Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Hokej
Play-off: Cracovia z Zagłębiem w półfinale (foto)2010-02-16 20:28:00 AnGo

Po poniedziałkowym horrorze, dzisiaj hokeiści Cracovii długo się męczyli, ale wygrać z gdańskim Stoczniowcem 2-0. To oznacza, że ta para błyskawicznie, bo już po dwóch meczach zakończyła rywalizację w I rundzie play-off. W półfinale "Pasy" zagrają z Zagłębiem, które także w dwóch spotkaniach poradziło sobie z Naprzodem.


Krakowianie już przed pierwszym meczem prowadzą z Zagłębiem 1-0, bowiem mają lepszy bilans bezpośrednich potyczek. Na dodatek 25 i 26 marca spotkania rozegrają we własnej hali. W tej fazie drużyny z miejsc 1-4 grają do czterech zwycięstw.
Na drugą parę półfinałową musimy jeszcze poczekać, bowiem dzisiejsze potyczki nie mogły wyłonić półfinalistów.

Cracovia – Stoczniowiec Gdańsk 2-0 (0-0, 0-0, 2-0)

1-0 Piotrowski - Pasiut 51:31 w osłabieniu
2-0 Radwański - Csorich 57:07

Sędziowali: Jacek Rokicki (Nowy Targ) – Mariusz Smura i Leszek Kubiszewski (obaj Katowice). Kary: 6 – 12 min. Widzów 1200. Stan play-off: 3-0 (w tym bonus); Cracovia awansowała do półfinału.
CRACOVIA: Radziszewski – Csorich, Bondarevs; L. Laszkiewicz, Biela, D. Laszkiewicz – Dudaš, Dulęba; Radwański (2), Musial, Łopuski – Kłys (2), Wajda; Piotrowski, Pasiut, Drzewiecki (2) – Witowski, Słaboń, Rutkowski.
STOCZNIOWIEC: Odrobny – B. Wróbel (2), Kostecki; Steber, Rzeszutko (2), Skutchan (2) – Smeja, Maj; Furo, Maciej Rompkowski, Janowski –  Skrzypkowski, Mateusz Rompkowski (2); Vitek, Ziółkowski (4), Chmielewski.


Przed meczem trenerzy Cracovii przekonywali zawodników, aby uważali na głupie kary, bowiem te doprowadziły w poniedziałek do niepotrzebnej nerwówki. - To sprawiło, że Stoczniowiec złapał z nami kontakt. We wtorek musimy zagrać odpowiedzialnie przez całe spotkanie - prorokował Mikołaj Łopuski. I tak też było, z tą tylko różnicą, że i gdańszczanie grali uważnie i odpowiedzialnie. W zespole gości tym razem zabrakło Strużyka, stąd dwa ataki zostały przez trenera Andrzeja Słowakiewicza pozmieniane. Z kolei "Pasy" zaczęły spotkanie w identycznym ustawieniu, ale od drugiej tercji do pierwszego ataku wrócił Słaboń zastępując Bielę.
Od początku Stoczniowiec wysoko atakował rywala i sprawił tą taktyką sporo kłopotów miejscowym. Toczony w szybkim tempie mecz był zaciety, wyrównany i pod obiema bramkami było gorąco. Na wysokości zadania stawali golkiperzy, stąd długo utrzymywał się bezbramkowy rezultat. W pierwszej tercji Cracovia miała trzy wyborne okazje. W 11 minucie - w przewadze - Csorich potężnie uderzył, ale Odrobny nie dał się zaskoczyć. W 18 minucie Biela technicznie chciał pokonać bramkarza, podniósł krążek, ale przestrzelił. I wreszcie na sekundy przed syreną Piotrowski z bliska nie trafił czysto w "gumę".
Od drugiej odsłony zaatakowali goście i już w 24 minucie Vitek znalazł się sam przed Radziszewskim, lecz nie zdołał go pokonać. W odpowiedzi Łopuski nie skierował krążka do pustej siatki! Nie upłynęła minuta, a Bartłomiej Wróbel - po świetnym zagraniu Stebera - miał obowiązek trafić, lecz "Radzik" instynktownie zdołał odbić "gumę". To się mogło zemścić, bowiem w końcówce tercji Łopuski znalazł się sam przed Odrobnym i strzelając dwa razy przymierzał wprost w niego. W 39 minucie Radwański z najbliższej odległości posłał krążek obok prawego słupka. To była znakomita odsłona, toczona w szybkim tempie i oba zespoły powinny uzyskać prowadzenie. Gra Stoczniowca mogła się podobać i kibice przecierali oczy ze zdumienia, że świetny zespół uplasował się na koniec sezonu zasadniczego tak nisko.
O wszystkim miała więc zadecydować ostatnia odsłona. Kto ją lepiej wytrzyma? Na to pytanie nikt nie był w stanie odpowiedzieć. W każdym bądź razie doping tego wieczoru był wyjątkowo głośny, co tylko wyzwalało u hokeistów dodatkowe siły. W 44 minucie Ziółkowski zaprzepaścił sytuację, która będzie mu się śniła po nocach. Sześć minut później fenomenalną interwencją popisał się Odrobny po uderzeniu Pasiuta. Losy spotkania i rywalizacji w tej parze zostały rozstrzygnięte w 52 minucie. Na ławce kar przebywał Radwański i gdańszczanie zamknęli "Pasy" w ich tercji. Nie wykorzystał okazji Skutchan trafiając w poprzeczkę (potwierdziła to analiza wideo) i poszła kontrę, która okazała się zabójcza. Pasiut półgórnym podaniem - nad próbującym ratować sytuację Steberem - obsłużył Piotrowskiego, a ten znalazł sposób na rewelacyjnego golkipera Stoczniowca. Wynik ustalił Radwański po solowej akcji i strzale z ostrego kąta przy krótkim słupku. Krążek w niewytłumaczalny sposób wtoczył się za linię bramkową. To był cios, po którym gdańszczanie nie mieli prawa się podnieść. Przegrali, ale za swoją postawę i ambitną walkę zebrali oklaski od obiektywnej publiczności. Brawo Cracovia, brawo Stoczniowiec!

Andrzej Słowakiewicz (trener Stoczniowca): - Łatwo skóry nie sprzedaliśmy. To były dwa dobre mecze w naszym wykonaniu, ale nie da się ukryć, że Cracovia była lepsza. Mam bardzo młodą drużynę, z którą już w następnym sezonie będą musieli się wszyscy liczyć.
Rudolf Rohacek (trener Cracovii): - Stoczniowiec był dobrze przygotowany taktycznie, miał nieźle zorganizowaną defensywę. Nie zrealizowaliśmy tego, co zakładaliśmy, za mało oddawaliśmy strzałów. Wielka chwała Pasiutowi za akcję, która dała nam awans.
Andrzej Godny

Podhale Nowy Targ - JKH GKS Jastrzębie 5-1 (1-0, 1-1, 3-0)

1-0 Baranyk - Kolusz - Zapała 3:24
2-0 Zapała 20:42
2-1 Bryk - Zdeněk - Lipina 25:02 w podwójnej przewadze
3-1 Zapała - Kolusz 51:34
4-1 Dziubiński - Bakrlik - Suur 52:16 w przewadze
5-1 Zapała - Sroka 55:45 w przewadze
Sędziowali: Zbigniew Wolas – Mateusz Bucki, Mariusz Pilarski (Oświęcim). Kary: 14 – 24 (w tym 10 min dla Labrygi). Widzów 1200. Stan rywalizacji 2-1, kolejny mecz w piątek w Jastrzębiu.
PODHALE:
Zborowski – Ivicic, Sroka (4); Baranyk, Kolusz, Zapała – Dutka, Suur (2); Malasiński, Voznik, Bakrlik (4) – D. Galant, Łabuz (2); Kapica, Dziubiński (2), Kmiecik.
JKH:
Kosowski – Wolf, Bryk; Lipina (4), Zdenek, Zdrahal – Piekarski (2), Labryga (2+10); Danieluk (2), S. Kowalówka, Urbanowicz – Górny, Pastryk (2); Kulas, Kiełbasa, Kąkol (2).
- Nie będę dzisiaj trzepał parkanów – mówił podczas porannego rozjazdu  Krzysztof Zapała. Popularny „Kazek” dzień wcześniej nie wykorzystał decydującego karnego. Mógł mieć kaca, ale szybko go wyleczył. Był mózgiem zespołu i cichym bohaterem.
Dotrzymał słowa, jako jeden z nielicznych z zespołu Podhala nie trzepał parkanów Kosowskiemu. Trzy razy znalazł sposób na pokonanie rewelacyjnie grające golkipera jastrzębian.
- Rozegrał mecz życia - powiedział trener Podhala, Milan Jančuška. – Gdyby nie on, to już po pierwszej tercji mogło być po meczu. Nieprawdopodobnie bronił. Mam nadzieje, że drugi mu taki występ się nie wyjdzie.
Przełomowym momentem była 52 minuta. Po strzale Zapały krążek odbił się od Kosowskiego i wpadł do siatki. Bramkarz Jastrzębia padł na taflę. Z wysokości trybun wydawało się, że dostał w głowę. Analiza wideo zaprzeczyła. Najpierw krążek znalazł się w bramce, a potem golkiper zrobił... przedstawienie. Tego samego zdanie był trener Wojciech Matczak. Nie chciał wysłuchiwać teorii Kosowski i w pośpiechu udał się do szatni.
- Odbiło mu się od barku – wyjaśnił strzelec gola. – Kolejny ciężki pojedynek rozegraliśmy. Niemniej dla widzów było to ciekawe widowisko. Nie brakowało twardej męskiej gry. Cieszy nas, że przełamaliśmy opór Kosowskiego, który bronił fenomenalnie.
Tym, który dogrywał Zapale na gole był Marcin Kolusz. – Dwie tercje były bardzo wyrównane – twierdzi. – Jastrzębianie zawiesili nam w tych dwóch spotkaniach wysoko poprzeczkę. Cieszymy się ze zwycięstwa, ale zdajemy sobie sprawę, że jeszcze czeka nas trudny pojedynek w Jastrzębiu. Nie może się powtórzyć sytuacja z pierwszego meczu.
Stefan Leśniowski

GKS Tychy - Aksam Unia Oświęcim 3-2 (2-1, 1-1, 0-0)

0-1 Stachura 1:04
1-1 Woźnica - Majkowski 4:29
2-1 Wołkowicz - Krzak - Bagiński 11:45
3-1 Parzyszek 23:30 w osłabieniu
3-2 Połącarz - Cinalski 24:03 w przewadze
Sędziowali: Grzegorz Dzięciołowski (Bydgoszcz) - Grzegorz Klich, Marek Wieruszewski (obaj Sosnowiec). Kary: 10 - 14 min. Widzów 1800. Stan play-off do trzech zwycięstw: 2-0 dla GKS Tychy, kolejny mecz w piątek w Oświęcimiu.
GKS:
Sobecki - Gonera, K. Śmiełowski; Paciga, Parzyszek, Bacul - Jakesz, Kotlorz; Woźnica, Garbocz, Proszkiewicz - Majkowski, Sokół; Bagiński, Krzak, Wołkowicz - Witecki, Galant, Maćkowiak.
AKSAM UNIA:
Szydłowski - Gallo, A. Kowalówka; Klisiak, Jakubik, Wojtarowicz - Kasperczyk, Javin; Buczek, Stachura, Modrzejewski - Cinalski, Połącarz; Szewczyk, Adamus, Twardy.

 

Drugi mecz miał zupełnie inny przebieg niż pierwszy. Unia zagrała odważnie, ale jeszcze nie miała szczęścia, by pokonać faworyta. - Czuję się potwornie zmęczony, ale taki jest play-off - powiedział ocierając pot z czoła Zbigniew Szydłowski, bramkarz Aksam Unia. - Pokazaliśmy, że potrafimy walczyć z wiceliderdem i jednym z kandydatów do medalu jak równy z równym - dodał.
- Muszę pochwalić chłopców za determinację i walkę, bo przecież walczyliśmy tylko trzema formacjami, podczas gdy rywale mieli komfort wystawienia czterech ataków - zwrócił uwagę Alesz Flaszar, trener Unii.
- Ten mecz był klasykiem play-off tego szczebla rozgrywek - komplementował oba zespoły Jan Vavreczka, trener GKS.- Nie brakowało w nim gorących momentów. Doliczyłem się dzisiaj pięć słupków i poprzeczek. To o czymś świadczy - dodał.
- Doliczyłem się dwóch trafień w poprzeczkę i jednego w słupek - licytował z uśmiechem, ale i niedosytem trener Unii.
- Gra się tak, jak przeciwnik pozwala, a Unia dzisiaj nie pozwoliła nam na wiele - tłumaczył Michał Garbocz, napastnik GKS, który w przeszłości występował w Unii. - Najważniejsze, że wygraliśmy, wykonując zadanie na mecze we własnej hali. Do awansu do półfinału brakuje nam tylko jednego zwycięstwa - ocenił tyski napastnik.
ADI

Zagłębie Sosnowiec - Naprzód Janów 7-4 (2-0, 3-2, 2-2)

1-0 Jaros 4:36 w przewadze
2-0 M. Kozłowski - Ślusarczyk - T. Kozłowski 10:47
3-0 Różański - Zachariasz 24:33
4-0 Sarnik - Różański - Zachariasz 26:44
5-0 T. Kozłowski - Oktawiusz 27:26
5-1 Kulik - Kacíř 31:30
5-2 Kubenko 34:51 w przewadze
5-3 Jastrzębski - Kacíř 44:36 w podwójnej przewadze
5-4 Jastrzębski - Zaťko 52:56
6-4 Opatovský - G. Da Costa - Dronia 53:16
7-4 T. Da Costa 54:35

Sędziował Grzegorz Porzycki (Oświęcim). Kary: 16 - 57 (w tym kara meczu dla Słodczyk i 10 min dla Zatki). Widzów 1800. Stan play-off: 3-0 (w tym bonus); Zagłębie awansowało do półfinału.


AnGo
bieladb.jpg
g5.jpg
g1.jpg
g2.jpg
g3.jpg
g4.jpg
g6.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty