Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Koszykówka
PP: Półfinałowy thriller. Wisła poza finałem!2011-03-05 22:27:00

W niedzielę Lotos Gdynia powalczy z Energą Toruń o Puchar Polski. Torunianki pokonały w półfinale Wisłę Can-Pack Kraków 67-64. Najlepszy mecz w sezonie rozegrała zazwyczaj uzupełniająca rotację Vera Perostyiska, notując 27 punktów.


Wisła Can-Pack Kraków – Energa Toruń 64-67

WISŁA: Powell 14, Phillips 12, Leciejewska 12, Krężel 8, Leuchanka 8, Basko 4, Jelavić 4, Pawlak 2.
ENERGA
: Perostiyska 27, Maksimović 11, Gladden 9, Radwan 7, Tłumak 4, Radunović 4, Bortelova 3, Murphy 2, Małaszewska, Krawiec, Gajda.

 

Spotkanie z udziałem wiślaczek rozpoczęło się o godzinie 20.15. Hala nieco opustoszała po porażce gospodyń, chociaż zapowiadało się równie wiele emocji. W trakcie rozgrzewki dało się wyraźnie zauważyć, iż Ewelina Kobryn nie będzie raczej w stanie zaprezentować się na parkiecie. Podczas trenowanych manewrów podkoszowych używała jedynie lewej dłoni, co wynikało z dotkliwego urazu palca u prawej dłoni.

Pierwotne założenia obydwu drużyn były zgoła odmienne. Wisła stawiała na bezpieczną kontrolowaną koszykówkę, zaś jej przeciwniczki, utrzymujące wynik na granicy remisu, ryzykowały próbami z dystansu. Ich ewentualne powodzenie procentowało dodatkowym oczkiem. W końcówce pierwszej kwarty strategia ta przestała się sprawdzać, przez co krakowianki doprowadziły do stanu 19-14. Dwoma penetracjami popisała się Andja Jelavić, co w dużej mierze pozwoliło przełamać wynik. Trener Elmedin Omanic dokonał zmian. Kluczowym posunięciem było wprowadzenie Very Perostiyskiej. Zwinna podkoszowa wbijała się w pole trzech sekund, wykorzystując eksploatowaną parę Magdalena Leciejewska – Jelena Leuchanka.

Po 20 minutach Wisła traciła trzy punkty (32-35), ale zdecydowanie bardziej martwił brak opcji dla wspomnianej dwójki grającej w pobliżu kosza. Trener Jose Ignacio Hernandez zachowywał spokój, a podczas przerwy zaaplikował swoim podopiecznym jedynie kilka wskazówek i odesłał je z szatni, aby utrzymały rozgrzanie mięśni.

Energa korzystała z niemal całej kadry. Dzięki temu agresywniej broniła, nawet kosztem fauli, ale przy skutecznej egzekucji rzutów pozwalało to na odskakiwanie wiślaczkom. Pośród nich odpowiedzialność na swoje barki brała niespodziewanie Katarzyna Krężel. Wykorzystała większą ilość minut w grze, trafiając zarówno zza linii 6,75, półdystansu i linii rzutów osobistych. Niemniej w czwartej kwarcie należało odrobić dziewięć punktów, by myśleć o przedostaniu się do niedzielnego meczu. Nadziei nie dodały akcje po wznowieniu, kiedy wiślaczki pomyliły się w ataku, a w odpowiedzi swoją zdobycz powiększyła wyśmienicie dysponowana Perostiyska.

Impuls wyszedł na siedem minut przed końcem od Leciejewskiej, która odnotowała zagranie „dwa plus jeden”. Pobudziło to całą drużynę w walce na tablicach, tymczasem czujące zagrożenie rywalki wreszcie zaczęły pudłować. Nieustępliwa pogoń zaowocowała remisem po 57, a chwilę po tym wydawało się, iż przeprowadzona została akcja na miarę awansu do finału. Nicole Powell uderzyła za trzy, kiedy w boxingu faulowana była Leuchanka. Białorusinka zapracowała dwa wolne i zrobiła z nich pożytek.

Energa automatycznie przeszła na obronę na całej długości parkietu, wymuszając straty po stronie krakowianek. Na niespełna trzy sekundy przed końcem torunianki prowadziły 67-64 po próbie Magdaleny Radwan. Hernandez poprosił o czas, ale zagrywka na miarę remisu okazała się nieskuteczna.


Pomeczowe komentarze
Jose Ignacio Hernandez (trener Wisły Can-Pack Kraków):
- Rywalki zasłużyły na wygraną. Grały z lepszym nastawieniem i skupieniem. Pierwsza połowa była katastrofalna. Szczególne problemy miały nasze podkoszowe. Nasz zespół jest w tym momencie przetrzebiony. Odkąd nie mamy Doroty Gburczyk-Sikory, a Ewelina Kobryn jest kontuzjowana, mamy tylko dwie podkoszowe. Wróciliśmy do gry w czwartej kwarcie, ale ostatnie półtorej minuty było ponownie złe.

Paulina Pawlak (zawodniczka Wisły Can-Pack Kraków): - Przyjechałyśmy walczyć. Zagrałyśmy słaby mecz, a nie da się wygrać tak słabo broniąc.

Elmedin Omanic (trener Energii Toruń): - Cieszę się z wygraneja. Mam nadzieję, że jutro hala wypełni się po brzegi mimo iż gospodarz pożegnał się z turniejem. Prowadziliśmy niemal przez cały mecz, chociaż na końcu dopisało nam szczęście.

Vera Perostiyska (zawodniczka Energii Toruń): - Przyjechałyśmy, aby wygrać. Pracowałyśmy na to ciężko. To był nasz cel i udało się go osiągnąć.

****

Lotos uciekł w czwartej kwarcie


Pierwszym finalistą został Lotos Gdynia, który po interesującym meczu pokonał CCC Polkowice 56-67. Do przerwy wypracował sobie 7-punktową przewagę, co zawdzięczał szerokiemu repertuarowi zagrań oraz skutecznej obronie. – Druga połowa będzie nasza – wyrokowali kibice gospodyń. Ich słowa wydawały się realne, bowiem gospodynie złapały serię i doszły na oczko (43-44). – Zachowałyśmy zimną krew – cieszyła się Marta Jujka. Trener gdynianek poprosił o czas, a po nim zespół systematycznie powiększał zdobycz.

Gwoździem do trumny CCC była trójka Eliny Babkiny (50-62). Po niej nie było już czasu na uporządkowaną grę, a szczęścia trzeba było szukać w szybszych i kierowanych na dystans akcjach. – Rywalki były dynamiczniejsze i agresywniejsze. Przegraliśmy w układzie jeden na jeden – uznał opiekun polkowiczanek Krzysztof Koziorowicz. – Zawiodła obrona. Trzeba to poprawić przed play-off – wtórowała mu Agnieszka Majewska.

CCC Polkowice – Lotos Gdynia 56-67 (16-24, 16-15, 18-12, 6-16)

CCC: Carter 16, Majewska 11, Zoll 7, Trofimowa 8, Jeziorna 6, Smith 4, Green 3, Walich 1, Musina, Pietrzak, Babicka.
LOTOS: Babkina 18, Jujka 16, Bielica 13, Swanier 8, Wright 7, Tomiałowicz 5.

Robert Błaszczyk, Polkowice


ppwislacanpack.jpg
ccclotosamishacarter.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty