Beznadziejna skuteczność w rzutach za 3 punkty, pudła z "osobistych" i fatalna gra w czwartej kwarcie nie pozwoliły odnieść koszykarzom Stali Stalowa Wola ósmego zwycięstwa.

Stal Stalowa Wola - Trefl Sopot 65-69 (19-22, 19-12, 20-23, 7-12).

STAL: Loyd 12, Miszczuk 10 (1x3), Godbold 8, Gabiński 8 (1x3), Malczyk 2 oraz M. Wołoszyn 6 (2x3), Klima 2, Partyka 0, Andrzejewski 11 (1x3).
TREFL: Kitzinger 12 (2x3), Kinnard 10 (2x3), Stefański 8, Kuzminskas 7, Hawkins 2 oraz Ratajczak 6, Malesa 5 (1x3), Kowalczuk 0, Hlebowicki 0, Kadziulis 19 (4x3).

Przełamał się za to Trefl, który przegrywał ostatnio mecz za meczem. Duża w tym zasługa gospodarzy, bo jeszcze na początku IV kwarty to oni prowadzili 61-59. Wtedy jednak osiem punktów z rzędu zdobyli sopocianie.
U gości tradycyjnie w kluczowych momentach błyszczeli Iwo Kitzinger i Marcin Stefański, ale punkty nie pojechałyby nad morze gdyby nie popisy Gintarasa Kadziulisa. Litwin godnie zastąpił swojego rodaka Sauliusa Kuzminskasa, który szybko "złapał" pięć fauli, zdobył 19 punktów, miał cztery "trójki".
Rzuty zza linii 6,25 m to najgroźniejsza broń Stali. Dziś jednak miejscowi strzelali ślepakami. Próbowali 29 razy, trafili pięć. W takich okolicznościach trudno myśleć o zwycięstwie, a jednak stalowcy powinni doprowadzić choćby do dogrywki. Na 19 sekund przed końcem meczu piłkę miał Jarryd Loyd. Mógł z nią zrobić wszystko, wybrał najgorzej. Rzucił z daleka, z nieprzygotowanej pozycji. Spudłował...

STAL W ATAKU

Za 2 punkty: 17/39 - 43 proc skuteczność

Za 3 punkty: 5/29 - 17 proc skuteczność

Rzuty wolne: 16/24 - 66 proc skuteczność