Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Siatkówka > II liga mężczyzn
Lepiej było nie drażnić Wilka2010-01-09 21:19:00 MAS

Kraków jest od dziś na pewno ulubionym miejscem wycieczek dla siatkarzy Wisłoka Strzyżów. Pokonali tu kolejnego faworyta rozgrywek - Wandę Instal Kraków. Wcześniej bez podobnego respektu odnieśli się do AZS-u Politechniki Krakowskiej. Zespół z Nowej Huty niefortunnie powitał więc w nazwie zespołu nowego sponsora - Instal Kraków.


 

Wanda Instal Kraków - Wisłok Strzyżów 1-3 (25-23, 21-25, 20-25, 22-25)

WANDA: Orman, Blachura, Poprawa, Siewiorek, Soroka, Pić, Mrozowski oraz Piwowarczyk, Rutkowski.
WISŁOK: Wilk, Włodyka, Znamirowski, Mardoń, Soja, Krzysiak, P. Podpora (libero) oraz Litak.

 

Nikt chyba w zespole Wandy nie przypuszczał, że reklamy nowego sponsora, które pojawiły się na przedniej części koszulek zawodników, mogą aż tyle ważyć. Wyglądało, że najwyżej parę gramów, ale szybko okazało się, że związana z nimi presja dodaje tym gramom kilogramów. Wanda chyba za bardzo chciała udowodnić, że zasługuje na takie wsparcie i presji nie zniosła jak należy. Od początku nie mogła wejść w swój rytm gry. Wisłok, który w tym sezonie nie musi jak Wanda  bić się o najwyższe cele, zyskuje dzięki temu swobodę i potrafi wykorzystywać potknięcia rywala. W hali Wandy goście dodatkowo zostali zmobilizowani decyzją sędziego, który w IV secie przy stanie 13-12 dla Wisłoka ukarał żółtą kartką rozgrywającego kapitana zespołu Marka Wilka. Naraził się częstymi dyskusjami z arbitrami, po kolejnej sędzia nie zdzierżył i pokazał siatkarzowi kartkę, a zespół  stracił tak punkt. Zezłoszczona tą niesprawiedliwością ekipa ze Strzyżowa chyba potrzebowała takiej mobilizacji. Złośc zamieniła w końcówce partii na skuteczność, która pozwoliła wywieźć znów z Krakowa trzy punkty.

Wisłok od pierwszych piłek prowadził punktem lub dwoma, dużo grał środkiem, bo nieźle serwował i Marek Wilk mógł sobie pozwolić na fantazyjne pomysłu w rozegraniu, czasem chyba nawet zbyt fanatazyjne jak na możliwości jego kolegów. Gdy przewaga  Wisłoka urosła do 14-10, goście chyba zbyt się rozluźnili, po brawurowym rozegraniu ormana i ataku Blachury Wanda odrobiła stratę, a za chwilę po ataku  Soroki z lewego skrzydła prowadzila 15-14. Moment przejęcia inicjatywy przez krakowian  był kluczowy dla losów partii. Już nie oddali  pola, chociaż po nerwowej końcówce. Wanda prowadziła już 21-17 i 24-21, ale Wisłok bronił setboli po dobrej zagrywce Krzysiaka. Wreszcie Soroka przebił  się z atakiem między rękami bloku i zakończył seta 25-23.

Przyznajmy szczerze z pozycji obserwatora - druga partia była męcząca... Usiana błędami z obu stron toczyła się na zasadzie punkt za punkt do stanu 19-19. W koncówce blok Wisłoka znalazł patent na zatrzymanie Soroki, a potem jeszcze upolował go zagrywką Krzysiak i zrobiło się 20-23. Goście nie zaprzepaścili tej szansy, wygrywając 25-21.


W trzeciej partii poszli za ciosem, wysoka przewaga zbudowana na początku (7-3,  11-6) wystarczyła do spokojnego rozstrzygnięcia, tym bardziej, że Wandzie niewiele się udawało. Włodyka zaledwie musnął piłkę ze środka, by zdobyć ostatni punkt - na 25-20 dla gości.

Gospodarze zmnaleźli się w ten sposób w podbramkowej sytuacji, ale walczyli, by się z niej wygrzebać. Nadal sporo było błędów z obu stron i na punkt jednych odpowiadali drudzy swoim. Wanda prowadziła punktem (16-15, 17-16, 18-17), ale podobnie jak w drugiej partii  Wisłok w końcówce uciekł na trzy (prowadził 22-19), a potem cztery punkty. Z nożem na gardle gospodarze  jeszcze odrabiali stratę od 20-24, skończyło się jednak tylko dwoma punktami.


- Wszystko było, telewizja, nowy sponsor, zabrakło tylko zwycięstwa. Tak bywa w sporcie - mówił zmartwiony trener Wandy Grzegorz Silczuk.


MAS


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty