Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > II liga (wschód)
Centrował Barabasz, trafił głową Iwan, Brązowi lepsi od Stomilu!

Garbarnia Kraków - Stomil Olsztyn 2-1 (0-1)

0-1 Łukasik 18, karny
1-1 Praciak 58, karny
2-1 Iwan 90+3
Sędziowali: Wojciech Sawa oraz Jerzy Marciniak i Kacper Czarnota (Lubelski ZPN). Żółte kartki: Pluta, Chodźko, Fedoruk - Remisz, Baranowski, Michałowski. Widzów 300.
GARBARNIA: Żylski - Haxhijaj (46 Praciak), Piszczek, Pluta, Chodźko, Rado, Zelek (87 Barabasz), Iwan, Fedoruk, Marcin Siedlarz (88 Kuźma), Leszczak (90+2 Piechówka).
STOMIL: Leszczyński - Bucholc, Remisz, Baranowski, Stefanowicz, Szaraniec, Michałowski (89 Meliton), Jegliński, Tunkiewicz, Kun (75 Żwir), Łukasik (70 Filipek).

Gol strzelony głową przez Bartosza Iwana zapewnił Garbarni cenne zwycięstwo nad Stomilem, który niedawno awansował do I ligi. Dramatyczny mecz w Krakowie już nie został wznowiony, arbiter odgwizdał koniec zawodów...

Drużynie z Olsztyna nic nie mogło odebrać awansu do zaplecza ekstraklasy. „Garbarze” przed tygodniem zapewnili sobie w Suwałkach prolongatę drugoligowego statusu. Ale na koniec sezonu, w którym wiodło im się różnie, koniecznie chcieli postawić mocny akcent. I to zrobili, choć drugą połowę meczu trzeba było im rozpoczynać przy jednobramkowym deficycie.

W 4. minucie niepotrzebnie zwlekał z podjęciem decyzji strzałowej Marcin Siedlarz. Jegliński nie trafił w światło bramki Żylskiego, a w 10. minucie absolutnie powinno być 1-0. Z prawej flanki centrował Haxhijaj, Iwan podręcznikowo przyjął piłkę na pierś, a co istotne uczynił to z jednoczesnym oczyszczeniem sobie przedpola. Oko w oko z Leszczyńskim należało tylko postawić kropkę nad „i”. Tylko... Z tego słowa nie rodzą się gole, piłka minimalnie minęła słupek z jego zewnętrznej strony.

Za to w 18. minucie niespodziewanie sięgnął po swoje Stomil. Po dośrodkowaniu z wolnego doszło do karambolu Fedoruka z Remiszem, arbiter pokazał na punkt. Ta decyzja wywołała spore protesty na trybunach, ale w kontekście skutecznego wyegzekwowania „jedenastki” przez Łukasika nie miało to żadnego znaczenia.

Żylski poradził sobie ze strzałem Jeglińskiego, obok bramki uderzył Bucholc. Strata piłki przez Plutę na własnej połowie kosztowała stopera Garbarni żółtą kartkę, ale kary zbiorowej w postaci utraty gola na 0-2 uniknięto. W 30. minucie Żylski wygrał pojedynek ze Stefanowiczem, a po kornerze obronił strzał Michałowskiego. Za chwilę przestrzelił Chodźko, niebawem nie trafił z dystansu Łukasik.

W 38. minucie przyszło się wykazać Leszczyńskiemu, gdy po kornerze Leszczaka sparował idącą pod poprzeczkę „główkę” Iwana. Zdecydowanie powinien zmienić wynik Leszczak, który po ładnie wyprowadzonej kontrakcji otrzymał pierwszorzędne podanie od Iwana. Leszczak wprawdzie wygrał pojedynek biegowy z rywalem, ale w idealnej sytuacji posłał piłkę obok tzw. krótkiego słupka. Takich „setek”, podobnie jak we wcześniejszym przypadku Iwana, nie powinno się marnować. Bo przecież nie da się napisać, że nie wolno marnować...

W przerwie doszło do zasadniczego przegrupowania w szeregach „Brązowych”. Trener Krzysztof Bukalski w miejsce Haxhijaja wprowadził do gry Praciaka. Ten oczywiście zajął miejsce na szpicy, na prawą obronę został przesunięty Fedoruk. W takiej konfiguracji personalnej gra Garbarni zdecydowanie zyskała na jakości. Sygnałem do ataków był obroniony przez Leszczyńskiego strzał głową Piszczka i próba podjęta przez bardzo aktywnego Leszczaka. W 57. minucie Baranowski wyraźnie sfaulował rozpędzonego Siedlarza, sędzia podyktował drugi rzut karny. Został on pewnie wykorzystany przez Praciaka.

W 65. minucie Leszczak energicznie szarżował lewą flanką, Leszczyński brawurowo obronił strzał i sparował piłkę akurat na pierś nadbiegającego Rady. Kolejna świetna okazja przepadła... W odpowiedzi niezły, choć niecelny strzał oddał Kun. Znacznie bliższy powodzenia był znów Leszczak. W 83. minucie ładny rajd przeprowadził Siedlarz, ale Leszczak został zablokowany. Z kolei formę Żylskiego przetestował uderzeniem z woleja Michałowski.

Już w ostatnich sekundach przedłużonego o trzy minuty czasu gry na korzyść „Garbarzy” został podyktowany rzut wolny. Barabasz, który chwilę wcześniej zmienił tyrającego na całym boisku Zelka, pięknie zacentrował w pole karne, a tam kapitalnie wyskoczył w powietrze Iwan i strzałem głową pod poprzeczkę kompletnie pozbawił Leszczyńskiego szans obrony.

Zawody już nie zostały wznowione. Na boisku odbył się  taniec ogromnej, spontanicznej radości „Garbarzy”, którzy dziś rozegrali naprawdę dobrą partię. Wprawdzie przytrafiły się w ich grze mankamenty (choćby zmarnowane „setki”, całkiem zbyteczne grupowanie kilku graczy w okolicach środka boiska przy ekspediowaniu rzutów wolnych w pole karne Stomilu), ale pozytywy bezdyskusyjnie przeważały. Nagroda za taką postawę wprawdzie była późna, ale tym bardziej zasłużona i zarazem słodka. „Taką Garbarnię chcemy oglądać jak najczęściej” - rozległy się głosy trybun. Wtóruję im z pełnym przekonaniem i czystą przyjemnością.

JERZY CIERPIATKA

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty