Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Inne > Sporty motorowe
Grzegorz Grzyb najlepszy w Rzeszowie2009-08-12 11:11:00 Grzegorz Rogowski

Po raz drugi z rzędu Rajd Rzeszowski padł łupem Grzegorza Grzyba. Rzeszowianin, który rzadko pojawia się na krajowych imprezach udowodnił, że w rodzinnych stronach jest nie do pokonania.


Panewki Bouffiera

Kierowca słowackiego Ruffa Rally Team rozpoczął imprezę z wysokiego C, bowiem zwyciężył na trzech pierwszych odcinkach. Na starcie imprezy kłopoty z samochodami mieli Bouffier, Kuzaj i Sołowow. Z powodu awarii silnika (problem z panewkami na wale głównym) Francuz musiał spisać pierwszy dzień rajdu na straty, Kuzaj zaś przebił koło i spadł na 60 miejsce w „generalce”. Sołowow miał problemy ze skrzynią biegów. Największymi pechowcami pierwszej pętli zostali Andras Hadik i Robert Smolarek, którzy kompletnie rozbili swoje auta (do szpitala trafili pilot Węgra oraz dwunastoletni chłopiec uderzony słupkiem ogrodzenia, które staranował Smolarek).
Początek drugiej pętli należał do Leszka Kuzaja. Krakowianin mozolnie odrabiał 3 minutową stratę z odcinka Lubenia i po dwóch kolejnych oesowych zwycięstwach i trzecim czasie na drugim przejeździe „Handzlówki” awansował na 11 miejsce. Prowadził ciągle Grzyb, który po sześciu odcinkach miał nad drugim Sołowowem blisko 50 sekund przewagi. Kończący zmagania w pierwszym dniu imprezy odcinek „Browar” (kierowcy ścigali się na terenie browaru Van Pur w Rakszawie, trasę wyznaczono zgodnie z kierunkiem ważenia piwa) był popisem Tomasza Kuchara, który efektowną jazdą wskoczył na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej (51,8 sek. straty do Grzyba). Nagrodą za zwycięstwo był również czek na 15 tysięcy złotych, ufundowany przez sponsora tytularnego rajdu.

Pilnował  rywali

Drugi dzień rajdu należał do Bryana Bouffiera, który ze świeżo naprawionym Lancerem powrócił do rywalizacji w systemie superally. Francuz wygrał 5 z 6 zaplanowanych na sobotę odcinków specjalnych (siódmy odwołano – technicy mierzący czas utknęli w korku) i bezapelacyjnie zwyciężył w drugiej odsłonie „Rzeszowskiego”. Tym samym wzbogacił swój dorobek w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski o kolejne 15 punktów (każdy dzień imprezy liczony jest jako osobny rajd).
Za plecami 31-latka z Die trwała walka o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Grzegorz Grzyb wyraźnie oszczędzał auto i pilnował przewagi nad goniącymi go rywalami. W obronie pozycji lidera rzeszowianinowi pomogli nieco organizatorzy, którzy z powodu awarii systemu pomiaru czasu odwołali pierwszy przejazd odcinka Korczyna. Wyraźnie nie przypadło to do gustu Tomaszowi Kucharowi, który przypuścił szturm na pozycję lidera. Znakomite rezultaty notował również Kuzaj, który na cztery odcinki przed zakończeniem rajdu znalazł się na ósmej pozycji. Atrakcją  drugiego dnia rajdu był odcinek „Podpromie”, który rozegrano na ulicach Rzeszowa. Na trzykilometrowej pętli w okolicach hali, w której na co dzień swoje mecze rozgrywają siatkarze Asseco Resovii, znów bezkonkurencyjny okazał się Tomasz Kuchar. Na Podpromiu chwilę grozy przeżyła załoga Jędrusiński – Maciuszek, której Honda stanęła w płomieniach. Pożar udało się jednak szybko ugasić, odcinka nie przerwano. Jedyną istotną zmianą w klasyfikacji generalnej po tej części rajdu był awans Kajetana Kajetanowicza na trzecią pozycję. Młody kierowca Subaru nie przejął się zbytnio przebitym kołem w Pasiekach i wizytą w rowie w Handzlówce i sukcesywnie niwelował stratę do lidera.   
Na mecie przedostatniego odcinka rajdu („Korczyna”) przewaga Grzyba nad Kucharem wynosiła 27,7 sekundy. Na 13,3 km przed metą stało więc jasne, że to właśnie rzeszowianin zakończy imprezę w glorii zwycięzcy. Ostatecznie Grzyb zameldował się na mecie z niespełna 20 sekundami przewagi nad drugim Kucharem i 33 sekundami nad „Kajtkiem” Kajetanowiczem. – Bardzo chcieliśmy wygrać Rajd Rzeszowski i dopięliśmy swego. Chyba muszę częściej odwiedzać nasz kraj – uśmiechał się na mecie zmęczony Grzegorz Grzyb.

Było bezpiecznie

W tegorocznej edycji Karpackie 18. Rajdu Rzeszowskiego wzięła udział  rekordowa liczba 141 zawodników, którzy rywalizowali o punkty do klasyfikacji nie tylko Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski i Rajdowego Pucharu Polski, ale także Rajdowych Mistrzostw Słowacji (wspólna runda mistrzostw obu krajów). Trasa rajdu była nie tylko jedną z najdłuższych, ale także jedną z najtrudniejszych w historii. Mimo, iż z trasy wypadło kilku kierowców, impreza przebiegła spokojnie. Przewieziony do  szpitala dwunastolatek ma czterocentymetrową ranę ciętą na nodze, ale czuje się dobrze. - Dziękuję rzeszowianom, że zachowywali się tak, jak na prawdziwego kibica przystało – podsumował rajd jego dyrektor Jarosław Noworól.

Klasyfikacja generalna Karpackie 18. Rajdu Rzeszowskiego
1. Grzegorz Grzyb
2. Tomasz Kuchar (strata 19,9 sek)
3. Kajetan Kajetanowicz (strata 33,9 sek)
4. Michał Sołowow (strata 46,1 sek)
5. Maciej Oleksowicz (strata 1:14,7 sek)
6. Michał Bębenek (strata 1:43,7 sek)
7. Jozef Beres (SK, strata 2:25,9 sek)
8. Leszek Kuzaj (strata 2:52,4 sek)
9. Kamil Butruk (strata 4:09,3 sek)
10. Maciej Rzeźnik (strata 6:30,9 sek)
...
28. Bryan Bouffier (strata 20:27,8 sek)
Klasyfikacja generalna Karpackie 18. Rajdu Rzeszowskiego – Rajdowy Puchar Polski
1. Jarosław Szeja (Honda Civic)
2. Michałem Elżbieciak (Opel Astra)
3. Wojciech Chuchała (Peugot 206 RC)
W pozostałych klasach zwyciężyli: Kajetan Kajetanowicz (grupa N), Tomasz Porębski (R2B), Maciej Lubiak (A7), Maciej Rzeźnik (A6).

Powiedzieli na mecie

Grzegorz Grzyb: - Od początku drugiego dnia mieliśmy świadomość, że czeka nas ciężkie zadanie utrzymania przewagi do mety. Z każdym kilometrem było coraz trudniej, bo zamiast jechać swoim, szybkim tempem musiałem w wielu miejscach zdejmować nogę z gazu. Mimo to na jednym z odcinków mieliśmy duże problemy z utrzymaniem się na drodze. Kilka razy mój Peugot zachował się w nieprzewidywalny sposób. W Rajdzie Barum wracam do Fiata.
Tomasz Kuchar: - Na trasie nie miałem żadnych przygód, cały czas jechałem po „czarnym”. Słabszy rezultat na dwunastym oesie to wynik zmiany ustawień  auta i przejechanych zachowawczo pierwszych kilometrów odcinka. W ten sposób straciłem trochę czasu, ale później nadrobiłem straty i ukończyłem zawody na dobrym miejscu. Znakomity rajd, świetna organizacja, entuzjastycznie reagujący kibice. Czego chcieć więcej? Wrócę tu za rok by zwyciężyć. Jak wygrywa się medialne odcinki? Nie mogę powiedzieć, bo jeszcze kto inny zacznie je wygrywać!
Kajetan Kajetanowicz: - Chciałby podziękować szczególnie kibicom, pierwszego dnia rajdu wypchnęli nas z rowu. Straciliśmy co prawda 25 sekund i spadliśmy na trzecie miejsce, ale gdyby nie oni bo pewnie nie dojechalibyśmy do mety, tylko zamykali stawkę lub w ogóle nie ukończyli rajdu.   
Maciej Oleksowicz: - Trasa rajdu była przefantastyczna, szczególnie odcinki „Browar”  i „Podpromie”, choć ten drugi mógłby być troszkę dłuższy. Dużo zakrętów, śliski asfalt – było co robić. W tym roku było sucho, a to jest coś, co mi pasuje. Jestem zadowolony ze stylu jazdy, a że dało to dobre miejsce, wypada się tylko cieszyć. Mogło być lepiej, bo raz dostałem czas, który nie był mój, ale nie ma co się użalać. Takie są rajdy, nie wracajmy do tego.

Leszek Kuzaj: - Wreszcie jestem na mecie Rajdu Rzeszowskiego, choć pech nadal mnie nie opuszcza. Gdyby nie przebite koło mogło być nawet zwycięstwo. W drugim dniu dopracowałem wreszcie ustawienia auta, ale Bryan Bouffier i tak był dla mnie za szybki, nie mogłem nic zrobić. Musiałbym chyba stanąć na rzęsach żeby z nim wygrać.
Bryan Bouffier: - Pierwszy dzień rajdu był dla mnie fatalny, bowiem walka o tytuł  Mistrza Polski toczyła się bez mojego udziału. Auto zostało uszkodzone z mojej winy i pretensje mogę mieć tylko do siebie. Żałuję, że nie wziąłem udziału w rywalizacji w Rakszawie, oglądanie rajdu w telewizji to jednak nie to samo. W drugim dniu kręciliśmy bardzo dobre czasy i pokazaliśmy konkurentom, że nadal jesteśmy szybcy. Ciągle prowadzimy w klasyfikacji generalnej RSMP i to jest dobre. Końcówka sezonu będzie ciekawa. Dziękuję  moim mechanikom za ciężką pracę i odbudowę auta. Mimo, iż wyścig był dla nas krótki, mieliśmy sporo zabawy.
Maciej Rzeźnik: - Szczerze mówiąc nie przyglądałem się zbytnio czasom. Jechaliśmy swoim tempem, zależało nam na zwycięstwie w obu eliminacjach w „ośce”. Udało się, już zapewniliśmy sobie tytuł Mistrza Słowacji a i do klasyfikacji Mistrzostw Polski zdobyliśmy dużo punktów. Założenia wykonaliśmy w 100 procentach. Na trasie bez przygód, choć gdyby nie Tomek Trembicki, który przyblokował mnie na trasie „Browara” mogliśmy pokusić się tam o zwycięstwo, tak ważne przecież dla mojego sponsora. Zabrakło
niewiele, bo tylko jednej dziesiątej sekundy.


Grzegorz Rogowski
1rajd.jpg
22rajd.jpg
44rajd.jpg
66rajd.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty