Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Liga Mistrzów > Wiadomośći liga mistrzów
JERZY CIERPIATKA komentuje klęskę drużyn z Manchesteru2011-12-09 16:16:00 Jerzy Cierpiatka

ZAMIAST DOGRYWKI (88)

Przed wizytą u bukmachera


Obchody związane z obwołaniem Manchesteru stolicą europejskiej piłki klubowej trzeba odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Miasto przedzielone linią demarkacyjną pomiędzy Old Trafford i Etihad Stadium zamiast Ligi Mistrzów musi szukać pocieszenia w Lidze Europejskiej. Gdzie indziej taki towar by kupiono w ciemno. Ale nie w Manchesterze, gdzie United chcieli wrócić, zaś City poważnie zaistnieć. Pozostały ewentualnie telefony pocieszenia. Z racji grubo młodszego wieku i etykiety, to Roberto Mancini powinien zadzwonić do Sir Alexa Fergusona. Bardziej jednak należy spodziewać się głuchej ciszy. Tym bardziej, że obu panom w ogóle nie chce się gadać.

Mało kto, chyba nawet nikt, nie spodziewał się, że zima będzie aż tak sroga. „Diabły” Fergusona miały w cuglach przejść eliminacje grupowe, dwóm z trzech konkurentów (Benfica Lizbona, FC Basel, Otelul Gałacz) gratisowo fundując smażenie się w piekle. Chłopcy Manciniego trafili znacznie gorzej (Bayern Monachium, SSC Napoli, Villarreal), choć już na starcie można było założyć, że przedstawiciel Primera Division stanowić będzie szare tło. Poza potwierdzeniem, że Villarreal to obecnie druga liga Europy, boisko obaliło papierowe kalkulacje. A Premiership stracił w Champions League aż połowę stanu posiadania, co w tej fazie rywalizacji stanowi naprawdę „a big surprise”.

Manchester City przełknął gorzką pigułkę w chwili, kiedy sprawy wydawały się iść naprawdę w dobrym kierunku. Drużyna, w której triumfy wpakowano krocie, istotnie dokonała postępu. Gra lepiej, dojrzalej, współpraca poszczególnych ogniw coraz bardziej zacieśnia się. Zaowocowało to dyktowaniem warunków w lidze, dopomogło w spektakularnym znokautowaniu ManU na jego stadionie, systematycznie przybliża drużynę Manciniego do upragnionego tytułu, chociaż droga jeszcze bardzo daleka.

Pomimo tych sukcesów nie potrafię oprzeć się wątpliwościom, czy MC już aby stanowi team godny pełnego zaufania. Co więcej, skłaniam się ku negatywnej odpowiedzi. Mimo obliczonego na ogromną skalę procesu posiłkowania się piłkarzami o porażająco mocnych nazwiskach, personalia wcale nie przekładają się na realną siłę drużyny. Racja, Mancini może brać na usprawiedliwienie okoliczność, że w początkowej fazie meczu w Monachium zapadły dwie decyzje bardzo niekorzystne, wręcz krzywdzące dla MC. Z drugiej strony jednak na tle rozpędzonego Bayernu zaczął później wyglądać lider Premiership jak ciuchcia z czasów Powstania Styczniowego. Nie mógł nadążyć, nie był w stanie podjąć męskiej walki na Allianz Arenie. A jeśli ktoś zechce odparować te zarzuty przypomnieniem, że niedawny rewanż został przez angielski klub wygrany gładko, to na suchy wynik 2-0 od razu nałożyłbym protokolarną polerkę. Całkowicie pewny pierwszego miejsca, zagrał Bayern na Etihad Stadium w zdecydowanie rezerwowym składzie. Mimo to ani przez chwilę nie był narażony na nokaut, bo MC potrzebuje jeszcze wielu treningów na szeroko pojęte wzmocnienie siły ciosu.

Z kolei okoliczności porażki ManU w Bazylei mogą być traktowane w kategoriach szoku. Ale tylko przy założeniu, że Dawid zawsze powinien przegrywać z Goliatem. Tymczasem to teoria czasem przegrywa z realiami. Już podczas meczu na Old Trafford były one takie, że dysponując dwubramkową zaliczką musieli ludzie Fergusona drżeć o to, aby w przedłużonym czasie uratować remis. Przebieg spotkania zakończonego remisem 3-3 zwiastował, że ManU mogą czekać w Bazylei naprawdę ciężkie chwilę. Na ciekawy aspekt sprawy zwrócił uwagę nazajutrz po sensacyjnym rewanżu trener Cracovii, Dariusz Pasieka. Oto zauważył, że defensywę ManU rozbroiło dwóch szwajcarskich napastników, którzy wcześniej wcale nie zrobili oszałamiających karier w klubach bundesligowych: Alexander Frei (dublet na Old Trafford plus gol w rewanżu) w Borussii Dortmund oraz Marco Streller (gol na 1-0 w rewanżu) w VfB Stuttgart. Ale w FC Basel wciąż wierzono w nich. W wychowanków klubu...

Nikomu nie jest lekko, nawet Fergusonowi. Uprzedzając całkiem zbyteczne spekulacje odnośnie konsekwencji, jakie ewentualnie miałby wyciągać klub wobec Sir Alexa, pozwolę sobie obstawić u bukmachera typ. Ten mianowicie, że nikomu w ManU nie przemknie przez głowę pomysł z zastanawianiem się, co aby z tym fantem zrobić. Bo decyzja o wyborze dnia, w którym należy uczynić z siebie emeryta zależeć może tylko i wyłącznie od Fergusona. I o tym doskonale wie na Old Trafford każdy. Na szczęście to pewne. Więc pędzę czym prędzej do bukmachera. Może przy okazji powie mi, ile pod stołem wypłacono za to, by Dinamo Zagrzeb przegrało u siebie z Olympique Lyon 1-7. Tym bardziej, że na śledztwo UEFA w tej sprawie podobno nie ma co liczyć. A szkoda...

JERZY CIERPIATKA


Jerzy Cierpiatka



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty