Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Siatkówka > II liga mężczyzn
Zapachniało ekstraklasą, ale Politechnika podjęła rękawicę2009-11-21 21:17:00 MAS

Od 2-0, przez 2-2 do 3-2 - siatkarze AZS-u Politechniki Krakowskiej przeszli taką drogę, by pokonać rezerwy Resovii, wzmocnione zawodnikami z szerokiej kadry ekstraklasowca. Gościom niewiele zabrakło do szczęścia, najbardziej koncentracji przy zagrywce w tie-breaku...


AZS Politechnika Krakowska - AKS Resovia II 3-2 (25-17, 25-17, 18-25, 20-25, 15-13)

AZS POLITECHNIKA: Bławat, Laskowski, Szpyrka, Błasiak, Dzierwa, Typel, Szymczak (libero) oraz Grot, Golec, Piórkowski, Galiński.
AZS RESOVIA II: Kruk, Kusior, Mika, Skarbowski, Wojtowicz, Gawryszewski, Głód (libero) oraz Filip, Kazała.

 

Po tym jak dwa pierwsze sety Politechnika (nie bacząc na ocierające się o PLS nazwiska Miki, Gawryszewskiego, Kusiora)  wygrała w nieco ponad pół godziny, wydawało się, że z całym dziełem zdąży się uwinąć w godzinkę. W obu partiach gospodarze ustawiali sobie grę dobrą zagrywką, skutecznie atakowali ze skrzydeł, wypracowując tak przewagę, której nie marnowali. Oba sety wygrywali wysoko 25-17. Co się stało potem? - Nonszalanckie zachowanie Politechniki wobec nas spowodowało, że się w nas złość sportowa obudziła, zaczęliśmy grać lepiej. W dwóch pierwszych setach Politechnika grała bardzo dobrze - zwłaszcza zagrywką, atakujący kończył dużo akcji punktami. Potem już tak nie było - mówił doświadczony rozgrywający AKS-u Łukasz Kruk.

 

Jego zespół rozkręcił się zaraz po tym, jak objął prowadzenie na początku III seta (2-0, 8-5, 11-7). Goście przy lepszym przyjęciu (a może gorszej niż w wcześniej zagrywce gospodarzy?) więcej grali środkiem, wykorzystując Gawryszewskiego. Rozgrywający łatwo gubił krakowski blok, więc zdarzało się rzeszowianom atakować na czystej siatce. Ani się AZS nie obejrzał, jak przegrał trzeciego seta 18-25. Gdy podobnie zaczynał się toczyć czwarty, przy stanie 2-4 trener Politechniki Marek Fornal udzielił ostrej reprymendy rozgrywającemu Bławatowi, który uparcie posyłał piłkę na skrzydło, gdzie stał wysoki blok rywali. - Lewe masz grać - krzyczał Fornal. Reprymenda pomogła, bo Bławat zaczął prowadzić grę  bardziej kombinacyjną, po bloku na Wojtowiczu krakowianie wyrównali na 9-9, zaraz po nieudanym ataku Wojtowicza prowadzili 10-9 i ... stanęli. Gdy na lewym skrzydle Typla dwa razy złapał rzeszowski blok i zrobiło się 10-13, na parkiecie pojawił się Golec, ale nie przerwało to punktowej serii gości. Przy 10-15 Fornal wziął czas i spędził go milcząc. AKS Resovia wciąż lepiej odnajdywała się w sytuacyjnych akcjach, prowadziła nawet 20-14. Gdy po atakach Błasiaka z lewego skrzydła zrobiło się 17-20, trener Jerzy Wietecha przerwał to odrabianie strat prośbą o czas, a jego podopieczni dowieźli zwycięstwo, które przypieczętował atakiem Gawryszewski (25-20).


Tie-break zapowiadał duże emocje i także rzeczywiście przyniósł. Choć goście aż pięć punktów oddali rywalom psując zagrywkę, to i tak trwała wymiana punkt za punkt. Po bloku na Wojtowiczu Politechnika zmieniała stronę siatki prowadząc 8-7, zaraz było jednak 9-9 i 10-9, a potem 11-10 dla rzeszowian. Ci mieli pretensje do sędziów o przyznanie punktu Politechnice w następnej akcji, rzeczywiście wydawało się, że po ataku piłka musnęła jednego z krakowian nim wylądowała na aucie. Prz stanie 12-12 Fornal podwyższył na chwilę blok, za Bławata wprowadzając Grota i manewr się powiódł. Kusior wystraszył się rąk wysokiego rywala i zaatakował w aut. Było 13-12, ale zaraz Szpyrka zepsuł zagrywkę. Losy meczu rozstrzygnęły się  w dwóch następnych piłkach. Punkty dał AZS-owi Dzierwa atakiem z prawego skrzydła i zaraz blok, po którym goście pogubili się przy siatce.  

- Przyjechaliśmy bez dwóch czołowych zawodników, którzy są z kadrą juniorów na Słowacji, ale wzmocnieni dwoma środkowymi z pierwszego zespołu. Z drugiej strony nasz atakujący tydzień chorował, więc graliśmy niemal bez prawego ataku. Przed meczem punkt może by się nam wydawał niezły, ale po spotkaniu jest niedosyt. Na początku tie-breaka zepsuliśmy cztery zagrywki, potem jeszcze jedną i dlatego zamiast wygrać 3-2, przegraliśmy na przewagi - żałował rozgrywający AKS-u Łukasz Kruk, któremu kibicowały w Krakowie żona i córeczka. 

Jerzy Wietecha, trener AKS-U Resovii II podsumowywał: - Graliśmy u siebie bardzo wyrównane spotkanie z Politechniką i na takie się nastawialiśmy także na jej parkiecie. Jesteśmy nisko w tabeli, ale nikt nas jeszcze w tej lidze nie zbił. W każdym meczu walczymy, zostawiamy trochę zdrowia na boisku, ale nie przekłada się to na punkty. Przyjechaliśmy do Krakowa   w trochę eksperymentalnym składzie, bez podstawowych zawodników tej drużyny Kamila Długosza i Jakuba Peszko, którzy pojechali na turniej nadziei olimpijskich z kadrą juniorów. Wsparliśmy się chłopakami z kadry pierwszego zespołu - Bartkiem Gawryszewskim, Tomkiem Kusiorem i Mateuszem Miką. Jak "zatrybiło", graliśmy bardzo fajnie, szkoda, że w tie-breaku nie dowieźliśmy kilku akcji do szczęśliwego dla nas końca. Zepsuliśmy też pięć zagrywek, to za dużo w ostatnim secie, żeby wygrać. Politechnika dostawała tak punkty za darmo. Jak sami musiała grać, to my coś wyblokowaliśmy, obroniliśmy, skontrowaliśmy. Była też w tie-breaku jedna ważna piłka, zagrana po bloku rywali, którą sędziowie odgwizdali jako punkt dla Politechniki. Szkoda, bo nie tak powinno odgwizdać.


MAS
resoviawkrakowie.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty