Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Hokej
Cracovia i Podhale zaczęli drugą fazę PLH od wygranych po 6-32009-11-17 20:40:00 AnGo

W niedzielę zakończyła się pierwsza faza rozgrywek, a już dzisiaj rozpoczęto drugą. Wśród silniejszych niespodzianek nie było i wygrali faworyci. Nowotarskich kibiców szczególnie cieszy druga wygrana w ciągu kilku dni Podhala w Sosnowcu. Z kolei Cracovia nie miała większych problemów z pokonaniem Jastrzębia. W grupie słabszej, po rezygnacji bytomskiej Polonii, gra tylko pięć zespołów i jeden w każdej kolejce będzie pauzował. Grupa B gra bez zaliczania dorobku z pierwszej fazy.


GRUPA A (o miejsca 1-6)

Cracovia - JKH GKS Jastrzębie 6-3 (1-0, 3-3, 3-0)

1-0 D. Laszkiewicz - Słaboń - L. Laszkiewicz 14:44
1-1 Zdenek - Bryk 20:32
2-1 Łopuski - Musial - Radwański 21:12
2-2 Lipina - Zdráhal - Zdenek 26:48
3-2 Csorich - L. Laszkiewicz 30:08
3-3 Zdenek - Lipina 35:55
4-3 Dulęba 39:22
5-3 Pasiut - Piotrowski 41:40
6-3 Csorich - D. Laszkiewicz - Słaboń 43:14 w przewadze

Sędziowali: Maciej Pachucki (Gdańsk) – Mateusz Bucki, Mariusz Pilarski (Oświęcim). Kary: 12 - 41 (w tym 5+20 dla  Labrygi). Widzów 350.
CRACOVIA: Rączka – Wajda, Csorich; L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz – Landowski, Dulęba; Radwański, Musial, Łopuski – Noworyta, Kłys; Piotrowski, G. Pasiut, Drzewiecki – Kozak, Guzik; Biela, Rutkowski, Witowski.
JKH: Kosowski – Wolf, Bryk; Lipina, Zdenek, Zdrahal – Piekarski, Dąbkowski; Radwan, S. Kowalówka, Danieluk – Labryga, Pastryk; Kąkol, Kiełbasa, Kulas – Lerch, Górny; Mackiewicz, Bąkowski, Szczurek.


Po raz kolejny gospodarzy prowadził trener Andrzej Pasiut, bowiem Rudolf Rohaczek nadal przebywa w szpitalu. Przed tygodniem Cracovia pokonała Jastrzębie 3-0, tym razem wynik był wyższy, bowiem nie mieli najlepszego dnia bramkarze. Gości należy pochwalić za pierwszą tercję, w której dorównywali miejscowym. W kolejnych krakowianie grali szybciej, składniej i bramki były tego konsekwencją.
Dwa gole były dość kuriozalne. W 21 minucie - po strzale Bryka - Rączka był przekonany, że krążek ma pod sprzętem, a tymczasem przejął go Zdenek i skierował do pustej siatki. Z kolei w 40 minucie wyjeżdżał z własnej tercji Dulęba i zdecydował się na uderzenie zza linii czerwonej. "Guma" szybowała jak pocisk i całkowicie zaskoczyła Kosowskiego. – Ta bramka  trochę podłamała drużynę – mówił trener gości Wojciech Matczak.

Spotkanie zostało rozstrzygnięte na początku trzeciej tercji. W ciągu zaledwie 94 sekund "Pasy" zdobyły dwa gole, co odebrało chęci przyjezdnym. Później dochodziło do niepotrzebnych przepychanek, nieprzepisowych ataków, a to oznaczało jedno - koniec hokeja i szukanie rywala. W takich przypadkach wynik jest już przesądzony. -  Szkoda, że sędziowie popsuli końcówkę tego widowiska. Nie wiem, skąd się to wzięło - dodał szkoleniowiec gości.

– Jestem zadowolony ze zwycięstwa. Znów nie było z nami trenera Rohaczka, ale drużyna z pełną odpowiedzialnością realizowała postawione zadania – podsumował trener Andrzej Pasiut.

Andrzej Godny

Zagłębie Sosnowiec - Wojas Podhale Nowy Targ 3-6 (2-2, 0-2, 1-2)

0-1 Kapica - Kolusz - Malasiński 7:26
0-2 Ziętara - Gruszka 8:26
1-2 Bernat - T. Da Costa - Luka 14:35
2-2 Luka 19:26
2-3 Malasiński - Kolusz 24:25
2-4 Bryniczka - Kmiecik 24:41
2-5 Suur - Voznik 46:21 w przewadze
2-6 Kolusz 55:37 4 na 4
3-6 T. Da Costa - Luka 59:02 w osłabieniu

Sędziowali: Waldemar Kupiec - Marek Wieruszewski, Grzegorz Klich.  Kary: 14 - 8 min. Widzów 1000.
ZAGŁĘBIE: Nowak - Galvas, Bychawski; Luka, T. Da Costa, Bernat - Gabryś, Banaszczak; Kisiel, Sarnik, Opatovsky - Duszak, Dronia; Różański, Koszarek, G. Da Costa - Bernat; Ślusarczyk, T. Kozłowski, M. Kozłowski.
PODHALE: Zborowski - Suur, Dutka; Baranyk, Voznik, Bakrlik - Łabuz, Ivicic; Malasiński, Kolusz, Kapica - Sulka, Sroka; P. Ziętara, Dziubiński, Gruszka - Kret, Galant; Bryniczka, Neupauer, Kmiecik.


Gospodarze wystąpili w mocno osłabionym składzie, bowiem grypa zdziesiątkowała drużynę. W bramce zabrakło Tomasza Dzwonka (wysoka temperatura), którego zastąpił debiutant -  Bartłomiej Nowak. Mocne Podhale nie miało większych problemów z pokonaniem sosnowiczan i tak na dobrą sprawę powinno wygrać w znacznie wyższych rozmiarach.

Na początku trzeciej odsłony Sulka dostał krążkiem w twarz. Z rozciętą górną wargą pojechał na szycie do szpitala. Maciek, z powodu znieczulenia, miał problemy z mówieniem, ale ustami kolegi Tomka Malasińskiego przekazał: – Po strzale jednego zagłębiaków, krążek po rykoszecie odbił się od łyżwy naszego zawodnika i trafił mnie centralnie w górną wargę. Rozciął ją na wylot. Założono mi sześć szwów, po trzy na zewnątrz i wewnątrz wargi.
- Byliśmy zdecydowanie lepszą drużyną. Przede wszystkim świeższą, a tym samym dynamiczniejszą i szybszą. Gospodarze nie nadążali za naszymi akcjami, stąd też stwarzaliśmy mnóstwo sytuacji pod ich bramką – ocenił spotkanie drugi trener „Szarotek”, Marek Ziętara.

(LES)

GKS Tychy - Naprzód Janów 2-0 (0-0, 1-0, 1-0)

1-0 Śmiełowski - Bagiński - Bacul 29:10
2-0 Bacul - Gonera 40:58

GKS: Sobecki - Gonera, Śmiełowski; Bacul, Bagiński, Paciga - Mejka, Krokosz; Proszkiewicz, Garbocz, Woźnica - Sokół, Majkowski; Witecki, Krzak, Matczak - Kotlorz; Banachewicz, Galant, Maćkowiak.
NAPRZÓD: M. Elżbieciak - Działo, Kulik; Jóźwik, Pohl, Kubenko - Pawlak, Zatko; Bouz, Słodczyk, Kacirz - Bernacki, Wilczek; Gryc, Sośnierz, Salamon.

1. GKS Tychy         19   44   72–41
2. Cracovia             19   39   72–47
4. Podhale              19   35   67–52
3. Zagłębie              19   35   89–76
5. JKH Jastrzębie   19   28   68–58
6. Naprzód               19   27   52–77


W piątek grają: Naprzód – Podhale (18), JKH GKS Jastrzębie – Zagłębie (18), GKS Tychy – Cracovia (19:30 transmisja w TVP SPORT) oraz w grupie B: KS KTH Krynica - Unia (18), Stoczniowiec - TKH Toruń (18); KH Sanok - pauzuje.

GRUPA B (o miejsca 7-11)

Unia Oświęcim - KH Sanok 3-1 (0-0, 2-0, 1-1)

1-0 Wojtarowicz - Jakubik 27:55
2-0 Wojtarowicz - Jakubik - Klisiak 32:27
2-1 Vozdecky - Ćwikła 44:33
3-1 Klisiak - Wojtarowicz 55:40

Sędziował Jacek Rokicki z Nowego Targu. Kary: 22 (w tym 10 min dla Mateusza Adamusa za atak z tyłu) – 10 minut. Widzów 400.
UNIA: Szydłowski – Gallo, Kowalówka; Klisiak, Jakubik, Wojtarowicz – Cinalski, Javin; Buczek, Stachura, Modrzejewski – T. Połącarz, Twardy; Bibrzycki, Szewczyk, Adamus oraz Sękowski.
KH SANOK: Janiec – B. Rąpała, Sekacz; M. Mermer, Milan, Kostecki – Schneider, Bigos; Vozdecky, Ćwikła, Czacho – Demkowicz, R. Solon; P. Połącarz, Strzyżowski, Biały.


W 27 min nielicznie zgromadzona oświęcimska publiczność zamarła, bo na samotne spotkanie ze Zbigniewem Szydłowskim popędził Maciej Mermer. Pesymiści już przeklinali pod nosem Mariusza Jakubika, który kilka sekund wcześniej, w idealnej sytuacji nie potrafił pokonać Jańca. Sanocki napastnik rozciągnął oświęcimskiego bramkarza, ale ten zdołał złapać krążek. – Byłem już w parterze, więc gdyby trafił pod poprzeczkę, nie miałbym najmniejszych szans – przyznał Zbigniew Szydłowski, bramkarz Unii. – Może jednak swoim zachowaniem między słupkami zmusiłem rywala do takiego rozwiązania – dodał szczęśliwy bramkarz.
Cichym bohaterem meczu był Mariusz Jakubik, który po mistrzowsku dogrywał krążki Wojciechowi Wojtarowiczowi przy pierwszych dwóch bramkach. – Takie jest zadanie środkowego – odparł skromnie zawodnik, który sezon rozpoczynał w Zagłębiu. – Czasem może i za dużo podaję, bo aż prosi się, żeby strzelić. Ważne, że dobrze weszliśmy w drugą rundę – dodał.
W 45 min sanoczanie wrócili do gry, zdobywając kontaktową bramkę, ale oświęcimianie odpowiedzieli trafieniem Waldemara Klisiaka, który wykorzystał podanie wzdłuż bramki Wojciecha Wojtarowicza.
To nie był koniec emocji w tym meczu, bowiem po złapaniu kary przez Jakubika sanoczanie od razu wycofali bramkarza. Była 58 min i 38 s. Nie udało im się jednak po raz drugi tego dnia złapać kontaktu.
- Pierwsza tercja nie była słaba w naszym wykonaniu. Musieliśmy zagrać spokojnie od tyłu i cierpliwie czekać na okazję do zdobycia bramki – tłumaczył na konferencji prasowej Alesz Flaszar, trener Aksam Unia.
- To było spotkanie z gatunku tych do pierwszej bramki. Zdobyli ją oświęcimianie, przejmując kontrolę nad wydarzeniami na tafli – rzucił Lubomir Rohaczik, trener Ciarko KH Sanok.
(ADI)

TKH Toruń - KS KTH Krynica 4-3 (0-0, 2-2, 1-1 - 1-0) po dogrywce

0-1 Zabawa (28.52)
1-1 Marmurowicz - Koivisto 33.41
1-2 Rajski - Horny - Żołnierczyk 35.17
2-2 Marmurowicz - Koivisto - Koseda 38.26 w przewadze
2-3 Zabawa - D. Kruczek 41:31 w przewadze
3-3 Bomastek - Dołęga 52:03
4-3 Porthen - Koivisto 63:41

TKH: Wąsik - Koseda, Buril; Bomastek, Porthen, Dołęga - Cychowski, Kubat; Marmurowicz, Dzięgiel, Koivisto - Talaga, Lidtke; Jastrzębski, Winiarski, Bomba - Pietras, Wiśniewski; Chrzanowski, Kuchnicki, Wieczorek.
KTH: Kachniarz - Scibran, Kruczek; Rajski, Horny, M. Dubel - Kruczek, Pach; Horowski, Błażowski, Zabawa - Tyczyński, Piksa, D. Bulanda, T. Bulanda.

To był dobry występ kryniczan, którzy zdobyli pierwszy punkt. W zespole gospodarzy zabrakło chorego bramkarza Michała Plaskiewicza i musiał go zastąpić 18-letni debiutant Michał Wąsik.


1. Unia                  1       3      3-1

2. TKH Toruń       1       2      4-3

3. KTH Krynica    1       1      3-4

4. KH Sanok        1        0     1-3

5. Stoczniowiec   0       0      0-0


AnGo
jkh1.jpg
jkh2.jpg
jkh3.jpg
jkh4.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty