Kiosk
- STANISŁAW STRUG. Dopiero w liceum zyskałem szansę gry na boisku z bramkami
- MARIAN FIDO. Człowiek, któremu chce się chcieć
- JAN KOWALCZYK. Sport bez rywalizacji przestaje być sportem
- FUTBOL MAŁOPOLSKI. Grzegorz Bartosz: Garbarnia jest jedna. Zrobię wszystko, aby mówiła jednym głosem
- Paulo Sousa: Ufam umiejętnościom polskich piłkarzy
- Ranking "Forbesa": Wpływowy Lewandowski
- Za miesiąc Wisła Kraków SA będzie mieć Akademię
- Boniek: Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej same podejmą decyzje w sprawie dokończenia sezonu w III lidze i klasach niższych
- Małopolska chciałaby grać...
- Nie ma decyzji w sprawie III ligi i klas niższych
MISTRZOSTWA POLSKI KIBICÓW SPORTOWYCH
- VI Ogólnopolski Omnibus Sportowy
- Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych: 45 pytań i odpowiedzi
- Adam Sokołowski po raz 27. mistrzem Polski kibiców!
- Wyłoniono finalistów Mistrzostw Polski Kibiców Sportowych 2024
- 47. MPKS, pytania dodatkowe
- Uwaga, kibice! Dogrywka w 47. MPKS!
- 47. Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych - Dzierżoniów 2024
- Rozgrzewka kibiców przed Omnibusem
Raptem 28 lat na karku, a w dorobku trzy mistrzostwa Polski i pięć pucharów kraju. To wszystko w Legii, w której rozegrał już ponad 200 gier, a od pewnego czasu zakłada opaskę kapitana. Został też w międzyczasie jednym z głównych ambasadorów marki PUMA w Polsce. Nie miałby jednak tak mocnej pozycji w zespole z Łazienkowskiej, gdyby nie dziesiątki kilometrów przebiegniętych w trakcie meczów, ciężki trening na siłowni czy wreszcie - rygorystyczna dieta. Jakub Rzeźniczak w rozmowie na temat pracy nad swoim organizmem.
- Biegasz, bo nie masz wyjścia ze względu na wykonywany zawód. Ale czy czerpiesz z tego jakąś dodatkową frajdę?
- Każdy ma inne powody biegania. Jedni muszą, drudzy lubią, ale to ma naprawdę pozytywny wpływ na psychikę. Nie chodzi o samo spalanie tkanki tłuszczowej. Jestem jak najbardziej "za", bo szczerze mówiąc - dziś olewanie tematu własnej kondycji fizycznej to nawet lekki wstyd. I nie chodzi tutaj o sportowców, a ludzi spoza naszego światka. Ostatnio poleciałem Nowym Jorku i wybrałem się na jogging nad rzekę Hudson. Byłem w szoku, jak wielu ludzi tam biega. 40 minut joggingu, a jestem przekonany, że minąłem w tym czasie parę tysięcy ludzi. Cieszę się, że u nas też nastała duża moda. Nawet starzy koledzy z boiska - Tomek Kiełbowicz i Michał Żewłakow - zaczęli robić półmaratony. Po zakończeniu kariery jest czas i miejsce na takie dystanse. Normalnie nie można sobie za bardzo na to pozwolić, choćby ze względu na ryzyko kontuzji.
- To jak wygląda u ciebie bieganie w wolnym czasie?
- Jeśli mamy dwa dni wolnego, wychodzę sobie zrobić chociaż półgodzinną rundkę. Źle się czuję, kiedy nic nie robię. Teraz choćby w przerwie reprezentacyjnej miałem szansę na dłuższy relaks, ale też chciałem przetestować nowy strój treningowy od PUMY, więc nie mogłem sobie darować chociaż tej małej dawki ćwiczeń. Wychodzę z założenia, że nie męczy to, co poprawia jednocześnie humor.
- Znacznie większe dystanse przebiegasz naturalnie w weekendy, podczas meczów ekstraklasy.
- Na Legii mamy zainstalowany specjalny system, który sprawdza ile przebiegliśmy kilometrów i w jakiej intensywności. Ile w sprincie, ile w chodzie, z jaką średnią predkością... To fajne i pomocne statystyki. Z doświadczenia wiem, że te liczby mają przełożenie na wyniki, bo częściej wygrywają zespoły biegające więcej na najwyższej intensywności.
- Pamiętasz swój najlepszy rezultat?
- Nie przypomnę sobie rywala, ale było spotkanie, w którym przebiegłem ponad 13,5 kilometra. Tyle, że mecz trwał aż 120 minut, bo doszło do dogrywki. Wtedy na dodatek grałem jeszcze na prawej obronie. Z perspektywy czasu jestem w stanie powiedzieć, że występy na tej pozycji kosztowały mnie najwięcej zdrowia. Biega się tam najwięcej i z największą intensywnością. Dla odmiany - największy dystans zwykle przebiegają defensywni pomocnicy. Tyle, że w średnim tempie, a człowiek najbardziej dostaje w kość po szybkich sprintach, gdzie ma tylko chwilę na jakikolwiek odpoczynek. Po chwili znowu biegnie najszybciej jak tylko potrafi.
- Piłka zmienia się na tyle, że dziś to bramkarze bez wielkiego wysiłku nabijają po kilka kilometrów, grając na skraju pola karnego i włączając się do akcji.
- Widać gołym okiem, że piłka stała się szybsza. Zawodnicy są dużo bardziej wybiegani niż kiedyś i bramkarz dziś nie jest już tylko bramkarzem. To zawodnik inicjujący akcje, rozgrywający od tyłu. Jeśli piłka będzie się zmieniać w taki sposób, za dziesięć lat może doczekamy się golkiperów zdobywających regularnie bramki? Gra na każdej pozycji staje się coraz bardziej wymagająca.
- Więc trzeba się też wzmacniać na siłowni. Tyle, że wziąłeś sobie to kiedyś tak mocno do serca, że przesadzałeś z intensywnością i w konsekwencji łapałeś przeróżne urazy.
- Dokładnie. Za dużo działań na własną rękę, za dużo informacji z Internetu i było jak było. Teraz pracuję na siłowni z dwa, trzy razy w tygodniu. Ograniczam się jednak tylko do ćwiczeń na drążku. Robię podciąganie, pompki szwedzkie. Z reguły są to ćwiczenia oparte na ciężarze własnego ciała. Po to, żeby go bardziej nie "rozpychać".
- Zrobiłeś ogromny postęp, bo przychodząc do Legii byłeś chucherkiem i ważyłeś około 70 kilogramów.
- Dokładnie 69, a teraz 82. Przytyłem zatem 13 kilo, z czego 10 w ciągu jednego roku. To było dosyć sporo i od tej pory zwracałem uwagę na to, co jem. Co prawda nie mieliśmy jeszcze wtedy w naszym klubie dietetyka i znów trzeba było samemu szukać informacji. Przyznam, że byłem dość nadgorliwy w tym elemencie. Chciałem ciągle tylko więcej i więcej, aż w pewnym momencie się zatraciłem. Nie zauważałem, że było tego wszystkiego za dużo. W piłce pewne rzeczy należy rozgraniczać i żeby tej siły było w sam raz. Nadmiar wcale nie pomaga. Ja dodatkowo miałem takie uwarunkowania genetyczne, że po siłowni robię się dosyć szeroki w barach i na to też muszę zwracać uwagę. Jestem coraz starszy, mam już sporo doświadczenia i wiem, czego potrzebuje moje ciało.
- A nie potrzebujesz m.in. pszenicy.
- To prawda. Paradoksalnie cała sprawa polega na tym, że sam zacząłem kiedyś czytać różne książki na ten temat, czyli o odżywianiu bez pszenicy w jadłospisie. Później, po dokładnych badaniach, okazało się, że też powinienem od niej stronić. Tak samo jak od bananów, co może być dla kogoś zaskakujące, bo kojarzą się one zwykle z dietą sportowca.
- Jesteś bardzo aktywny w Internecie, gdzie mnóstwo miejsca poświęcasz właśnie odżywianiu. Nie wyglądasz na człowieka, który miałby z tym jakiekolwiek problemy i przeżywał czasem z tego powodu trudne chwile.
- Początek był ciężki, bo człowiek zdał sobie sprawę, że rezygnuje z wielu rzeczy. Wiadomo - można sobie raz na jakiś czas pozwolić na zjedzenie czekolady. Patrzenie jednak na chłopaków, którzy na zgrupowaniu w Hiszpanii zajadali się białym pieczywem... Ciężka sprawa! Człowiek koniec końców jest w stanie przyzwyczaić się do wszystkiego, więc i ja się mogłem oswoić z moim menu. Wiem, że to jedyny słuszny wybór, bo dzięki skrupulatnie wybieranych potrawach czuję się znakomicie.
- Co wybierasz najczęściej?
- W pierwszej kolejności, tuż po treningu, wybieram makaron bezglutenowy. W dalszej: ryż, ryba, mięso. Jest w czym wybierać, bo mamy wszystko doskonale zorganizowane na miejscu, w klubie. Od jakichś sześciu miesięcy stołujemy się głównie tam i nikt nie ma powodu do narzekania. Poza tym, dość ważna w moim menu jest woda z cytryną. Koniecznie z dodatkiem miodu. Człowiek wypija szklankę w temperaturze pokojowej i tym samym przyśpiesza pracę swojego organizmu, bo pobudza to metabolizm. A takich rzeczy jest naprawdę dużo... Nigdy nie jest za późno, by zacząć interesować się dietą, choć jest obszerny i szeroki. Tyle, że czego nie robi się dla dobrego samopoczucia?
www.arskomgroup.pl