Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Hokej
Zwycięska seria hokeistów Cracovii trwa, Podhale lepsze w karnych (FOTO)2009-12-15 20:37:00 AnGo

Dzisiejsza kolejka Polskiej Ligi Hokejowej była ostatnią przed tygodniową przerwą przeznaczoną na dwa towarzyskie mecze z Ukrainą w Kijowie. Pobyt kadrowiczów się przedłuży, tak więc zaplanowaną na 22 grudnia serię grupy silniejszej przesunięto o jeden dzień.

Cracovia wygrała szósty kolejny mecz, ale tradycyjnie z Naprzodem nie było łatwo. Tyski lider wygrał 3-1 z Zagłębiem w Sosnowcu, natomiast w Nowym Targu dopiero rzuty karne rozstrzygnęły o wygranej "Szarotek" z Jastrzębiem.


Cracovia – Naprzód Janów 5-2 (3-0, 1-2, 1-0)

1-0 Słaboń - L. Laszkiewicz - D. Laszkiewicz 0:21
2-0 L. Laszkiewicz - Bondarevs 3:14 w przewadze
3-0 Witowski - Landowski 19:16
3-1 Jóźwik - Zatko - Jastrzębski 29:00 w przewadze
3-2 Kaciř - Słodczyk 32:01 w przewadze
4-2 Słaboń - Guzik 38:25
5-2 Drzewiecki 59:59 4 na 4

Sędziowali: Paweł Breske – Sebastian Adamoszek (obaj Katowice), Grzegorz Kaczyński (Bytom). Kary: 22 - 24 min. Widzów 600.
CRACOVIA: Rączka – Bondarevs, Csorich; L. Laszkiewicz (2), Słaboń (4), D. Laszkiewicz – Dudaš (6), Dulęba; Radwański, Musial, Łopuski (6) – P. Noworyta, Kłys; Piotrowski (2), Biela (2), Drzewiecki – Landowski, Guzik; Wajda, Rutkowski, Witowski.
NAPRZÓD: Jakubowski – Kulik (2), Kurz; Pavlis, Kubenko (2), Słowakiewicz (4) – Zatko (2), Pawlak (8); Ł. Elżbieciak, Gryc, Jóźwik – Bernacki, Gretka; Pohl (2), Jastrzębski (2), Kaciř – Działo, Sośnierz, Sowiński, Słodczyk (2).


Z Naprzodem nie wiodło się "Pasom" w tym sezonie najlepiej. Wprawdzie wygrali dwa spotkania w Janowie (jeden po dogrywce), ale także dwa w Krakowie przegrali! Ten dzisiejszy miał więc dać odpowiedź na pytanie czy forma mistrzów Polski jest na tyle ustabilizowana, że bez problemów poradzą sobie z najsłabszym zespołem grupy A. Okazało się, że na podopiecznych trenera Rudolfa Rohačka nie ma mocnych, choć punkty nie przyszły łatwo.
W zespole gospodarzy zabrakło Grzegorza Pasiuta, który w poprzedni meczu z GKS Tychy zaatakował przy bandzie Adama Bagińskiego i otrzymał karę meczu. To bez względu na wysokość kary wyeliminowało go z dzisiejszego występu. W tej sytuacji szansę gry w trzecim ataku otrzymał Sebastian Biela.
Cracovia tak jak w poprzednich meczach już na początku spotkania strzeliła bramki i chciała kontrolować przebieg potyczki. Już w 21 sekundzie pierwszy atak rozegrał popisową akcję; Leszek Laszkiewicz zagrał do Daniela Słabonia i ten po minięciu bramkarza wpakował krążek do siatki. Po 196 sekundach było już 2-0 po uderzeniu z dystansu Leszka Laszkiewicza. Zaskoczeni goście - a nie powinni - niewiele mieli do powiedzenia i dopiero w 15 minucie stanęli przed szansą, bowiem mieli na lodzie o dwóch graczy więcej (na karze Słaboń i Martin Dudaš). I rzeczywiście było gorąco pod bramką Marka Rączki, który obronił z bliska "gumę" po uderzeniu Libora Pavlisa, a po chwili Marian Kaciř trafił w słupek. Co się nie udało przyjezdnym uczynili gospodarze i po niepewnej interwencji Piotra Jakubowskiego stracili gola do szatni.
Drugą tercję dobrze rozpoczął Naprzód stwarzając szereg sytuacji; strzelali Tomasz Jóźwik, Marek Pohl i Mariusz Jastrzębski, a w sytuacji sam na sam był w 26 minucie Wiktor Kubenko. I na tym amunicja chwilowo się skończyła, bowiem Cracovii przyszło grać w podwójnej przewadze. Nie na długo, a kiedy na karze przebywał Mikołaj Łopuski gola z bliska strzelił Jóźwik. Po nim dwoma minuta ukarany został Biela, a kiedy wrócił janowianie strzelili drugiego gola! Czyżby zadyszka mistrza? Nie do końca, bowiem sześć minut później Słaboń po raz drugi tego wieczoru pokonał Jakubowskiego i to w momencie dominacji Naprzodu.
W ostatniej odsłonie obie drużyny miały okazje po licznych wykluczeniach. Szczególnie należy podkreślić świetną postawę Rączki, który bronił z dużym wyczuciem. Jedyna bramka w tym okresie padła w ostatniej sekundzie meczu.

Jarosłav Lehocky, trener Naprzodu, nie sprawiał wrażenia załamanego: - Nie możemy ciągle wygrywać spotkań z lepszym zespołem i to na jego lodowisku. Z kolei opiekun Cracovii podkreślił, że może być zadowolony z postawy swoich graczy tylko w pierwszej tercji.

(AnGo)

Wojas Podhale – JKH GKS Jastrzębie 5-4 (0-1, 2-1, 2-2 - 0-0) po dogr. i karnych

0-1 Zdenek - Zdrahal - Lipina 13:20
0-2 Lipina - Zdrahal 29:38
1-2 Malasiński - Bakrlik - D. Galant 30:40
2-2 Łabuz - Zapała - Baranyk 37:52 w przewadze
3-2 Malasiński - Bakrlik - Voznik 55:03
3-3 Lipina - Zdrahal 55:59
3-4 Zdenek - Zdrahal 56:46
4-4 Malasiński - Sroka - Suur 59:00
5-4 Bakrlik 65:00 decydujący karny
Sędziowali: Włodzimierz Marczuk – Sławomir Szachniewicz (obaj Toruń), Marcin Młynarski (Sosnowiec). Kary: 6 - 14 (w tym 2 techn.) min. Widzów 500.
PODHALE:
Furca - Sulka, Ivičič; Kolusz, Zapała, Baranyk - Suur, Sroka; Malasiński (2), Voznik, Bakrlik (2) - Łabuz, D. Galant; Ziętara, Dziubiński (2), Gruszka.
JKH:
Kosowski (2) - Piekarski (2), Bryk; Lipina, Zdenek, Zdrahal (2) - Labryga, Dąbkowski; Urabanowicz, S. Kowalówka, Danieluk - Górny, Pastryk (2); Kulas (4), Kiełbasa, Kąkol.


To co wyprawiali nowotarscy zawodnicy wołało o pomstę do nieba. O ich przewadze niech świadczy bilans oddanych strzałów – 48:25. Zrobili bohatera z Kosowskiego. Ten bronił jak w transie. Likwidował strzały z dystansu i sprzed bramki. Nawet gdy była pusta, jakimś cudem wystawiał kij i nowotarżanie w niego trafiali. Kilka razy golkiper JKH może mówić o dużym szczęściu, gdyż krążek trafiał w słupek lub poprzeczkę (w 49 sekundzie dopiero analiza wideo to stwierdziła). Podhalanie przez większą część spotkania przebywali w tercji jastrzębian, kręcąc kręciołki, z których nic nie wynikało.
Jarek Furca był cichym bohaterem meczu. Zastąpił między słupkami etatowego golkipera Krzysztofa Zborowskiego (kontuzja pachwiny). Wieczny rezerwowy sprawdził się. W pierwszych 10 minutach marzł niemiłosiernie, ale potem został porządnie rozgrzany. Obronił pięć „setek” i oczywiście w karnych wyszedł na zero.
- Obawialiśmy się postawy Furcy, ale dobrze łapał. Będzie dostawał więcej szans – zapewnia trener Podhala Milan Jančuška.
- Szkoda, byliśmy blisko wywiezienia zwycięstwa. Niemniej jeden punkt cieszy, bo to pierwszy zdobyty w ekstraklasie w Nowym Targu – powiedział drugi trener JKH, Jacek Chrabiański.
Stefan Leśniowski

Zagłębie Sosnowiec – GKS Tychy 1-3 (0-0, 0-2, 1-1)

0-1 Sokół - Wołkowicz - Parzyszek 29:28 w przewadze
0-2 Proszkiewicz - Kotlorz - Śmiełowski 38:09
0-3 Paciga - Sokół 44:52
1-3 Jaros - Opatowski - Sarnik 48:05

Sędziowali: Przemysław Kępa – Wojciech Kolusz, Robert Długi (wszyscy Nowy Targ). Kary: 10 - 10 min. Widzów 400.
ZAGŁĘBIE: Rajski - Banaszczak, Galvas (2); Jaros, Sarnik, Opatovsky - Dronia (2), Duszak (6); Koszarek, Różański, Podlipni - Gabryś, Kuc; Ślusarczyk, T. Kozłowski, M. Kozłowski - Podsiadło, G. Da Costa, Kisiel.
GKS: Sobecki - Kotlorz (2), Śmiełowski (2); Banachewicz, Parzyszek, Paciga - Sokół, Matla; Proszkiewicz, Krzak (2), Woźnica - Majkowski (2), Mejka; Wołkowicz, Maćkowiak, Matczak (2) oraz Gurazda.

 

1. GKS Tychy           31     66     115-  71
2. Cracovia               29     63     122-  68
3. Podhale                30     58     119-101
4. Zagłębie               31     49     143-125
5. JKH Jastrzębie    30     39     104-113
6. Naprzód                31     35       84-140

Grupa B

KH Sanok – KS KTH Krynica-Zdrój 7-3 (3-0, 3-2, 1-1)

1-0 Valečko - Čacho 10:32 4 na 3
2-0 Valečko - Kaljuste 11:21 4 na 3
3-0 Vozdecky - Čacho 17:54 w przewadze
3-1 Rajski Maciej (4 na 5) (Ščibran 22:01 w osłabieniu
4-1 Poziomkowski 26:24
4-2 M. Kruczek - M. Rajski - Horny 27:55 w przewadze
5-2 Ćwikła - Čacho 36:35 w przewadze
6-2 Čacho - Vozdecky 39:44
7-2 Poziomkowski - Biały - Cychowski 58:51
7-3 Błażowski - Żołnierczyk 59:25

Sędziowali: Jacek Rokicki (Nowy Targ) – Grzegorz Cudek (Oświęcim), Dariusz Pobożniak (Katowice). Kary: 14 - 22 (w tym 10 dla Ščibran za niesportowe zachowanie). Widzów 900.
SANOK: Janiec - Valečko, Rąpała; Mermer, Milan, Solon - Bigos, Kaljuste; Čacho, Leśnicki, Vozdecky - Cychowski, Owczarek, Biały, Połącarz, Poziomkowski - Solon, Hućko, Ćwikła.
KRYNICA: Kachniarz (40:01 Kubalski) - Ščibran, M. Kruczek; M. Rajski, Horny, M. Dubel - Kramny, Pach; Domek, Błażowski, Żołnierczyk - Tyczyński, Piksa; D. Dubel, Bulanda, Zabawa - Myjak, Dudzik, Tomasiak.

Unia Oświęcim – Stoczniowiec Gdańsk 7-5 (1-1, 1-3, 5-1)

0-1 Vitek - Rzeszutko - Rompkowski 6:27 w osłabieniu
1-1 Klisiak - Wojtarowicz - Jakubik 9:23
2-1 Buček - Javin - Modrzejewski 22:08 w przewadze
2-2 Vitek - Skutchan 26:53
2-3 Skutchan - Vitek - Benasiewicz 32:24 4 na 4
2-4 Smeja - Vitek - Skutchan 39:11
3-4 Kowalówka - Jakubik - Gallo 40:40
3-5 Vitek - Kostecki - Rzeszutko 41:51
4-5 Kowalówka - Klisiak - Wojtarowicz 43:03
5-5 Modrzejewski - Buček 49:20
6-5 Tabaček - Adamus 51:54
7-5 Klisiak - Jakubik - Wojtarowicz 57:01

Sędziowali: Sebastian Kryś (Katowice) – Grzegorz Klich, Marek Wieruszewski (obaj Sosnowiec). Kary: 14 - 20 min. Widzów 500.
UNIA: S. Noworyta (39:42 Stańczyk) - Gallo, A. Kowalówka; Klisiak, Jakubik, Wojtarowicz - Cinalski, Javin; Buczek, Stachura, Modrzejewski - Połącarz, Obstarczyk; Szewczyk, Tabaczek, Adamus.
STOCZNIOWIEC:
Odrobny - Benasiewicz, Skrzypkowski; Kwieciński, B. Wróbel, Furo - Kostecki, Mateusz Rompkowski; Vitek, Rzeszutko, Skutchan - Smeja, Kabat; Wróblewski, Ziółkowski, Steber.


Mecz Aksam Unii Oświęcim przeciwko Stoczniowcowi miał coś wspólnego z telewizyjnym show, ale gwiazdą tańczącą na lodzie był 42-letni Waldemar Klisiak, który swoimi akcjami często ośmieszał rywali i nie miał dla niego żadnego znaczenia wynik na tablicy świetlnej, a długo był on dla miejscowych bardzo niekorzystny. - Skoro w trzeciej tercji potrafiliśmy odwrócić losy meczu, to znaczy, że fizycznie jesteśmy dobrze przygotowani do rozgrywek i ich tempo nas nie przytłacza - powiedział po meczu zawodnik. - Kluczowy dla losów spotkania był początek trzeciej tercji, kiedy nie pozwoliliśmy rywalom uciec, bo wykorzystaliśmy wtedy liczebną przewagę, zbliżając się do rywala na jedno trafienie. Owszem, szybko sytuacja wróciła do równowagi, bo goście strzelili nam kolejnego gola, wracając do dwubramkowej zaliczki, ale znowu się do nich zbliżyliśmy, aż w końcu ich dopadliśmy - cieszył się oświęcimski hokeista.
- Waldek jest z gatunku tych zawodników, co to w trudnych chwilach potrafi poderwać kolegów do walki - komplementował swojego zawodnika Alesz Flaszar, trener Aksam Unia. - Przed ostatnią odsłoną powiedziałem chłopcom, że muszą zostawić na lodzie serce i tak też zrobili - dodał oświęcimski szkoleniowiec.
Tym razem obyło się bez nerwowej końcówki, bo poprzednia wizyta gdańszczan w Oświęcimiu skończyła się karnymi. Wtedy jednak wynik goniła Unia, a tym razem Stoczniowiec znalazł się w trudnym położeniu. Goście nie mieli okazji do wycofania bramkarza, bo w 58 min po stracie krążka przez Rompkowskiego Odrobny niepotrzebnie zapuścił się na przedpole, ale szybciej krążka dopadł Jakubik, który tak rozprowadził akcję, że Klisiak trafił "do pustaka". - Trochę nieodpowiedzialnie zachował się nasz bramkarz, ale bardziej niż ostatnia strata jego konto obciąża piąty gol, kiedy Modrzejewski - po przejechaniu linii niebieskiej - uderzył w środek bramki, a mimo to, krążek znalazł drogę do siatki. Przy dwubramkowym prowadzeniu chłopcy niepotrzebnie uwierzyli, że już wygrali mecz. Zabrakło koncentracji i dlatego przegraliśmy na własne życzenie - dodał gdański szkoleniowiec.
ADI


7. Unia                         10     22     43-25
8. Stoczniowiec          10     21     43-29
9. TKH Toruń              10     14      31-37
10. KH Sanok               9     13      33-27
11. KTH Krynica           9       2      19-51


AnGo
n1.jpg
n2.jpg
n3.jpg
n4.jpg
n5.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty