Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Hokej
Hokeiści Cracovii znów liderem2010-01-12 20:33:00 AnGo

Hokeiści Podhala pokonali w Nowym Targu osłabione Tychy 4-2, co przy pewnym zwycięstwie Cracovii w Sosnowcu 4-1 pozwoliło "Pasom" ponownie objąć prowadzenie w tabeli. W grupie słabszej Unia Oświęcim rozgromiła TKH Toruń 6-0.


Podhale Nowy Targ – GKS Tychy 4-2 (1-0, 1-1, 2-1)

1-0 Suur - Bakrlik - Dutka 17:42 w przewadze
1-1 Bacul - Paciga 24:45 w przewadze
2-1 Kolusz - Ivičič - Baranyk 26:56
3-1 Malasiński 41:38 rzut karny w osłabieniu
4-1 Bakrlik - Voznik 58:26 w osłabieniu
4-2 Wołkowicz - Krzak 59:52 w podwójnej przewadze
Sędziowali: Sebastian Kryś (Katowice) - Piotr Madeksza, Piotr Matlakiewicz (Sosnowiec). Kary: 37 (w tym 5+20 dla Baranyka) - 46 (w tym po 10 za niesportowe zachowanie dla Pacigi, Parzyszka i Sokoła). Widzów 1000.
PODHALE:
Zborowski - Ivičič, Sroka (2); Baranyk (5+20), Kolusz, Kmiecik - Dutka (2), Suur; Ziętara, Voznik, Bakrlik (2) - D. Galant, Łabuz (4); Malasiński, Dziubiński, Gruszka (2).
GKS:
Witek - Sokół (10), Matla (2); Bacul (2), Parzyszek (10), Paciga (10) - Kotlorz (2), Banachewicz; Krzak (2), Garbocz, Witecki (2) - Mejka, Maćkowiak (4); Wołkowicz, Bagiński, Woźnica oraz Matczak (2).


Goście rozpoczęli mecz bez bramkarza Sobeckiego, czterech podstawowych obrońców: Gonery, Jakeša, Majkowskiego i Śmiełowskiego oraz napastnika Proszkiewicza. Mimo tak poważnego osłabienia początkowo tyszanie nie ustępowali Podhalu, które stwarzało mało pozycji strzeleckich. Prowadzenie gospodarze uzyskali dopiero w 18 minucie, kiedy GKS grał w osłabieniu (na karze Krzak). Po założeniu "zamka" krążek trafił do Suura, a ten z bardzo ostrego kąta skierował go do bramki przy "krótkim słupku". Nie popisał się w tym przypadku Witek.
W drugiej tercji nieoczekiwanie do ataku ruszyli goście i doprowadzili do wyrównania. Stało się to w chwili, gdy górale grali w osłabieniu. Bacul mocno strzelił z prawego koła bulikowego i "guma" ponad łapaczką Zborowskiego wpadła w górny róg. Tyszanie długo się nie cieszyli, bowiem 129 sekund później Baranyk zagrał do Ivičiča, a ten do Kolusza, który z bliska zmienił lot krążka. W 36 minucie GKS był bliski zdobycia gola, bowiem sam od połowy lodowiska - i to w osłabieniu - pojechał Paciga i trafił w słupek! W tej odsłonie powtórki telewizyjne bezlitośnie obnażyły błędy sędziów i tylko ciekawe, jak ich pracę ocenił kwalifikator. W 32 minucie spalonego nie było i aż dziw, że stojący blisko arbitrzy widzieli inaczej. Zwłaszcza, że sytuacji była klarowna. Z kolei w ostatniej minucie krążek przetoczył się wzdłuż linii bramkowej i zapewne padłby gol dla Podhale, ale nie pozwolił na to sędzia główny. Gwizdek przerwał akcję, bowiem rozjemca był źle ustawiony.
W 28 sekundzie ostatniej tercji Baranyk pojechał sam na bramkę, ale nie zdołał pokonać Witka. Po chwili z kolei Malasiński znalazł się przed bramkarzem i był zahaczany przez Mejkę, więc podyktowany został rzut karny. Wykonał go poszkodowany i po zwodzie posłał krążek z backhandu po lodzie między nogami golkipera. W tym momencie tyszanie nie wytrzymali sporego ciśnienia i 10-minutowe kary za niesportowe zachowanie otrzymali Paciga i Parzyszek. W 53 minucie podhalanie nie wykorzystali podwójnej przewagi, za to podwyższyli rezultat grając w osłabieniu. Po kontrze 2 na 1 Voznik zagrał do Bakrlika, a ten technicznym, lekkim strzałem pokonał Witka. Wynik ustalił w końcówce Wołkowicz po zagraniu z wygranego bulika przez Krzaka.

Tyszanie mieli sporo słusznych pretensji do sędziego głównego i to jego trener Jan Vavrečka wytypował do... „Złotego kija”. Chyba to pierwszy przypadek w historii tej klasyfikacji katowickiego "Sportu".
- To było wyrównane spotkanie – powiedział trener Podhala, Milan Jančuška. - Zadowolony jestem z gry mojego zespołu. Wykorzystaliśmy szanse, które mieliśmy, a w ważnych momentach wsparł nas Zborowski.
- Nie był to łatwy mecz. Nie brakowało walki, a wynik długo był na styku - podsumował bramkarz Zborowski, MVP spotkania.

(AnGo)

Zagłębie Sosnowiec – Cracovia 1-4 (0-1, 0-2, 1-1)

0-1 Musial - Dudaš 10:38 w przewadze
0-2 Drzewiecki - Musial - Piotrowski 25:22
0-3 L. Laszkiewicz 26:45 4 na 4
0-4 Radwański - Łopuski 47:42
1-4 T. Da Costa 56:26

Sędziowali: Waldemar Kupiec - Mateusz Bucki, Mariusz Pilarski (Oświęcim). Kary: 14 - 18 min. Widzów 800.
ZAGŁĘBIE: Rajski – Galvas (2), Bychawski; G. Da Costa, T. Da Costa, Bernat (4) – Duszak (2), Dronia; Różański, Koszarek, Podlipni (2) – Gabryś, Kuc (2); Opatovsky, Sarnik, M. Kozłowski – Podsiadło, Marcińczak; Ślusarczyk (2), T. Kozłowski, Jaros.
CRACOVIA: Radziszewski – Csorich (4), Bondarevs; L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz – Dudaš (2), Dulęba (2); Radwański (4), Musial, Łopuski – Noworyta, Kłys (4); Piotrowski, Pasiut, Drzewiecki – Landowski (2), Guzik; Wajda, Rutkowski, Witowski.


Do tej pory Zagłębie wygrało dwa mecze (5-2, 6-3), a Cracovia trzy (7-0, 5-1, 5-3). Kolejne spotkanie miało więc spory ciężar gatunkowy; lepszy wzajemny bilans przed play off to rzecz bezcenna. U sosnowiczan zabrakło najskuteczniejszy zawodnik punktacji kanadyjskiej PLH - Vladimira Luki. Czech odniósł kontuzję kolana w ostatnich sekundach poprzedniego spotkania z GKS Tychy i spotkanie obserwował z trybun.
Od początku goście prezentowali się lepiej, byli szybsi i dokładniejsi. W 6 minucie Piotrowski z linii niebieskiej przymierzył w słupek. Pięć minut później Zagłębie grało w osłabieniu (na karze Galvas) i próbowało wybić krążek, aby zrobić zmianę. Uczyniło to jednak mało precyzyjnie, Dudaš przejął "gumę" i zagrał do Musiala, który nie miał problemów z pokonaniem Rajskiego. W tej części gry "Pasy" aż przez 8 minut grały w osłabieniu.
Druga tercja rozpoczęła się od rzutu karnego dla gospodarzy. Został on podyktowany za faul Bondarevsa na Podlipnim, który znalazł się sam przed bramkarzem. Egzekwował karnego Opatovsky, ale nie zdołał przechytrzyć Radziszewskiego. To się na miejscowych srodze zemściło. Piotrowski wjechał w tercję Zagłębia i obsłużył Drzewieckiego, a ten wpakował krążek pod poprzeczkę. 83 sekundy później zrobiło się 3-0. Kiks popełnił Galvas, krążek źle podany przejął Leszek Laszkiewicz i po przejechaniu przez pół lodowiska w sytuacji jeden na jeden wiedział co zrobić. W tej części gry oba zespoły miały okresy gry w podwójnej przewadze, ale w przypadku Cracovii omal nie skończyło się to utratą gola!
Zagłębie rozgrywało najsłabszy mecz w tym roku, stąd krakowianie panowali na lodzie i gdyby nie dobra postawa Rajskiego, to już po 40 minutach powinni wysoko prowadzić. W 48 minucie bezradność defensorów sosnowieckich wykorzystał Radwański; wyjechał zza bramki i trafił w górny róg. Gospodarze razili nieskutecznością. Mieli tego wieczoru kilka wyśmienitych sytuacji, lecz nie trafiali w światło bramki, bądź na posterunku był dobrze dysponowany "Radzik". Tak też było w 55 minucie, kiedy idealnej okazji nie wykorzystał Rożański. I dopiero w końcówce honorowe trafienie zaliczył Teddy Da Costa. W odpowiedzi Piotrowski po solowej akcji i minięciu bramkarza przymierzył w słupek.

Milan Skokan, trener Zagłębia: - Punkty zdobyła lepsza drużyna. Do wygranej wystarczyły gościom cztery nasze błędy. Stworzyliśmy sporo sytuacji, ale zagraliśmy mało skutecznie i uczyniliśmy z Radziszewskiego bohatera.
Rudolf Rohaček, trener Cracovii: - Byliśmy dzisiaj lepsi pod każdym względem. Rywal grał wolniej i niedokładnie, czym umożliwił nam przeprowadzenie golowych kontr.
(AnGo)

Naprzód Janów - JKH Jastrzębie 3-2 (0-0, 1-1, 1-1 - 0-0) po karnych

1-0 Słodczyk - Kaciř 23:25 w osłabieniu
1-1 Kowalówka - Zdrahal - Urbanowicz 26:34
1-2 Lipina - Zdrahal - Zdeněk 50:35 w przewadze
2-2 Kulik - Pavliš - Pawlak 52:33 w przewadze
3-2 Zatko 65:00 decydujący karny

Sędziowali: Przemysław Kępa - Robert Długi, Wojciech Kolusz (Nowy Targ).

NAPRZÓD: M. Elżbieciak - Bernacki, Działo; Sowiński, Salamon, Gryc - Kulik, Pawlak; Pavlis, Kubenko, Jóźwik - Zatko, Kurz; Pohl, Słodczyk, Kacir - Gwiżdż, Gretka; Sośnierz, Jastrzębski, Ł. Elżbieciak.
JKH: Kosowski - Wolf, Bryk; Lipina, Zdenek, Zdrahal - Piekarski, Dąbkowski; Urbanowicz, Kowalówka, Danieluk - Górny, Pastryk; Kulas, Kiełbasa, Kąkol - Lerch, Radwan, Mackiewicz, Szczurek.


Miroslav Zaťko dopiero w 15 rzucie karnym zapewnił Naprzodowi zwycięstwo.

1. Cracovia                37     81     157-  92
2. GKS Tychy            37     80     137-  83
3. Podhale                 37     73     149-127
4. Zagłębie                37     56     167-146
5. JKH Jastrzębie     37     40     119-145
6. Naprzód                 37     40     100-167

Grupa B

Unia Oświęcim - TKH Toruń 6-0 (0-0, 3-0, 3-0)

1-0 Klisiak - Wojtarowicz - Gallo 30:25 w przewadze
2-0 Szewczyk - Połącarz 33:01 w przewadze
3-0 Jakubik - Klisiak 37:35
4-0 Sękowski - Połącarz 41:32
5-0 Połącarz - Adamus 43:30
6-0 Sękowski - Szewczyk - Obstarczyk 52:31

Sędziowali: Paweł Breske (Katowice) - Tomasz Przyborowski, Marek Syniawa (obaj Krynica-Zdrój). Kary: 18 - 12 min. Widzów 600.

UNIA: Szydłowski - Gallo, A. Kowalówka; Klisiak, Jakubik, Wojtarowicz - Cinalski, Javin; Buczek, Stachura, Tabaczek - Połącarz, Obstarczyk; Szewczyk, Adamus, Sękowski oraz Bibrzycki i Krzemień.
TKH: Plaskiewicz (od 52:32 Stepokura) - Kubat Chrzanowski; Dołęga, Dzięgiel, Bomastek - Burzil, Koseda; Minge, Bomba, Marmurowicz - Lidtke, Talaga; Wieczorek, Winiarski, Chyliński.


Sędzia bardzo naraził się miejscowym kibicom nie tylko karami nakładanymi na miejscowych, ale także tym, że po analizie wideo nie pokazał na środek lodowiska, po tym, jak na linii niebieskiej urwał się Petr Gallo i przy mijaniu Plaskiewicza trafił w spojenie słupka z poprzeczką. Było to oczywiste, ale sędzia najwyraźniej dla czystości sumienia wolał obejrzeć raz jeszcze tę sytuację, dając widowni nadzieję na to, że był gol. Obiektywni obserwatorzy tego meczu do razu widzieli, że bramki nie jednak było.
W okresie przewagi torunianie specjalnie miejscowym nie zagrozili, trafiając na jej zakończenie w słupek za sprawą Kosedy.
Po raz drugi torunianie mieli na lodzie dwóch zawodników więcej w drugiej tercji, ale krócej niż za pierwszym razem, bo przez 67 s. Najpierw na karę powędrował Tomasz Połącarz (26:20), a potem Miroslav Javin (27:13). Miejscowi i tę próbę przetrzymali, a później przystąpili do punktowania rywali.
Konto bramkowe Unii otworzył Klisiak, wykorzystując przewagę, podyktowaną za karę techniczną. - Rozpoczęliśmy mecz spokojnie, żeby przede wszystkim nie stracić bramki - tłumaczył Waldemar Klisiak, weteran oświęcimskiego zespołu. - Byliśmy po niedzielnym meczu w Gdańsku, a - proszę mi wierzyć - to się czuło w nogach, podczas gdy rywale w niedzielę pauzowali. Już raz po takim układzie gier przegraliśmy z torunianami w Oświęcimiu 3-6. Chcieliśmy uniknąć powtórki z tamtego scenariusza - dodał zawodnik.
Na początku trzeciej tercji, kiedy oświęcimianie dorzucili kolejne dwa gole, trener gości Tomasz Rutkowski wziął czas. - Musiałem uspokoić swoich podopiecznych, bo całkowicie pogubili się na lodzie - tłumaczył. - Dotrzymywaliśmy kroku rywalom tylko do momentu utraty pierwszej bramki. O naszej porażce zdecydowały zmarnowane podwójne przewagi. Dlaczego zmieniłem bramkarza? Musiałem ratować jego psychikę - dodał.
- Odnieśliśmy w pełni zasłużone zwycięstwo, imponując konsekwencją w realizacji założeń taktycznych - ocenił Alesz Flaszar, trener Unii.
Największym pechowcem wieczoru był Wojciech Wojtarowicz, który przegrał trzy pojedynki sam na sam z bramkarzem.
Okrasą meczu było piąte trafienie Tomasza Połącarza, który atomowym uderzeniem pokonał Plaskiewicza. - Najeżdżając na podanie Mateusza Adamusa, wiedziałem, że od razu uderzę, no i wpadło - cieszył się oświęcimski obrońca.
W nagrodę za wygraną hokeiści Unii dostali od trenera dzień wolnego.
ADI


7. Unia                     16     37       72-37
8. Stoczniowiec      14     27       58-46
9. KH Sanok            14     24       53-37
10. TKH Toruń         15     15       39-59
11. KTH Krynica      15       8       36-79
Mecz Stoczniowiec Gdańsk - KH Sanok odbędzie się w środę.


AnGo
baran.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty