Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > V liga (Kraków-Wadowice)
Po męskich rozmowach trzeba było impulsu

Bronowianka Kraków - Skawa Wadowice 3-1 (0-0)

0-1 Góra 53

1-1 Piwowarski 54

2-1 Zegarek 78

3-1 Zegarek 87

Sędziowali Michał Górka oraz Grzegorz ‌Świerczek i Paweł Marszałek (Tarnów). Żółte kartki: Walczak - Krawczyk, Kondak.Widzów 80.
BRONOWIANKA: Mrowiec - Walczak, Białko, A. Kubik, Calik (78 Wątor) - Piwowarski, Skwarczeński (67 Wójcikowski), Małodobry, Kuczaj (46 Lisowski) - Zegarek, Kolański (84 Równiatka).
SKAWA: Krawczyk - Jagiełka (80 Gaudyn), Brózda, P. Dyrcz (84 Mikołajczyk), Rudecki - Pomietło (80 J. Curzydło), K. Dyrcz, Kondak, Pawlik - Góra, Barcik.

W Bronowicach sytuacja dojrzała do poważnych rozmów. W tygodniu poprzedzającym mecz ze Skawą rozmawiano w różnych gremiach i konfiguracjach, a wszystko po to, by zespół został zmobilizowany i przełamał złą passę. Zwycięstwo na własnym boisku z rywalem, któremu także w tych rozgrywkach nie idzie, było jedynym celem zespołu Janusza Sputy. Dziś długo jednak nie udawało się krakowianom ku wygranej zmierzać, a to dlatego, że Skawa dokładnie tak samo myślała o takim rywalu jak Bronowianka. Grała uważnie w obronie, twardo i była bliska wywiezienia choćby punktowej zdobyczy, tylko nie przewidziała jednego. Zdobyta przez nią bramką była ostatecznym czynnikiem, który wyzwolił sportową złość w gospodarzach i natchnął ich do walki o zwycięstwo. Natychmiast odpowiedzieli swoim golem, a po nim dołożyli jeszcze dwa, co może było nawet zbyt wysoką karą dla ambitnie walczących gości.

Bezbramkowa pierwsza połowa przyniosła lekko lepsze okazje Bronowiance, ale Skawa zdążyła już w tej części gry pokazać, że potrafi się przeorganizować i z obrony przejść do kontr, po których jest groźna.
Właśnie tak zdobyła bramkę w 53 min. Po kontrze sam na bramkarza wyszedł Góra, Mrowiec długo zwlekał z wyjściem z bramki. Może gdyby szybciej się zdecydował, bardziej utrudniłby zadanie strzelcowi. A tak ten posłał piłkę w lewy róg obok bramkarza Bronowianki.

 

Podrażnieni gospodarze, natychmiast odpowiedzieli. Akcję lewą stroną przeprowadził Lisowski, dograł piłkę przed bramkę, jeszcze przez Kolańskiego, trafiła go nadbiegającego zza obrońców Piwowarskiego, który wślizgiem wyciągniętą nogą wepchnął ją do bramki. Jakież było zdziwienie gospodarzy, gdy zobaczyli uniesionią w górę chorągiewkę sędziego asystenta. Już zaczęli dyskutować z arbitrem głównym, gdy zawołał go boczny i wycofał się z decyzji. Bramka została uznana.

W 78 min Zegarek podwyższył prowadzenie Bronowianki, na 16. metrze wykorzystał indywidualne umiejętności, by mimo asysty rywali posłać piłkę do siatki. Na trzecią bramkę zapracował Równiatka. Wszedł w samej końcówce i zaraz mógł asystować przy bramce. Przeprowadził  indywidualną akcję od środka do pola karnego, wycofał piłkę do Wójcikowskiego, ale ten strzelał obok słupka. W 87 min Równiatka miał jednak współudział w golu. Do wybitej po jego strzale piłki dopadł Zegarek i mocnym strzałem wpakował ją do bramki. Napastnik Bronowianki miał nawet szansę na hat-tricka, ale nie dopuścił do niego jego kolega z drużyny - Białko. Obrońa gospodarzy wyrwał sie z piłkę do przodu i koniecznie chciał strzelić gola, bo za nic nie chciał podać piłki do lepiej ustawionego i w ogóle nie pilnowanego Zegarka. Z jego strzeleckiej próby nic zaś nie wyszło.

Gospodarze zawdzięczają zwycięstwo nie tylko odzyskanej skuteczności Zegarka, ale i bardzo dobrej dyspozycji dwóch innych kluczowych postaci zespołu - po profesorsku zagrał znów Arkadiusz Kubik, a w środku boiska znakomitą pracę wykonał Łukasz Małodobry. Jak zwykle z zębem walczył także Filip Piwowarski.

MAS

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty