Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Hokej
Play-off: Trzy mecze nie dadzą awansu do hokejowego finału2011-02-21 20:39:00 AnGo

W dzisiejszych, drugich meczach półfinałowych hokejowego play-off wygrali gospodarze, a to oznacza, że ani Cracovia z JKH Jastrzębie, ani GKS Tychy z Unią Oświęcim nie zakończą rywalizacji w trzech spotkaniach. We wtorek kolejne mecze w Jastrzębiu i Oświęcimiu.


Unia Oświęcim - GKS Tychy 4-3 (0-2, 2-1, 2-0)

0-1 Woźnica - Šimiček - Jakeš 1:42 w przewadze

0-2 Jakeš - Sokół - Woźnica 3:58 w przewadze

1-2 Jaros - Stachura 24:13 w obustronnym osłabieniu

2-2 Řiha - Krajči 25:20 w przewadze

2-3 Vitek - Bagiński - Paciga 27:38

3-3 Krajči 50:26 w osłabieniu

4-3 Modrzejewski - Stachura 53:25

Sędziowali: Paweł Meszyński (Warszawa), Tomasz Radzik (Nowy Sącz) oraz Marcin Młynarski (Sosnowiec), Tomasz Przyborowski (Krynica-Zdrój). Kary: 12 - 12 min. Widzów 2200.

Stan rywalizacji: 1-1. Unia potrzebuje jeszcze 3 wygranych, GKS tylko 2.

UNIA: Zborowski - Zatko (2), Dronia; Krajči, Tabaček (2), Řiha (2) - Gabryś, A. Kowalówka; Klisiak, Jakubik, Valušiak - Piekarski, Połącarz (2); Wojtarowicz, Stachura (2), Jaros (2) oraz Piotrowicz, Modrzejewski.

GKS: Sobecki - Csorich, Kotlorz; Paciga, Parzyszek, Vitek (2) - Jakeš, Sokół; Woźnica, Šimiček (2), Bagiński (4) - Mejka, Gonera; Krzak (2), Garbocz, Galant - Śmiełowski; Witecki (2), Banachewicz, Gurazda.

 

Unia w pierwszej tercji niewiele miała do powiedzenia na tle dobrze grających tyszan, którzy po niespełna czterech minutach prowadzili 2-0. W obu przypadkach oświęcimianie grali w osłabieniu (na karach Zatko i Tabaček) i przyjezdni wzorowo rozegrali "zamki". Zaczął Woźnica zmieniajć lot krążka, a po chwili  podwyższył rezultat Jakeš strzałem z linii niebieskiej. W tym przypadku nie popisał się Zborowski; "guma" szybowała wprost w niego, a mimo to odbiła się od ciała i wtoczyła za linię bramkową.

Druga tercja rozpoczęła się pomyślnie dla Unii, która błyskawicznie doprowadziła do wyrównania. Najpierw wjechał do tercji Jaros i zapewne gola by nie było, gdyby nie fatalna interwencja Sobeckiego, który przepuścił krążek pod łokciem. Po chwili trafił do bramki Řiha, a do zakończenia kary Šimička brakowało 10 sekund. Gospodarze wrócili zatem do gry, ale znów popełnili proste błędy. Bagiński zagrał pod bramkę i choć Wojtarowicz faulował Pacigę, co sygnalizował sędzia, to krążek trafił do Vitka, który z ostrego kąta przymierzył do pustej siatki. Mimo tego unici mieli szansę na kolejne wyrównanie, bowiem przez 72 sekundy grali w podwójnej przewadze. Bez efektu.

W trzeciej tercji sporą przewagę osiągnęli oświęcimianie, ale na wyrównanie długo kazali kibicom czekać. Za to trafienie było kuriozalne i uzyskane w osłabieniu. Przy bandzie znalazł się... Sobecki i po nieporozumieniu z własnym obrońcą - Kotlorzem - sam pojechał na pustą bramkę Krajči i dopełnił formalności. Jakby tego było mało, to po chwili znów nie popisał się wyjątkowo niepewny tego wieczoru golkiper tyski i dał się zaskoczyć Modrzejewskiemu, który trafił z prawego punktu bulikowego.

W 57 minucie i 50 sekundzie na ławkę kar powędrował Jaros z Unii. W tej sytuacji trener gości wziął czas i po jego zakończeniu pozostawił w boksie bramkarza. Ten manewr taktyczny się nie powiódł i mimo oblężęnia bramki Zborowskiego wynik nie uległ zmianie.

 

Zdaniem trenerów:

Karel Suchanek, Aksam Unia: - Źle weszliśmy w mecz, ograniczając się do wybijania krążka i łapiąc głupie kary, które kosztowały nas utratę goli. Jednak od drugiej tercji zmieniliśmy styl, a to, że tyski bramkarz trochę nam pomógł w odniesieniu zwycięstwa nie jest moim zmartwieniem.

Dominik Salamon, II trener GKS: - Mieliśmy mecz pod kontrolą, ale niepotrzebne kary zburzyły nam grę i rywale poczuli, że mogą z nami coś ugrać. Co do okoliczności utraty trzeciej bramki, to nie winiłbym bramkarza Arka Sobeckiego. To obrońcy powinni od niego odjeżdżać, żeby poczekać na podanie, a nie odbierać mu krążek. Przegraliśmy na własne życzenie.

Pod szatniami:

Robert Krajci, Aksam: - Zbyt bojaźliwie weszliśmy w mecz, ale powstaliśmy z kolan. W III tercji przez ponad minutę graliśmy w podwójnej przewadze i nie potrafiliśmy jej wykorzystać. W play-off z takich sytuacji muszą padać gole.

Arkadiusz Sobecki, bramkarz GKS: - Zdaję sobie sprawę z tego, że ten mecz mi nie wyszedł i przynajmniej trzy bramki obciążają moje konto. Jednak życie toczy się dalej. Muszę o tym meczu zapomnieć i jeśli trener w kolejnym meczu obdarzy mnie zaufaniem, to będę chciał się na poniedziałkowy występ zrehabilitować.

Michał Garbocz, GKS: - W tym meczu było całe piękno hokeja. Kibice mogli zobaczyć, jak szybko można z nieba spaść do piekła. Jednak zrobimy wszystko, żeby w tym piekielnym ogniu długo się nie smażyć. W play-off nie można oglądać się za siebie, tylko patrzeć przed siebie. Porażka boli, ale we wtorek przyjeżdżamy do Oświęcimia walczyć o zwycięstwo. Trudno, żeby było inaczej.

Rozmawiał: Jacek Filus

 

JKH GKS Jastrzębie - Cracovia 2-1 (0-1, 1-0, 0-0 - 0-0), karne 2-1

0-1 Pasiut 19:21

1-1 Dąbkowski - Kral 33:44 w osłabieniu

2-1 Kral 65:00 decydujący rzut karny

 

Rzuty karne:

0-0 Słaboń

1-0 Słodczyk

1-0 Kostuch

1-0 Lipina

1-1 L. Laszkiewicz

2-1 Kral

Sędziowali: Przemysław Kępa, Jacek Rokicki (obaj Nowy Targ) - Grzegorz Cudek, Mariusz Pilarski (obaj Oświęcim). Kary: 12 - 8 min.

Stan rywalizacji: 1-1. JKH potrzebuje jeszcze 3 wygranych, Cracovia tylko 2.

JKH: Kosowski - Bryk, Rimmel; Lipina (2), Kral, Danieluk (2) - Labryga (2), Górny; Urbanowicz (4), Słodczyk, Bordowski (2) - Dąbkowski, Pastryk; Kulas, Kąkol, Furo - Bychawski, Galant; Kiełbasa, Szczurek, Bernacki.

CRACOVIA: Radziszewski - Wajda, Kłys; L. Laszkiewicz, Pasiut, D. Laszkiewicz - Wilczek, P. Noworyta; Łopuski, Słaboń, Piotrowski - Witowski, Prokop (4); Kostuch (2), Dvořak, Martynowski - Dulęba (2), Landowski; Kosidło, Rutkowski, Biela.

 

To był zupełnie inny mecz, niż ten sobotni w Krakowie. Jastrzębianie wyjechali na lód mocno skoncentrowani i toczyli wyrównany bój z faworytem. Tym razem gra toczyła się pod obiema bramkami i golkiperzy mieli sporo pracy. Prowadzenie objęli krakowianie po nieporozumieniu obrońcy z bramkarzem Koseckim. Goli samobójczych nie ma w hokeju, więc trafienie zaliczono Pasiutowi.

W drugiej odsłonie nadal trwał wyrównany bój, a szczęście uśmiechnęło się do miejscowych, którzy wyrównali w osłabieniu! Gol został zaliczony po obejrzeniu przez sędziów zapisu wideo, bowiem Radziszewski protestował, że przeszkadzał mu w interwencji jeden z gospodarzy.

W trzeciej tercji każda z drużyn miała szanse na zadanie decydującego ciosu. W 48 minucie sam pojechał na Kosowskiego Łopuski, a trzy minuty później w identycznej sytuacji Furo nie potrafił skierować krążka do bramki. W 54 minucie trener gości - Rudolf Rohaček - wziął czas, bowiem jego podopiecznym gra się wyraźnie nie kleiła. I niewiele brakowało, a przyniosłoby to powiedzenie. Pasiut miał idealną okazję, lecz nie trafił. Także dogrywka nie przyniosła zmiany rezultatu, więc o wygranej Jastrzębia decydowały lepiej egzekwowane rzuty karne.

We wtorek trzeci mecz znów w Jastrzębiu, a początek transmisji w TVP Sport o godz. 17.30. Na pewno odbędzie się czwarte spotkanie w Krakowie, które zaplanowano w piątek na godz. 18.

 


AnGo
uniat1t (5).jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty