Kolejarz Stróże - Łódzki KS 0-1 (0-0)

0-1 Romańczuk 52

Sędziował Rafał Rokosz (Katowice). Żółte kartki: Lipecki - Mowlik, Kosecki, Klepczarek. Czerwona kartka - Kosecki (62, druga żółta). Widzów
KOLEJARZ: Zarychta - Basta (19 Szymiczek, Ciećko), Księżyc, Cichy, Radwański - Gryźlak, Stefanik,
Lipecki, Drąg (68 Mężyk), Madejski - Socha.
ŁKS: Wyparło - Gieraga, Łabędzki, Klepczarek, Woźniczka - Kosecki, Mowlik, Mączyński (89 Salski), Smoliński (69 Kujawa), Romańczuk - Mięciel.

To był dość kiepski mecz, dla Kolejarza podwójnie kiepski, bo zakończony piątą porażką w dziesiątym meczu sezonu. O pierwszej połowie spokojnie można zapomnieć, ŁKS ewentualnie może wspominać jedną sytuację - sam na sam Koseckiego, który przegrał starcie z Zarychtą w 18 min. Gdyby chcieć odnotować jaką aktywność gospodarzy, którzy z czasem zaczęli śmielej sobie poczynać należałoby wspomnieć strzał Drąga z pola karnego, z którym poradził sobie Wyparło.

W miarę szybko po przerwie zdobyta przez gospodarzy bramka ustawiła role obu zespołom. ŁKS przejął piłkę po rzucie różnym gospodarzy, przeprowadził klasycznie kontrę, Mięciel zagrał do Romańczuka, a ten zwieńczył akcję celnym strzałem. Ponieważ 10 minut później Kosecki osłabił zespół schodząc z boiska z drugą żółtą kartką, ŁKS miał teraz jasne zadanie - obronić skromne prowadzenie. Z żelazną konsekwencją to robił.
Kolejarz przeważał, ale z jego częstych obecności pod bramką Wyparły nie zrodził się choćby wyrównujący gol. Bramkarz gości był pewnym punktem zespołu przy strzale Sochy, w zamieszaniach pod bramką pomagał mu cały zespół. Jeszcze w doliczonym czasie kotłowało się w szesnastce ŁKS-u, ale kończyło mocno niecelnym strzałem Lipeckiego, który dostał nagle futbolówkę odbitą wcześniej od obrońcy po strzale Gryźlaka.

Zdaje się, że Kolejarz zbytnio przestraszył się wielkiej firmy, która zawitała do Stróż. Inna rzecz, że w ekipie Jerzego Kowalika wciąż nie widać snajpera, który byłby skuteczny.

DARO