Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > II liga (wschód)
Krzysztof Bukalski: Cel nadrzędny - utrzymanie2012-01-27 14:18:00

O bolączkach kadrowych, możliwościach drużyny i oczekiwaniach sztabu szkoleniowego w rundzie wiosennej, o sentymentach i o futbolu z wyższej półki opowiada Krzysztof Bukalski, trener II-ligowej Garbarni Kraków.


- Czy według Pana Garbarnia, która jest beniaminkiem II ligi, zajmuje adekwatną w stosunku do swoich możliwości pozycję w tabeli po rundzie jesiennej?
-  Garbarnia jest zespołem młodym, perspektywicznym, a miejsce w tabeli jest troszeczkę za niskie w odniesieniu do poziomu zawodników i ogólnie zespołu. Myślę że powinniśmy się plasować pomiędzy 6 a 9 miejscem.

- Czy zawodnicy, którzy przybyli przed sezonem spełnili Pana oczekiwania?
- Ogólnie można powiedzieć, że każdy z nich  miał swój wkład – mniejszy lub większy – w wartość zespołu, natomiast każdy z nich zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że mógł dać drużynie jeszcze więcej. Wierzę, że to uczynią.

- W sparingu z Górnikiem Zabrze nie było na boisku kilku zawodników. Czy wiadomo już definitywnie, kto Garbarnię opuści?
- Jeszcze dokładnie nie, natomiast pewne jest, ze nie będzie już z nami Wojtka Cygala. Nie będzie też Mateusza Siedlarza, który pod koniec rundy jesiennej wyjechał do Norwegii, teraz już wiadomo, ze nie wróci do drużyny. Zrezygnował zupełnie z gry Anthony Schacherer, który dostał dobrą ofertę pracy i zdecydował, ze piłka zejdzie na dalszy plan i nie da rady tego pogodzić. Żałujemy, bo Tony miał bardzo dobrą końcówkę i bardzo się cieszyłem z tego, co prezentował na boisku. Liczyłem na to, że będzie podstawowym zawodnikiem i po okresie przygotowawczym nam dużo pomoże.
Trwają rozmowy odnośnie Kuby Wałacha, zastanawiamy się jak tę sprawę rozwiązać. Zastanawiamy się także nad Łukaszem Szewczykiem, który wraca do zespołu po ciężkiej kontuzji i przez długi czas był poza treningiem. Co prawda piłkarz wznowił z nami zajęcia, ale na dziś nie dają nam one pełnego obrazu możliwości Łukasza, ze względu na zbyt długą przerwę i zbyt ciężką kontuzję. Ale oczywiście jest z nami, trenuje z nami i jeżeli tylko zaistnieje taka możliwość, to zostanie z nami.
Jest jeszcze sprawa Darka Kuźmy, który też chce podjąć próbę pokazania się i jest bacznie obserwowany.
Odszedł od nas Paweł Kawaler, który prawdopodobnie zasili szeregi jednego z trzecioligowców. I to na chwilę obecną byłoby tyle.

- Kibice bardzo interesują się Krzysztofem Kalembą. Był on podstawowym zawodnikiem Garbarni w III lidze, dwukrotnie został wybrany przez fanów najlepszym zawodnikiem zespołu, natomiast w II lidze tak jakby nie zaistniał. Czy może się to zmienić na wiosnę?
- Wszystko zależy od Krzyśka. Na pewno bardzo bym się cieszył, gdybym miał zawodnika takiego, o jakim Pan wspomniał. Krzysiek z nami zostaje i liczę na to, że w tym sezonie "pociągnie" zespół. Ale to będzie zależało tylko od niego.

- A która formacja drużyny najbardziej wymaga, Pana zdaniem, uzupełnień?
- Na dziś jest to na pewno defensywa. Tutaj mamy kłopot. Jak już wspominałem wcześniej, z kadry zespołu z obrony ubyło trzech zawodników: Mateusz Siedlarz, Wojtek Cygal i Anthony Schacherer. W związku z tym szukamy zawodników na te pozycje.

- Będzie duża rotacja w kadrze zespołu?

- Nie, duża nie. Ale zawsze jakieś rotacje są. Na to ma zawsze wpływ wiele czynników. U nas dwóch obrońców wybrało pracę, trzeci dostał dobre warunki w III lidze, zaproponowano mu także pracę. Można więc powiedzieć, że trzeci też wybrał pracę - pracę i grę. W związku z tym musimy sobie po prostu z tym poradzić i sobie poradzimy.

- Na testach w I-ligowej Arce byli Marcin Siedlarz i Gjentijan Haxhijaj, jednak nie znaleźli uznania w oczach gdyńskich szkoleniowców. To dla Pana dobra wiadomość?
- No, na pewno, przecież zarówno Marcin, jak i Gjentijan to są zawodnicy podstawowi i ja tylko się mogę cieszyć z tego, że zostają z nami. Oczywiście życzę chłopakom jak najlepiej w ich karierze, ich  wyborach. Chciałbym, żeby to były wybory dobre, z korzyścią dla zawodnika, ale również dla mnie jako trenera i dla zespołu, dla Garbarni. Ale to trudne. Ja mogę powiedzieć tylko tyle: cieszę się, że zostają z nami.

- Jesienią Garbarnia grała swoje mecze w roli gospodarza na Suchych Stawach. Pan powrócił na stadion, na którym jako zawodnik spędził 10 lat. Odżyły sentymenty?
-  Tak, zawsze kiedy wracam na Hutnika czuję się jak u siebie. Spędziłem tam jedenaście lat i obojętne co teraz ktoś na ten temat myśli, to ja do Hutnika mam ogromny sentyment. Tak samo jest z każdym klubem, w którym grałem, każdy klub darzę sentymentem. Nigdzie się nie rozstawałem w złej atmosferze. Mam  w Hucie bardzo wielu znajomych, kolegów, przyjaciół. W każdym klubie, w którym byłem, jest tak samo.

- Jak duży wpływ na postawę zawodników na boisku ma rozgrywanie praktycznie wszystkich spotkań na wyjeździe? Jesienią mecze w roli gospodarza Garbarnia grała na Hutniku, wiosną jeszcze nie wiadomo gdzie to będzie. Czy fakt, że nie gracie na tak zwanych "własnych śmieciach” rzutuje na rezultaty zespołu?
- Staramy się o tym nie myśleć, staramy się brać to tak jak jest. Gdybyśmy rzeczywiście zaczęli się w to zagłębiać, to mogłoby to nam zacząć przeszkadzać. Musimy myśleć pozytywnie i jeżeli przyjdzie nam grać w roli gospodarza – obojętne gdzie to będzie – to musimy grać jak gospodarz i musimy do tego podchodzić tak, jakbyśmy grali u siebie. Z pewnością dużo by nam pomogło, gdybyśmy już wiedzieli, gdzie będziemy rozgrywać mecze i na pewno możliwość treningu na takim obiekcie przynajmniej raz w tygodniu mogłaby nam pomóc. Tam gdzie będziemy wynajmować boisko także są zespoły, które normalnie trenują, rozgrywają mecze i może być z tym ciężko. Na tę kwestię należy spojrzeć realistycznie. Zawsze każdy z nas najchętniej wraca do domu i w domu czuje się najlepiej. Trzeba o tym pamiętać.

- Czy jest Pan zadowolony z pracy zawodników podczas przygotowań? Wiadomo, że zawodnik nawet podczas urlopu musi dbać o swoją formę i na pewno Pan zalecił piłkarzom indywidualne ćwiczenia. Czy jest Pan zadowolony z ich efektów?
- Zdecydowana większość zawodników podeszła do tego solidnie. Przed okresem przygotowawczym robiliśmy testy. Nie było bardzo dużej różnicy pomiędzy momentem, kiedy się rozchodziliśmy, a tym kiedy się spotykaliśmy ponownie. Niektórzy się poprawili, niektórzy mają słabsze wyniki, ale generalnie zespół wykonał nakreślony plan. Takie było założenie, zresztą w niektórych ćwiczeniach "nadanych” zawodnikom, kiedy je teraz robimy – widać po prostu, kto je robił a kto nie przyłożył się do nich w stu procentach. Ogólnie muszę powiedzieć, że zespół podszedł do tego zdecydowanie profesjonalnie.

- W okresie przygotowawczym sztab szkoleniowy Garbarni zaplanował bardzo ciekawe sparingi z rywalami z tak zwanej wyższej półki. Dla kibiców to prawdziwa gratka, a czy dla trenera lepiej jest obserwować zespół na tle silniejszego rywala?
- Tak, widać więcej błędów. Lepszy przeciwnik zmusza do ich popełniania. Jeżeli nauczymy się popełniać mniej błędów, to będzie korzyść dla zespołu. To jest raz. Dwa: kultury gry, sposobu poruszania się po boisku – tego wszystkiego też nasi zawodnicy się uczą. Też podpatrują, też widzą, czy brakuje, ile, a może nie brakuje im do rywali. Rywale to zespoły bardzo ciekawe i bardzo dobre, z czołówki I ligi, z ekstraklasy. Będzie to dobra lekcja futbolu, korzystna dla trenera, dla zawodników, ogólnie dla klubu i oczywiście dla kibiców Młodych Lwów.

- Czy będą jakieś zmiany w sztabie szkoleniowym?

- Na dziś nie przewidujemy żadnych zmian. Wszyscy zostajemy tak jak byliśmy. Masażystą jest pan Jurek Bielański, Artur Sarnat jest trenerem asystentem i trenerem bramkarzy, natomiast kierownikiem drużyny jest Jacek Kullanda.

- Na co Pan liczy w rundzie wiosennej?
- Utrzymanie jest naszym celem nadrzędnym. Byłbym bardzo zadowolony, gdybyśmy zajęli miejsce w okolicy 6-9. Nie jest to niemożliwe, to na pewno trudne zadanie. Ale tak jak powiedziałem: cel nadrzędny to pozostanie w tej klasie rozrywkowej.

- Na koniec pytanie o polską reprezentację, a zadaję je Panu jako byłemu reprezentantowi kraju. Po losowaniu grup Mistrzostw Europy wśród kibiców zapanowała euforia. Czy nie uważa Pan, że jest ona przedwczesna? Przecież Rosja, Czechy i Grecja to bardzo silni rywale, choć może nieco słabsi medialnie.
- Oczywiście, że przedwczesna. Na Mistrzostwa Europy nie dostają się słabeusze. Te zespoły musiały w swoich grupach eliminacyjnych pokonać silnych rywali, aby dostać się na Euro. Dla polskiego zespołu  to trudna grupa, przeciwnicy niewygodni. Wydaje mi się, że łatwiej nam by się grało z przeciwnikiem bardzo silnym, podkreślam: bardzo silnym, z pierwszej czwórki, piątki. Z takim rywalem, z którym w zasadzie nie mamy nic do stracenia, a możemy tylko zyskać, byłoby nam łatwiej niż z rywalami, których w powszechnej opinii możemy pokonać. To będą bardzo ciężkie mecze, potrzebna będzie w nich duża mądrość taktyczna. Jest duża szansa na wyjście z grupy, ale przestrzegałbym przed jakimś hurraoptymizmem.
Jestem przekonany, że podczas meczów naszej reprezentacji stadiony będą zapełnione. Tak samo możemy się spodziewać przyjazdu kibiców wszystkich naszych grupowych rywali, mimo że są mniej medialni niż Anglia, Włochy, Niemcy czy Hiszpania.

Rozmawiał: Artur Bochenek
www.garbarnia.krakow.pl


bukalskikuzma.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty