Nauka nie idzie w las. Dwie porażki siatkarek tarnobrzeskiej Siarki wyzwoliły w drużynie sportową złość. W derbowym spotkaniu we własnej hali z beniaminkiem z Jasła tarnobrzeżanki wygrały 3-1 i przerwały fatalną passę.

Anser-Siarka Tarnobrzeg – MOSiR Jasło 3-1 (25-21, 25-17, 23-25, 25-20)

SIARKA: Mysiak, Mokrzycka, Pusz, Ryznar, Jabłońska, Jabłońska-Żak, Peret (libero) oraz Szubart.
MOSIR: Bajorek, Agatowska, Stadnicka, Kosiba, Kutyła, Kowalczuk, Bury (libero) oraz Kamińska, Maciejowska-Gunia, Czechowicz.
Sędziowali: Dariusz Sokołowski (Warszawa) i Jacek Naduk (Warka). Widzów 150.

Po dwóch porażkach siatkarki tarnobrzeskiej Siarki nareszcie odbudowały swe morale. Bolała zwłaszcza przegrana na własnym parkiecie z Pogonią Proszowice, ale i gładko oddany mecz wiślaczkom w Krakowie również odbijał się czkawką. W derbach nie było już wątpliwości, beniaminek z Jasła musiał uznać wyższość tarnobrzeżanek. Zapewne skończyłoby się na trzech setach, gdyby nie nonszalancja gospodyń w trzeciej odsłonie, a ich błędy natychmiast wykorzystały jaślanki.
Przyjezdnym zabrakło w tym meczu przede wszystkim doświadczenia oraz boiskowego cwaniactwa połączonego z zimną krwią. Przy stanie 4-5 jaślanki ani myślały oddawać pola, wykorzystując błędy Siarki w grze blokiem. Miejscowe jednak odzyskały inicjatywę w momencie, kiedy zaczęły ważyć się losy tego seta (20-19), a Ewelina Ryznar i Monika Pusz dopełniły w końcówce formalności.
Druga partia zapowiadała się zwycięsko dla gospodyń (9-5), aczkolwiek seria w wykonaniu MOSiR-u przywołała miejscowe do porządku i uważnej gry (10-10). Świetną robotę w szeregach Siarki wykonała kapitan Honorata Jabłońska-Żak, która pociągnęła grę miejscowych i poprowadziła je do szybkiej wygranej. Kiedy wydawało się, że Siarka odniesie łatwe zwycięstwo, coś popsuło się w tej, nieźle funkcjonującej do tej pory, machinie. Jaślanki ani myślały się zastanawiać i natychmiast wykorzystały okazję. O wyniku decydował zatem czwarty set, w którym przeważyło doświadczenie zawodniczek Siarki.