Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Aktualności
RYSZARD NIEMIEC zastanawia się, czy Polski Związek Pływacki może zostać zrujnowany2021-07-21 07:08:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (589)

W stylu zanadto dowolnym…


Na ostatniej „Lekcji…” przerabialiśmy temat ministerialnej kontroli w Polskim Związku Piłki Siatkowej, uznając ją za pochopną. Zwłaszcza jej wyniki budzą nasze wątpliwości, albowiem dobrze sytuowana, potężna i niezależna federacja ma prawo dowolnie wynagradzać swoich działaczy, a także nie skąpić pieniędzy na ich służbowe podróże po kraju.


Dziś pokażemy dowodnie, że zamiast do PZPS, należało kontrolerów posłać do związku pływackiego i przyglądnąć się z bliska pracy jej kierownictwa. Panowie zarządzający tą federacją narazili bowiem Polski Komitet Olimpijski na koszty podróży 6 naszych pływaków do Tokio i z powrotem. Licząc wydatek na bilety lotnicze plus diety pobytowe w stolicy Japonii, ponadto koszty ekwipunku olimpijskiego, suma z całą pewnością przebije te kilkadziesiąt tysięcy złotych, które wiceprezes PZPS Ryszard Czarnecki wyjeździł, budując mozolnie polskie mocarstwo volleyballowe… 


Nawiasem mówiąc, imputowanie europosłowi Richardowi rozrzutności uważam za kompletnie chybione. Mogę na ten temat co nieco powiedzieć, albowiem doświadczyłem osobiście jego skromności i powściągliwości w wydawaniu kasy. Jakoś przed wyborami do władz PZPN w 2008 roku Czarnecki dwukrotnie nawiedził mnie w Krakowie, aby przekonać do swojej prezesowskiej kandydatury. Dokonał tego skutecznie podczas naszego rendez vous w kawiarni Noworolskiego, niestety, ja zostałem obciążony kosztami czterech dużych kaw i czterech serników wiedeńskich. Faktem jest jednak, że śpieszył się wtedy na kolejne spotkania z właścicielem Cracovii profesorem Januszem Filipiakiem, i znając go jako dusigrosza, musiał odłożyć drobne na jakieś stosowne do rangi rozhoworu drinki… Rozpisując marszruty kontrolne ministerialny departament ma do wyboru rozległy pakiet związków sportowych i do siatkarskiej nie powinno mu być tak bardzo śpiesznie.


Nietrafność kierunku kontroli zawsze jednak można nadrobić. Ot, choćby wezwaniem szefów pływackiej federacji do podania się do dymisji. I to jak najszybciej, albowiem poszkodowana szóstka niespełnionych olimpijczyków, zgłoszonych do startu wbrew osiągniętym minimom olimpijskim, może doprowadzić związek do upadłości. Panie i panowie, zdjęci ze słupków startowych olimpijskiej pływalni, już wynajmują prawników, którzy zawnioskują o odszkodowanie za poniesione koszty moralne i materialne! A w ich sumowaniu umiaru, niestety, nie mają… Wycenie podlega u nich wszystko, jak leci. Ano, przede wszystkim koszty przygotowań, rozłąkowego (z rodzinami i powinowatymi), oddanie walkowerem studiów, które miały im dać fach do ręki, no, i utraconych przychodów z racji przypuszczalnych sukcesów olimpijskich, łącznie z perspektywą zdobycia medali dowolnej próby, także z tą złotą! Rozpędzeni w pisaniu rachunków doznanych krzywd i utraconych bezpowrotnie korzyści, przedstawiają nawet prognozę pozbawienia ich dodatku do państwowej emerytury, należnego z tytułu statusu olimpijskiego zwycięstwa! I tu, jak najbardziej widzimy właściwość resortowej interwencji, która może zapobiec zrujnowaniu Polskiego Związku Pływackiego - budżetowej biduli, utrzymywanej głównie przez dotacje państwowe. Owo stowarzyszenie nie posiada, jak na przykład Polski Związek Kolarski, majątku w postaci obiektu nowoczesnego toru kolarskiego w Pruszkowie, który komornik mógłby zająć na poczet należności wyprawowany przez szóstkę „paraolimpijczyków”…


Ryszard Niemiec


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty