Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Siatkówka > II liga mężczyzn
Wanda Instal bliżej siatkarskiego finału2010-02-27 19:43:00 MAS

Siatkarskie święto w Krakowie trwa. Na trzecim meczu play-off pomiędzy Wandą Instal Kraków a AZS Politechniki Krakowskiej stawił się w hali w Nowej Hucie komplet widzów. Słusznie przewidywali wielkie emocje, które zaczęły się zaraz po pierwszym gwizdku sędziów  Wanda poz znakomitej walce wygrała mecz 3-1 i jest o krok od finału play-off w II lidze siatkarzy. W niedzielę czwarty mecz w tej parze, na zwycięzcę czeka już MOS Będzin.


Wanda Instal Kraków - AZS Politechnika Kraków  3-1  (21-25, 25-18,25-16, 25-23)


WANDA:
Orman, Blachura. Poprawa, Rutkowski, Pić, Soroka, Mrozowski (libero) oraz Siewiorek.
AZS Politechnika: Bławat,  Laskowski, Szpyrka, Golec, Dzierwa, Błasiak, Szymczak (libero) oraz Typel, Galiński, Paluch, Grot.

 

Jak to będzie zacięty bój pokazały pierwsze piłki. Niespodziewanie AZS zaczął od prowadzenia 3-0, z pierwszym mocnym akcentem - blokiem na lewym skrzydle. Ale zaraz było 3-3, a pokazem mocy Wandy był znakomity atak Jacka Picia. Walka punkt za punkt trwała - było 5-5, 7-7. Widać było, że obie strony chcą uważniej niż w dwóch pierwszych starciach grać blokiem, postawią na odważniejszy atak. Gdy Wanda urwała się rywalom na dwa oczka (10-8), ci zaraz odpowiedzieli atakiem Błasiaka. Rewanżował się znakomicie Soroka (11-10), to atakiem z prawego skrzydła błysnął Dzierwa. Wyglądało jakby oba zespoły osiągnęły właśnie na to starcie optymalną formę.
Gdy Politechnika po atakach Golca i fantastycznym bloku na prawym skrzydle prowadziła 17-14 trener Wandy Grzegorz Silczuk  musiał poprosić o czas. Po nim Golec, mocny od początku punkt "Inżynierów", zepsuł zagrywkę, ale zaraz Dzierwa skutecznie kończył atak (18-15). Politechnika nie spuszczała z tonu (21-17), na prawym skrzydle wciąż nie do zatrzymania był Dzierwa. Ostoją Wandy był w tym fragmencie meczu Pić, gdy upolował zagrywką Błasiaka trener gości Marek Fornal musiał poprosić o przerwę (22-20). Ważną psychologiczną akcję wygrała po niej Politechnika i za chwilę miała setbola - 24-20. Silczuk odraczał egzekucję w tym secie, wziął jeszcze czas, po którym ze środka znakomicie zaatakował Blachura, ale za chwilę też ze środka Szpyrka posłał piłkę w wolne pole pod końcową linię i Politechnika wygrała seta 25-21.

 

Nie zamierzał zespół Politechniki poprzestawać na tym. Drugiego seta zaczął od skutecznego ataku, a po nim bloku na Piciu, jakby chciał atakującemu Wandy pokazać od razu, że nie będzie miał w tej partii łatwo. Ale ten się nie przestraszył, tylko zmienił skrzydło i skutecznie zaatakował z prawego. Z 0-2 zrobiło się 3-3, potem 5-4 dla Wandy. Już wtedy Fornal poprosił swój zespół na naradę, było po niej 6-6, 7-7. To była prawdziwa ciosów. Można w niej było stracić głowę, więc po błędzie swojego  zespołu Silczuk przy 10-8 od razu reagował przerwą. Po niej Wanda utrzymywała przewagę (12-9, 12-10), ale nie bez nerwów (12-11, 13-11, 14-11, 14-12). Spokojniej mogła się poczuć, gdy po fragmencie bardzo dobrej gry prowadziła 17-13. Ustawiała ją sobie zagrywką, dzięki temu rozgrywający Orman mógł pokazywać jak wiele umie.

Goście ratowali się manewrem zmiany swojego rozgrywającego. Na boisko za Bławata wszedł Paluch  (20-14), tyle że przewaga Wandy była już zbyt duża, by pozwoliła sobie odebrać wygraną. Atak Siewiorka dał jej setbola (24-17), a następny jego lekki plas zwycięstwo - 25-18. W setach był remis 1-1.

 

Trzeciego seta goście zaczęli z Paluchem na rozegraniu. To on był bohaterem meczu nr 2 play-off w hali Politechniki. Wtedy z 0-2 podopieczni Fornala  zdołali doprowadzić do wygranej 3-2. Wiarę w podobny scenariusz miał zapewne szkoleniowiec Politechniki, gdy posyłał Palucha na parkiet.

 

Wanda zaczęła trzeciego seta pewniej, zaraz prowadziła, po punkciku goście ją gonili, cierpliwie pracując na szansę w kontrataku dobrą grą w obronie. Było 3-2, 4-3, 5-4. Fornal wściekał się, gdy tak mozolnie zdobywane punkty, jego zawodnicy marnowali psując zagrywki. Za to skutecznie grali w ataku, więc przewaga Wandy się nie powiększała zbyt niebezpiecznie (8-6). Do czasu - 9-6 już gości zaniepokoiło,  wzięli czas, po którym fantastycznie zaatakował Dzierwa (9-7). To nie ostudziło zapędów Wandy, Poprawa dwoma różnymi w technice atakami punktował, a do tego na zagrywce sprawiał zbyt duży kłopot przyjmującym gości. Nie mogli po niej wyprowadzić ataku, pakowali piłkę w aut. Wanda, jak w drugim secie, wypracowała wyglądającą na bezpieczną przewagę - 14-8. Przy 17-9 na rozegranie wrócił Bławat, ale goście wciąż mieli kłopot z wycelowaniem z atakiem w pole gry (18-10), a tymczasem Wanda grała już tak swobodnie, że środkowy Blachura  rozgrywał piłkę ... rozgrywającemu Ormanowi, który atakiem  zdobywał punkt. Planem dla Politechniki było już  tylko pozostać w walce, nawet skazanej na porażkę w tym secie, by nie dać rywalom jeszcze większej psychologicznej przewagi.

Gospodarze i tak byli w przecież w lepszej sytuacji, gdy we własnej hali prowadzili w setach 2-1, po wygranej w trzecim 25-16 (po punktowej zagrywce Picia).

Politechnika musiała teraz ratować skórę. Pytanie brzmiało, jak zniesie związaną z tym presję, bo na to, że Wanda popełni błąd z drugiego spotkania, gdy prowadząc 2-0, przegrała 2-3, nie mogła liczyć. Gospodarze grali zbyt dobrze i byli bardzo mocno zmotywowani.

 

Setem prawdy był ten czwarty, Wanda o krok bliżej była zwycięstwa, prowadząc nieznacznie od początku, ale każdy punkt zdobywała po wielkiej walce (8-6). Dopiero, gdy dała ona cztery punkty przewagi (12-8), skupienie na twarzach gospodarzy ustąpiło miejsca uśmiechom, które rozkwitły jeszcze bardziej po dwóch świetnych zagrywkach Soroki (15-9). Politechnika jeszcze nie pasowała, dzięki temu - choć utrzymywało się prowadzenie gospodarzy (20-15, 20-17), kibice wciąż mieli się czym emocjonować. A gdy goście wyrównali na 20-20 emocje sięgnęły naprawdę wysokiego poziomu.

Rozgrywający Wandy kierował wtedy piłkę do najbardziej doświadczonych - Soroki i Picia, po drugiej stronie siatki Bławat nie bał się wystawiać na starcie z blokiem najmłodszego w ekipie Golca, a temu nie drżała ręka. Było 22-22, 23-23. Jakież było rozczarowanie kibiców Politechniki, gdy Golec psując zagrywkę dał Wandzie setbola, po którym blok Soroki na Szpyrce zakończył ten znakomity mecz zwycięstwem Wandy 25-23 w trzecim secie i 3-1 w całym meczu.

 

Wanda prowadzi w play-off 2-1 i w niedzielę o godz. 15 podejmuje Politechnikę jeszcze raz. Jeśli wygra będzie w finale play-off w II lidze.


MAS
wanda krosno 49.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty