Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > A klasa (Kraków II)
Dużo goli i emocji w meczu Bratniaka z Niegoszowianką

Bratniak Kraków - Niegoszowianka Niegoszowice 4-5 (1-4)

0-1 Sima
0-2 Sima
0-3 Sławomir Kurek
0-4 Sławomir Kurek
1-4 ???
2-4 ???
2-5 Michał Katra
3-5 ???
4-5 ???
NIEGOSZOWIANKA
: Mateusz BOŻEK – Sławomir KUREK, Michał STALA, Bogusław WÓJCIK, Jarosław MACHLOWSKI – Kosma PETRESZ, Janusz JAROS, Bartek SZKAMRUK, Łukasz RAJKIEWICZ (Paweł SZAJNOWSKI) – Michał KATRA, SIMA.

Mecz rozegrany w upalne popołudnie na stadionie Nadwiślanu Kraków mógł się podobać nielicznej widowni (ok. 20 osób).

W pierwszej połowie bardzo dobrze zorganizowana i skuteczna w swoich działaniach drużyna gości kontrolowała mecz. Praktycznie co strzał w tzw. światło bramki gospodarzy to albo padała bramka, albo było bardzo groźnie. Już na samym początku po stałym fragmencie i dośrodkowaniu J. Machlowskiego "wyplutą" przed siebie piłkę do pustej bramki skierował Sima. Zawodnik ten był bardzo aktywny na początku spotkania i już niedługo mógł cieszyć się ze swojej drugiej bramki, po solowym rajdzie.

W kolejnych minutach tej połowy błyszczeć zaczął grający na prawej obronie S. Kurek. Najpierw z rzutu wolnego trafił w okienko bramki. A kolejne trafienie uzyskał po podaniu K. Petresza i strzale z ok. 30 m. ta była bardzo ładna, dawała prowadzenie Niegoszowiance 4-0!

Krakowianie też mieli swoje sytuacje w tej części spotkania, ale minimalnie pudłowali lub byli skutecznie blokowani przez obrońców Niegoszowianki. Zdołali jednak przed przerwą strzelić swego pierwszego gola. Nieporozumienie między bramkarzem Bożkiem a obrońcą S. Kurkiem wykorzystał napastnik gospodarzy. Bramkarz, chcący łapać piłkę, która wykonała dość dziwny kozioł nie zdołał jej utrzymać w rękach, dopadł do niej pierwszy zawodnik gości i uderzył na pustą bramkę na 1-4.

Druga połowa zaczęła się od ataków Bratniaka. Po rzucie rożnym dla Niegoszowianki, piłka została szybko wybita z pola bramkowego gospodarzy, którzy wyszli z szybką kontrą. Pojedynek 1 na 1 przegrał obrońca S. Kurek, z asekuracją nie zdążył M. Stala i gospodarze zdobyli drugą bramkę na 2-4.

W tym momencie swoje pięć minut miał kolejny zawodnik gości M. Katra. Najpierw w dogodnej sytuacji w polu karnym strzelił bardzo mocno, jednak trafił wprost w bramkarza. W kolejnej swojej akcji, w sytuacji sam na sam z nim nie dał mu już szans i trafił na 2-5. Wtedy napór gospodarzy wzrósł, zaczęli dokonywać zmian i korekt w swoim ustawieniu. Zaczęli też coraz częściej gościć w okolicach pola karnego Niegoszowianki. Po jednym z uderzeń tuż sprzed linii pola karnego piłkę wybił B. Wójcik wyręczając bramkarza i ratując drużynę przed utratą gola. Jednak później popełnił błąd. Nie zdołał dobrze wybić futbolówki po zgraniu głową zawodnika Bratniaka. Ta trafiła pod nogi napastnika gospodarzy, nikt nie zdarzył z asekuracją i gospodarze odrobili kolejną bramkę, było już tylko 3-5.

W końcówce goście mieli pretensje do sędziego, który podjął kilka - ich zdaniem - kontrowersyjnych decyzji. Najpierw dopatrzył się podwójnego złapania piłki w polu karnym przez bramkarza Niegoszowianki. Pomimo interwencji u bocznego arbitra zawodników Niegoszowianki sędzia główny utrzymał decyzję. Zmuszeni ustawić się na linii bramkowej piłkarze z Niegoszowic nie dali rady zatrzymać mocnego i celnego strzał na swoją bramkę. Nowy rezultat meczu 4-5 oznaczał spore emocje na finiszu meczu.

Później goście m.in. zarzucali sędziemu, że po jednym z dośrodkowań w pole karne nie odgwizdał zagrania ręką zawodnika Bratniaka, gdy główkował na bramkę przyjezdnych. Zawodnicy z Niegoszowic obawiali się, że arbiter, który tydzień wcześniej też im sędziował (podyktował wtedy kontrowersyjny rzut karny dla Dragonu, a w identycznej sytuacji nie zrobił tego dla Niegoszowianki) może mieć wpływ na wynik. Na szczęście nie miał, choć krakowianie mieli swoją szansę na remis. Po jednej z kontr i strzale na bramkę piłka odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole. Niegoszowanka też miała szansę na uspokojenie gry, ale wychodzący sam na sam M. Katra zamiast strzelać na bramkę szukał podaniem kolegi z ataku Simy i z akcji bramkowej nic już nie wyszło.
Pod koniec meczu w drużynie Niegoszowianki pojawił się rekonwalescent Paweł Szajnowski.

Andrzej MOLIK, trener Niegoszowianki powiedział:
- Cieszę się z trzech punktów. Ten mecz nie był łatwy ze względu na upał. Niestety, dziś miałem do dyspozycji niewielu zawodników, a gra w takich warunkach kosztuje sporo sił. Sztuczna nawierzchnia, choć piękna do gry, lubi spłatać figle, o czym przekonali się moi zawodnicy. Należy pochwalić również przeciwnika, który grał ładną, otwartą piłkę. W tym fajnym meczu niepokojące było zachowanie arbitra głównego. Sędziuje mojej drużynie drugi raz z rzędu i niestety, muszę to stwierdzić z przykrością, że w kolejnym meczu podejmuje kontrowersyjne decyzje myląc się w jedną stronę. Na szczęście dziś, pomimo to, udało nam się wygrać. Pragnę również podziękować moim zawodnikom za zaangażowanie i zostawienie sporo zdrowia na boisku. Zasłużyliśmy dziś na te trzy punkty.

 

Tomasz Kaleta, trener Bratniaka:
- Mimo niekorzystnego wyniku chciałbym pochwalić moich zawodników za bardzo dobrą grę. W każdym meczu mogę liczyć na pełne zaangażowanie i walkę. Żałuję tych kilku akcji, gdy zawodnicy strzelali w słupek, poprzeczkę, ale taka jest piłka. Przy naszym prowadzeniu gry to przeciwnik strzelał bramki. Kolejny raz nie mogliśmy skorzystać z usług naszego pierwszego bramkarza, a dla jego młodego zmiennika są to pierwsze mecze w seniorskiej piłce i mimo dużych chęci musi płacić tak zwane "frycowe". Jesteśmy chwaleni za dobrą grę, ale co z tego, skoro nadal jesteśmy bez punktu. Mam nadzieję, że limit pecha się wyczerpał i od meczu ze Zwierzynieckim zaczniemy piąć się w górę tabeli.

 

BW, ST

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty