Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011
Wójtowicz: Na siłę nie trzymam się stołka2010-12-07 09:21:00

- Usłyszałem takie pytanie: "Co by było, gdybyśmy się rozstali?". Odpowiedziałem, że klub w każdej chwili ma prawo rozwiązać ze mną umowę. Nie miałem zamiaru na siłę trzymać się trenerskiego stołka w Sandecji - mówi o kulisach rozstania z I-ligowcem trener Dariusz Wójtowicz.


Co tak naprawdę się stało?

 

DARIUSZ WÓJTOWICZ: Nic takiego. Spotkaliśmy się z zarządem klubu i wspólnie doszliśmy  do wniosku, że kończymy współpracę.

To decyzja obu stron?


Tak. Rozchodzimy się w zgodzie.

Ktoś jednak pierwszy na ten pomysł musiał wpaść.


Usłyszałem takie pytanie: "Co by było, gdybyśmy się rozstali?". Odpowiedziałem, że klub w każdej chwili ma prawo rozwiązać ze mną umowę. Wie pan, nie miałem zamiaru na siłę trzymać się trenerskiego stołka w Sandecji.

I nie ma Pan w sobie ani trochę żalu?


Nie mam. Ustaliliśmy nawet, że może kiedyś jeszcze wrócimy do współpracy. Jeśli klub będzie mnie potrzebować, zarząd wie, że może zadzwonić.

Odchodzi Pan nieszablonowo. Zarząd Pana, a Pan zarząd określa mianem przyjaciół.


Nie ma w tym nic fałszywego. Czas spędzony w Sandecji oceniam bardzo pozytywnie. Mój zawód jest specyficzny - już w trakcie pierwszego dnia pracy myśli się o dniu ostatnim. Każdemu trenerowi życzę, żeby kończył pracę w taki sposób. Bardzo się cieszę, że pracowałem z tymi ludźmi. Myślę tu o działaczach i piłkarzach. Różne były sytuacje. Wiadomo, że drużyna to kilkunastu facetów. Niektórzy byli niezadowoleni, że nie grali. Rozumiem to. Jak już mówiłem, ze wszystkim rozstaję się jednak w zgodzie.

Szczerze - o co w takim razie Wam poszło?


Przedstawiłem zarządowi koncepcję mojej długofalowej pracy. Miał jednak inne zdanie. Chciałem budować zespół nie tylko na rundę wiosenną, ale też na kolejny sezon.

Czyli klub nie zgodził się już teraz na przedłużenie Pańskiego kontraktu?


Moja dotychczasowa umowa wygasała w czerwcu. To prawda, że już teraz poprosiłem o przedłużenie. Chciałem mieć gwarancję, że jeśli się nie uda się w tym roku, to w następnym powalczę z drużyną o ekstraklasę.  Zgody nie było. To jednak nie tak, że kończę pracę, bo nie podpisałem nowego kontraktu.

W takim razie odchodzi Pan z Sandecji, bo…


…bo zarząd zachowuje się tak, jakby najważniejsze były tylko najbliższe miesiące. Mają prawo do swojego zdania. Tyle tylko, że mnie takie postawienie sprawy nie interesuje. Już po meczu z Pogonią Szczecin skrytykowałem władze. Zaraz po tym widać było poprawę organizacyjną. Teraz kończy się na tym, że odchodzę.

Może pomyślał Pan sobie tak: "Jeśli teraz odejdę, ludzie zapamiętają mnie jako bohatera, który zajął najwyższe miejsce w historii klubu. A jeśli zostanę i w czerwcu nie awansuję, będę wytykany palcami"?


Nie, nic takiego nie przyszło mi do głowy. Co prawda, strata do dwóch pierwszych miejsc po rundzie jesiennej jest spora, ale ja ciągle wierzę, że Sandecja awansuje w tym sezonie. Tych chłopaków stać na to.

Nowy Sącz huczy od plotek, że Pan odchodzi, bo już od dawna ma oferty z bardziej renomowanych klubów.


Dobrze, że pan o to zapytał. Nikt żadnych propozycji mi nie składał. W całej sprawie nie ma żadnego drugiego dna.

Sandecję będzie Pan miło wspominać?


Pewnie, przeżyłem tutaj fajne chwile. Życzę chłopakom jak najlepiej. Będę trzymać za nich kciuki. Jeśli tylko czas na to pozwoli, zamierzam chodzić na ich mecze.

Rozmawiał: Łukasz Madej, Gazeta Krakowska, sandecja.pl





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty