Pierwszy zespół Resovii bez problemów uporał się z rywalami ze Stalowej Woli. Do niecodziennej sytuacji doszło natomiast w Jaśle, gdzie na rozegraniu w drużynie Sanoka zaprezentował się nominalny... atakujący.

Dwójka Kuźnia Stalowa Wola - Resovia Rzeszów I 0-3 (10-25, 14-25, 16-25)

DWÓJKA: Muter, Pierwocha, Dyjewski, Orda, Paśko, Mruk, Nowak (libero) oraz Krysa, Węgliński, Hołobut.
RESOVIA: Nieckarz, Rejowski, Durski, Gosztyła, Diabou, Czubiński, Miazio (libero).

- To, że przegraliśmy do tej pory wszystkie spotkania nie spowoduje u nas depresji - śmiał się po starciu z Resovią Ireneusz Krzyszczuk, opiekun gospodarzy. - Dla nas dużym sukcesem był sam awans do grupy A, bo moi zawodnicy są o dwa lata młodsi od rywali - dodał.

MOSiR Jasło - Mansard Sanok 1-3 (25-23, 13-25, 20-25, 22-25)

MOSiR: Pawlik, Warchoł, Waśko, Półchłopek, Jamróg, Myśliwiec oraz Hołodniak, Zima.
MANSARD: Jakubaszek, Gratkowski, Zmarz, Dżugan, Błaszczak, Jezior, Izdebski (libero) oraz Leszczyk.

Paweł Jakubaszek na początku pierwszej odsłony pechowo skręcił nogę, a trener gości nie miał zbyt wielkiego pola manewru. Ostatecznie za rozegranie piłki zabrał się Jakub Leszczyk, który normalnie specjalizuje się w atakach z prawego skrzydła. - Coś przeczuwałem i od dwóch tygodni Kuba ćwiczył na treningach wystawę - tłumaczył Wiesław Semeniuk, opiekun sanoczan.

Jak widać po wyniku efekt najgorszy nie był, bo po premierowej przegranej partii, goście zabrali się za odrabianie strat i szybko wygrali trzy sety.