– Mamy zaliczkę, a do tego rewanż  u siebie. Jeśli wyjdziemy odpowiednio skoncentrowani, nic złego nam się nie stanie – mówi Paweł Brożek przed rewanżem Wisły Kraków z FC Siauliai Szawle. Być może od pierwszej minuty wybiegnie w ataku obok Macieja Żurawskiego.

– W wieku 34 lat ciężko pracuje na treningach, by wyeliminować swoje słabe punkty. Mam nadzieję,  że współpraca między nami będzie coraz lepsza. Ja zawsze powtarzałem, że jest to piłkarz, od którego wiele się nauczyłem. Na pewno jego obecność nam pomoże – wypowiada się o swoim starszym koledze, który nadrabia zaległości i zgłasza akces do gry w wyjściowym składzie.

Swoją formę ocenia rzetelnie, biorąc na uwagę nie tylko strzelonego gola przed tygodniem: – Jeszcze daleko do optymalnej dyspozycji. Na Litwie miałem kilka sytuacji, ale czegoś w nich zabrakło. Ale spokojnie pracujemy nad skutecznością.

Jeśli Wisła wywalczy awans do kolejnej rundy eliminacji do Ligi Europy, nadal będzie musiała występować na stadionie Hutnika. – Czekamy, czekamy i doczekać się nie możemy tej chwili. Niestety to nie zależy od nas. Bardzo chcielibyśmy wrócić na Reymonta – podkreśla Brożek.

rb