Środowym meczem ze Świętokrzyskim ZPN rozpoczęła reprezentacja Małopolski udział w bieżącej edycji Regions’ Cup, czyli amatorskich mistrzostw Europy regionów. Spotkanie rozegrane w Małogoszczu zakończyło się bezbramkowym remisem. Rewanż 25 maja, ostateczna lokalizacja zostanie ustalona w najbliższy piątek.

Świętokrzyski ZPN - Małopolski ZPN 0-0

Sędziowali: Marcin Szrek oraz Mariusz Rudkiewicz i Kamil Białogoński (Kielce). Żółte kartki: Żurek - Chodźko, Stokłosa. Czerwona kartka - Pluta (14).

ŚWIĘTOKRZYSKIE: Smolak - Zacharski, Maciejewski, Kita, Zięba - Gardynik (54 Żurek), Baczewski (78 Soja), Mianowany (65 Malec), Kowalski - Michalski (6 Michta), Jedynak.

MAŁOPOLSKA: Jękot - Ł. Domoń, Pilch, Pluta, Chodźko - Pietras, Kałat (26 Komorek), Haxhijaj, J. Górecki (71 Stokłosa) - Mizia (63 Spurna), M. Górecki (63 Dziadzio).

Rozpoczęło się niemal tak jak w westernowym klasyku. Czyli prawie w samo południe i z ostrą strzelaniną bez żadnego ostrzeżenia. Już w 4. minucie oko w oko ze Smolakiem znalazł się Michał Górecki, ale to bramkarz gospodarzy był górą.

Niebawem kapitalną woltę mógł wywinąć Mizia. Znajdując się tyłem do bramki przeciwnika młody napastnik z Myślenic zrobił to, co uskutecznił choćby w niedawnym meczu Janiny z Dalinem. Mizia zamarkował podanie do nadbiegającego partnera, po czym wykonał nagły obrót przez plecy. Dzięki temu świetnemu manewrowi droga do bramki nagle stanęła otworem. Zabrakło jednak czegoś najważniejszego, czyli nieuchronnej egzekucji. Smolak znów nie dał się zaskoczyć.

Zaczął się rysować całkiem klarowny układ sił, ale błyskawicznie runął w gruzy. Otóż w 14. minucie Jedynak rzucił prostopadłe podanie do Michty, z którym podjął pojedynek Pluta. Obaj padli na murawę, za moment uznał arbiter, że krakowianin - jako ostatni defensor przed Jękotem - popełnił faul taktyczny. Czerwona kartka dla Pluty oznaczała, że natychmiast musiał on opuścić murawę. - Rzecz w tym, że wcale nie faulowałem - przedstawił swoją wersję wydarzeń kapitan Małopolski. Po bu stronach barykady sprawa była bezdyskusyjna. Według gospodarzy sędzia miał absolutną rację, dla gości oczywiście jej nie miał.

Wkrótce rozegrała się następna dramatyczna scena. Oto w 23. minucie, bez jakiejkolwiek winy rywala, doznał kontuzji lewego kolana Kałat. - Po mnie, zmiana... - krzyknął do boksu, natychmiast zdając sobie sprawę z powagi sytuacji. Jakie będą skutki kontuzji? Oby jak najłagodniejsze dla tego sympatycznego i zarazem nadzwyczaj ułożonego zawodnika. Coś więcej będzie można powiedzieć po wykonaniu jutro rezonansu. Pewne jest natomiast, że Małopolska straciła w krótkim odstępie dwa filary: bardzo wartościowego stopera i głównego reżysera akcji.

W miejsce Kałata pojawił się na murawie Komorek, zaś wyjściowe ustawienie musiało ulec dalszym przeobrażeniom. Już wcześniej pozycję Pluty zajął Haxhijaj (podobnie jak Pilch spisał się pierwszorzędnie), teraz przesunięcia musiały pójść jeszcze dalej. Z prawej obrony na lewą trafił Łukasz Domoń, którego pozycję zajął Komorek. Obowiązki Kałata przejął Chodźko, z kolei Michał Górecki - nominalnie partner Mizi w ataku - musiał operować znacznie głębiej.

Opisane powyżej okoliczności naturalnie wpłynęły na zmianę obrazu gry. Świętokrzyski ZPN, którego trenerami są Krzysztof Dziubel i Grzegorz Klepacz, uzyskał przewagę optyczną, ale bez tworzenia nadzwyczajnych zagrożeń pod bramką Jękota. Najbliższy powodzenia był Michta, który po kornerze strzelał nad poprzeczką. Mimo wszystko było to bardziej niebezpieczne dla małopolskiej bramki od wcześniejszej „główki” Jedynaka.

W odpowiedzi bliski oddania skutecznego strzału głową był Chodźko i gościom należał się korner. Ale tylko należał... Zaś bez wątpienia akcję meczu wykreował na lewej flance Mizia, który w biegu nagle wycofał piłkę piętą do Łukasza Domonia. Ten bardzo ładnie zacentrował, nadbiegający Michał Górecki uprzedził głową Smolaka. Lecz przy okazji „główkował” zbyt wysoko.

Pierwszy kwadrans po przerwie cechował się bezdyskusyjnie zbyt dużym chaosem wśród Małopolan. I to na własnej połowie boiska. Strata piłki przez Komorka zakończyła się kornerem. Kolejna pomyłka otworzyła szansę Baczewskiemu, strzelał ponad celem. Także niecelne było uderzenie piłki przez Zacharskiego.

Goście skontrowali w 55. minucie za sprawą Michała Góreckiego, ten po ograniu obrońcy strzelał z lewej nogi, lecz Smolak był na posterunku. Już w końcowej fazie meczu niemal skopiował tamtą akcję Chodźko. W obu przypadkach szukali małopolscy zawodnicy szansy w tzw. krótkim rogu. Może wybór innego wariantu, przy przeciwległym słupku, odniósłby pożądany skutek?

Obie strony miały swoje szanse. Pod bramką Jękota na przykład niebezpiecznie centrował Jedynak, z kolei po dośrodkowaniu Malca nad poprzeczką „główkował” bodaj Kita. Pod bramką Smolaka groźnie szarżował Spurna po zagraniu Dziadzia. W 80. minucie Chodźko crossowo zagrał do Komorka, który tak zacentrował, że piłka przeszła po poprzeczce. Wreszcie, mógłby po kornerze skutecznie strzelać głową Pilch, gdyby kierunek piłki nie został w ostatniej chwili zmieniony.

W sumie mecz interesujący, choć rozegrany niestety bez publiczności. A to nie podnosi rangi imprezy. Małopolska, przez niemal cały mecz zmuszona do gry w osłabieniu, jak najbardziej ma atuty, aby w rewanżu objawić wyższość. Zgodni co do tego są: wiceprezes MZPN - Jerzy Kowalski (jak zwykle towarzyszył drużynie również w wyjazdowych w meczach Regions’ Cup), dyrektor reprezentacji - Michał Królikowski oraz obaj trenerzy - Jacek Mróz i Robert Nowak.

Bez wątpienia jednak szkoda poniesionych strat kadrowych. Pluta wróci do gry, jeśli tylko zespół awansuje do następnej rundy eliminacji krajowych. Ale co z Kałatem? Trzymajmy kciuki za jego zdrowie.