Siatkarze AZS-u Politechniki Krakowskiej znaleźli pierwszego pogromcy w lidze. To Karpaty Krosno. - Tydzień temu w Ropczycach zagraliśmy dno, można się było tylko od niego odbić - mówił po zwycięskim 3-1 Karpat ich trener Krzysztof Frączek.

Karpaty Krosno - AZS Politechnika Krakowska 3-1 (25-21, 26-24, 20-25, 25-23)

AZS Politechnika: Laskowski, Szpyrka, Galiński, Golec, Łoza, Dzierwa, Szymczak (libero) oraz Błasiak, Grot, Paluch.

Wyróżniającą się postacią w szeregach Karpat był Tomasz Gadzała, nękający rywali trudną zagrywką i atakiem. Skutecznie w ataku grał także Jonasz Biegun. AZS przyjechał do Krosna bez swojego postawowego rozgrywającego Bławata (zresztą kontuzji w zespole jest więcej), a zastępujący go Łoza nie miała dobrego dnia (zmieniał go Paluch). Mecz był wyrównany, ale w końcówkach to krośnianie lepiej radzili sobie z emocjami.
- Cieszymy się z pokonania lidera, to nie jest wcale sensacja, liczyłem na to zwycięstwo- mówi trener krośnian. - Mówiłem chłopakom, że problemem nie jest to jak zagra drużyna z Krakowa, tylko to jak my zagramy, bo w tej lidze nie ma zespołu, z którym nie potrafilibyśmy wygrać. Chodzi tylko o to, żebyśmy byli w mieli odpowiednie nastawienie mentalne. Jeśli takie mamy, to możemy wygrać z każdym.