Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Hokej
Hokeiści Cracovii wygrali po dogrywce w Nowym Targu2009-09-18 20:29:00 AnGo

W piątek rozegrana została druga seria spotkań Polskiej Ligi Hokeja. Spotkania były wyrównane i zacięte, a cztery z pięciu meczów zakończyły się wygranymi różnicą jednej bramki. Tradycyjnie już były narzekania na pracę sędziów.


Podhale Nowy Targ - Cracovia 2-3 (0-0, 2-0, 0-2 - 0-1) po dogrywce

1-0 Baranyk - Voznik - Suur 26:49 w przewadze
2-0 Baranyk - Bakrlik - Batkiewicz 34:58
2-1 Witowski - Dulęba 50:56
2-2 L. Laszkiewicz - Csorich 58:58 w przewadze

2-3 Piotrowski - Musial 62:10
Sędziowali: Meszyński (Warszawa) - Bernacki (Sosnowiec), Hyliński (Oświęcim). Kary: 10 – 12 min. Widzów 1300.
PODHALE: Zborowski; Suur – Dutka, Łabuz (2) – Ivičič (4), Sroka (2) – Galant; Bakrlik – Voznik – Baranyk, Gruszka – Batkiewicz – Malasiński, Kmiecik (2) – K. Bryniczka – Ziętara, Kapica - Neupauer – Iskrzycki.
CRACOVIA: Radziszewski; Csorich – Wajda, Dulęba (2) – Dudaš, Kłys – Noworyta, Guzik; D. Laszkiewicz (4) – Pasiut (2) – L. Laszkiewicz, Witowski (2) – Biela (2) – Radwański, Drzewiecki – Musial – M. Piotrowski, Bryła – Landowski – Rutkowski.

Inauguracja sezonu hokejowego w stolicy Podhala nie była po myśli nowotarskich fanów. Do 50 minuty wydawało się, że tylko „Szarotki” mogą wygrać. Prowadziły 2-0 i kontrolowały sytuacje na lodzie. Ostatnie minuty meczu były zabójcze w wykonaniu „Pasów”, które najpierw doprowadziły do dogrywki, a w niej zadały decydujące trafienie.
Nasi bojaźliwie zaczęli, jakby nie wiedzieli co ze sobą przywieźli krakowianie – mówił siedzący obok kibic. A ci przyjechali bez Słabonia (śmierć ojca), kontuzjowanego Bondarevsa i chorego Łopuskiego. „Szarotki” zaś zagrały bez Zapały (złamany palec u ręki), ale już z Suurem i Bakrlikiem zatwierdzonymi przez PZHL.
W pierwszej tercji nie zobaczyliśmy bramek, ale była ciekawa. Początkowe minuty należały do gości. Prowadzili grę, którą robił L. Laszkiewicz, a Pasiut był pierwszy, który sprawdził dyspozycję Zborowskiego. Nowotarżanie zagrali defensywnie i czekali na kontrę. To właśnie po niej w 7 minucie Baranyk ograł dwóch obrońców, którzy omal się nie zderzyli i w sytuacji jeden na jeden ostemplował spojenie słupka z poprzeczką. Czeski napastnik dał sygnał do zmiany scenariusza. Od tego momentu stroną przeważającą byli górale, którzy często zatrudniali Radziszewskiego. Bardzo aktywny Malasiński przeprowadził dwie świetne akcje, pokonać „Dziurę” próbował Łabuz z niebieskiej linii, a Ziętara chytrze uderzył zza obrońców. Krakowianie też nie zasypiali gruszek w popiele. Piotrowski i Pasiut kąśliwie strzelali.
Po drugiej tercji kibice gromkimi brawami podziękowali swym ulubieńcom za grę. Mistrz Polski był straszliwie zagubiony pod naporem gospodarzy. Nawet najbardziej doświadczeni obrońcy popełniali szkolne błędy. Były dwie „patelnie”, lecz niewykorzystane. Tylko dwa błędy wykorzystali górale. Baranyk, szukający bramki od początku meczu, w 27 minucie wreszcie się doczekał. Po sprytnym rozegraniu krążka z Voznikiem, znalazł lukę między parkanami Radziszewskiego. Pod jego bramką bez przerwy dzwoniono na alarm. Drugi raz skapitulował w 35 minucie. Baranyk objechał bramkę i – jak mawiają hokeiści – z zakrystii ulokował „gumę” w siatce. Krakowianie sporadycznie próbowali się odgryzać, ale ich strzały były blokowane, a jeśli nie, to na posterunku był Zborowski. Niemniej trzy golowe akcje mieli L. Laszkiewicz dwie (sam na sam w 39 minucie) i D. Laszkiewicz.
- To była fatalna tercja w naszym wykonaniu – przyznał trener Cracovii, Rudolf Rohaček. - Próbowaliśmy grać hokej, który nie boli. Kluczowym momentem była kara. Dostaliśmy gola i przestaliśmy grać. Zbyt długo przetrzymywaliśmy krążki, a przeciwnik świetnie wykorzystywał pressing. Podhale grało szybkim krążkiem i gubiliśmy się w defensywie.
W trzeciej tercji obraz gry uległ zmianie. Cracovia się przebudziła i napierała, ale wszystko bronił Zborowski. Przetrzymała trudny okres gry w osłabieniu i… zdobyła kontaktowego gola. W najmniej oczekiwanym momencie. Witowski zmienił lot krążka po uderzeniu Dulęby. Gospodarze protestowali, że gol został zdobyty nieprawidłowo. – Zagrał nogą i sędziowie powinni to zagwizdać – złościł  się strzelec dwóch goli, Milan Baranyk.
– Bulik został wygrany łyżwą, a to jest niedozwolone. Ten gol odebrał nam siły fizyczne i psychiczne – żalił się trener Podhala.
„Pasy” poszły za ciosem, ale dopiero 62 sekundy przed końcem trzeciej odsłony wyrównały. Bezpański krążek tańczył w polu bramkowym i najsprytniejszy był L. Laszkiewicz. W dogrywce „dobił” górali wychowanek nowotarskiego hokeja - M. Piotrowski.
- Wystrzeliłem zza obrońcy i wpadło – powiedział. – Cieszę się, że potrafiliśmy wyjść obroną ręką z dużych opresji, bo długo gra nam się nie układała. Wyszliśmy na trzecią tercję ogromnie zmotywowani.
- Mieliśmy dobre pierwsze i ostatnie 10 minut – potwierdza Rudolf Rohaček. – Najlepsza była trzecia odsłona. Zaczęliśmy grać agresywnie, na cztery ataki i to przyniosło sukces.
- Przegraliśmy wygrany mecz. Pierwszy gol nas załamał – krótko skomentował Milan Jančuška.
- Do 50 minuty świetnie graliśmy. Później stanęliśmy. Nie, nie z braku kondycji, bo jesteśmy dobrze przygotowani. Zabrakło drużynie doświadczenia w tak dramatycznych końcówkach – powiedział Martin Voznik.

Stefan Leśniowski

GKS Tychy - Unia Oświęcim 3-2 (2-0, 0-2, 1-0)

1-0 Krzak - Wołkowicz - Kotlorz 5:15
2-0 Bacul - Paciga - Parzyszek 7:23 w podwójnej przewadze
2-1 Tabaček - Wojtarowicz - Kowalówka 36:31 w podwójnej przewadze
2-2 Buček - Połącarz 36:56 w podwójnej przewadze
3-2 Bagiński - Wołkowicz 57:18

Sędziowali: Kryś - Przyborowski, Syniawa. Kary: 32  (w tym 10 min dla Śmiełowskiego) – 32 (w tym 10 dla A. Kowalówki). Widzów 1700.
GKS: Sobecki – Śmiełowski, Gonera; Paciga, Parzyszek, Bacul – Jakesz, Kotlorz; Woźnica, Garbocz, Proszkiewicz – Majkowski, Sokół; Bagiński, Krzak, Wołkowicz – Mejka; Witecki, Galant, Maćkowiak.
UNIA: Szydłowski (58 Stańczyk) – Gallo, A. Kowalówka; Klisiak, Tabaczek, Wojtarowicz – Połącarz, Kasperczyk; Modrzejewski, Stachura, Twardy – Cinalski, Obstarczyk; Sękowski, Adamus, Bibrzycki – Badžo, Szewczyk, Buczek oraz Piotrowski.
Jeszcze na trzy minuty przed końcową syreną zapowiadało się na niespodziankę. I dopiero trafienie Bagińskiego po zagraniu Wołkowicza dało tyszanom trzy punkty. Unici od razu podjechali do sędziego i domagali się przeglądnięcia zapisu wideo. Arbiter nie dał się przekonać i był pewny, że bramka nie została ruszona zanim krążek minął linię bramkową. (ADI)

Stoczniowiec Gdańsk - KH Sanok 3-2 (1-0, 0-2, 2-0)

 

1-0 Skutchan - Jankowski 7:27
1-1 Čacho - Strzyżowski - R. Kostecki 30:10
1-2 Poziomkowski - Połącarz 32:55
2-2 M. Wróbel - Mateusz Rompkowski - Furo 44:18
3-2 Strużyk - Smeja  47:56
Sędziowali: Dzięciołowski - Bucki, Pilarski. Kary: 4 - 8 min. Widzów 2000.
STOCZNIOWIEC: Odrobny; Kostecki – Kwieciński, Mateusz Rompkowski – Maj, Maciejewski – Skrzypkowski, Smeja – Benasiewicz, Skutchan – Rzeszutko – Jankowski, Strużyk – Zachariasz – Vitek, Furo – M. Wróbel – B. Wróbel, Chmielewski – Ziółkowski – Maciej Rompkowski.
KH: Janiec; Sekać – Rąpała, Bigos – Schneider, Solon – Demkowicz oraz Maślak; R. Kostecki – Milan – Mermer, Cacho – Strzyżowski – Vozdecky, Ćwikła – Połącarz – Gawlina, Biały – Poziomkowski – Maciejko.
Sanoczanie po dwoch tercjach prowadzili 2-1 i nic nie zapowiadało, że mogą tego meczu nie wygrać. W trzeciej tercji goście dali się zepchnąć do defensywy, co było wodą na młyn Stoczniowca. W 45 minucie Marek Wróbel otrzymał podanie zza bramki od Mateusza Rompkowskiego i z najbliższej odległości dopełnił formalności. Zwycięskiego gola gdańszczanie zdobyli w 48 minucie. Zza linii niebieskiej silnie uderzył Michał Smeja, "guma" po odbiciu się od bandy wróciła pod bramkę i Mateusz Strużyk z bliska umieścił ją w siatce.

Naprzód Janów - TKH Toruń 2-1 (0-1, 1-0, 1-0)

0-1 Minge - Koseda 13:11
1-1 Zatko - Ł. Elżbieciak 27:10
2-1 Kacir 44:22

Zagłębie Sosnowiec - JKH GKS Jastrzębie 3-6 (2-1, 1-4, 0-1)

1-0 Opatowski 11:21 w osłabieniu
1-1 Zdenek - Zdrahal - Lipina Petr 11:48 w przewadze
2-1 Luka 15:56
2-2 Zdenek - Zdrahal 23:30 w przewadze
2-3 Dąbkowski - Kowalówka 23:45
2-4 Danieluk - Urbanowicz 33:16 w przewadze
2-5 Labryga - Radwan 34:05
3-5 Bernat 34:37
3-6 Lipina - Zdrahal 59:15

 

1. JKH Jastrzębie 2 6 14-3
2. GKS Tychy 2 6 7-5
3. Cracovia 3 5 10-8
4. Podhale 2 4 6-5
5. TKH Toruń 2 3 4-4
6. Zagłębie 2 3 8-9
7. Stoczniowiec 3 3 7-9
8. Naprzód 2 3 2-9
9. Unia 2 0 5-8
10. KH Sanok 2 0 4-7

AnGo
baranyk1.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty