Resovia nadal nie potrafi przełamać złej passy i odnieść kolejnego zwycięstwa. Całkiem inaczej sprawa ma się w Strzyżowie. Wisłok z meczu na mecz radzi sobie coraz lepiej, chociaż wymęczył wygraną z ostatnim w tabeli Skarżyskiem.

Rafako Racibórz - Resovia II Rzeszów 3-1 (25-22, 25-22, 23-25, 25-23)

RAFAKO: Jajus, Szmidtka, Stanienda, Gonsior, Lipiec, Kawka, Słanina (libero) oraz Stebel, Barteczko.
RESOVIA: Filip, Kazała, Wojtowicz, Peszko, Karlik, Płonka, Głód (libero) oraz Skarbowski, Kruk, Długosz.

Resovia nadal pozostaje z jednym zwycięstwem na koncie. Wszyscy ci, którzy liczyli na niespodziankę w Raciborzu srogo się zawiedli, bo miejscowa drużna to jeden z najrówniej grajacych zespołów ligi. - Rafako ma już ugruntowaną pozcyję. Grają niemal w identycznym składzie jak w poprzednim roku i będą odgrywać znaczącą rolę w obecnych rozgrywkach - komplementuje drużynę z Raciborza, Jerzy Wietecha, szkoleniowiec rzeszowian. "Młodzieżowa" Resovia starała się jak mogła, ale gospodarze wykazali dużo więcej doświadczenia, co zaważyło na końcowym rezultacie.

STS Skarżysko Kamienna - Wisłok Strzyżów 2-3 (25-19, 22-25, 25-23, 23-25, 13-15)

WISŁOK: Wilk, Podpora, Armata, Soja, Krzysiak, Włodyka, Mardoń (libero) oraz Litak, Kaniewski, Znamirowski.

Wisłok długo męczył się z ostatnią w tabeli drużyną STS-u. Gospodarze, którzy w bieżących rozgrywkach nie poczuli jeszcze smaku zwycięstwa grają pod coraz większą presją. - Spinali się jak mogli, ale na szczęście to my jesteśmy górą. Popełniliśmy jednak zdecydowanie za dużo błędów, ale najważniejsze są dwa punkty - cieszył się Marek Wilk, rozgrywający Wisłoka.