MLJS: MOSiR Unia Oświęcim – Sandecja Nowy Sącz 0-2 (0-1)

0-1 Tokarz 27
0-2 Tokarz 78
Sędziowali: Szymon Krawczyk oraz Piotr Więcek i Marcin Kusak z Kęt. Żółte kartki: Szostek, Znamirowski.
MOSiR UNIA: Ratajczak – Znamirowski, Szostek, Zięcina, Semik – Wiertel, Michałek, Łach (46 Wyroba), Księżopolski (70 Taborski) – Bednarczyk, Moskwik (75 Godek).
SANDECJA: Świerad – Szołdrowski, Pierzchała, Kołbon, Musiał (66 Jacenik), Kuzak (46 Góra), Chochorowski, Zawiślan, Kołodziej – Zając, Tokarz.

Było to spotkanie zdziesiątkowanych kadrowo zespołów, w których z konieczności w polu musieli wystąpić bramkarze. Wobec takiego rozwoju wypadków, o końcowym sukcesie musiała zdecydować indywidualność, a takową mieli w swoich szeregach goście.

Sylwester Tokarz, bo o nim mowa, najpierw w zamieszaniu otworzył wynik, ale drugie trafienie było z gatunku tych "stadiony świata". Z 25 m tak huknął, że piłka wylądowała w samym „okienku”.

- Mało nas, więc pewnych barier nie przeskoczymy. Tym razem serce zostawione na boisku było zbyt małym atutem na rywala ze ścisłej czołówki – ocenił Andrzej Balon, trener oświęcimian.

- Przyjechaliśmy bez siedmiu zawodników, którzy zagrają w drugiej drużynie seniorów, dlatego było nas mało, ale przecież wzięliśmy pełną pulę – ocenił Janusz Świerad, trener sądeczan.

Mateusz Migalski