Mistrzowie Polski, koszykarze Asseco Prokomu musieli wznieść się na wyżyny, by zachować miano niepokonanych w tym sezonie. Beniaminek ze Stalowej Woli bił się dzielnie, a gdyńskich gwiazdorów przyćmił Jarryd Loyd, który zdobył 34 punkty, miał 5 asyst i 3 przechwyty.

Asseco Prokom Gdynia - Stal Stalowa Wola 102-98 (22-15, 29-23, 25-27, 26-33)

Asseco Prokom: Logan 20 (3x3), Jagla 22 (4x3), Woods 19 (2x3), Hrycaniuk 8, Ewing 11 (1x3) oraz Varda 14, Harrington 2, Kostrzewski 2, Łapeta 2, Seweryn 2, P. Szczotka 0.
Stal: Loyd 34 (4x3), Miszczuk 10 (1x3), Godbold 12 (2x3), Gabiński 5, Malczyk 0 oraz Kasiulevicius 3, M. Wołoszyn 22 (4x3), Klima 3, Andrzejewski 9, Jarecki 0.

- Jarryd miał swój dzień. Ogrywał Davida Logana i Qyntela Woodsa, co gwiazdorom Prokomu niespecjalnie się podobało - uśmiechał się trener Stali Bogdan Pamuła. Zadowolony z wyniku i zaangażowania swoich zawodników. - W pewnym momencie przegrywaliśmy prawie 20 punktami. Jednak chłopcy nie spuścili głów, po przerwie zaczęliśmy odrabiać straty. Trener gospodarzy Tomas Pacesas tak się wkurzył, że wykorzystał wszystkie przerwy. Na konferencji prasowej narzekał, iż jego zespół nie był skoncentrowany przez całe 40 minut - opowiadał Pamuła.

Stal zaprezentowała nad morzem otwartą grę. Była przy tym bardzo skuteczna, zwłaszcza w rzutach za 3 punkty (11/19). - Przy tak wymagającym przeciwniku znajdowaliśmy pozycję do rzutów, co już jest warte odnotowania. Mistrzowie Polski trzymali rękę na pulsie, wykorzystując olbrzymią przewagę wzrostu, ale generalnie łatwo z nami nie mieli - skwitował opiekun Stali, która zakończyła właśnie serię spotkań z kandydatami do medali (Anwil, Turów, Asseco Prokom).
W Gdyni zagrał już Michał Gabiński. Wciąż nie wiadomo jednak, kiedy na parkiet wróci Rafał Partyka. - Mądrzejsi będziemy w środku tygodnia po kolejnym badaniu. Rafał naciągnął mięśnie łydki - wytłumaczył Pamuła.