Powtórzył się scenariusz ostatniego meczu Orła. Sił do gry w okrojonym składzie wystarczyło tylko na dwadzieścia minut pierwszej połowy. Potem było już tylko gorzej.

Unia Tarnów - Orzeł Przeworsk 45-33 (23-13)

Kary: 4 min. - 14 min.

UNIA: Wieczorek, Szostak, Jachym - Grzesik 4, Gąsior 5, Siedlik 6, Kras 5, Wojdyło 1, Olszewski 4, Ziejkowski, Tokarski 1, Bieś 12, Ciąpała, Hudzik 7.
ORZEŁ: Stęc - Olchowy, Rymarowicz 2, Szczerba 9, Stępak, Dejnaka 6, Głuszak 4, Jachowicz 4, Rybak 5, B. Lasek, R. Lasek 3.

Kontuzje i obowiązki służbowe nie ułatwiają życia trenerowi zespołu z Przeworska, Wiesławowi Laskowi. Kolejny raz cały mecz goście grali praktycznie trzema rozgrywającymi, a więc na korzystny rezultat szans raczej nie było. - Trzeba to wszystko od nowa poukładać, a przede wszystkim zwiększyć objętość treningów. Przydałoby się też profesjonalne podejście do tego sportu ... naszych zawodników - grzmiał po meczu opiekun Orła.

Jeszcze w 12 minucie sobotniego pojedynku na tablicy wyników było 12-11 dla faworyta z Tarnowa. Wtedy przyjezdni "stanęli" i nim się zorientowali do odrabiania było już 10 bramek. W drugiej odsłonie oprócz sił zabrakło również wiary w osiągnięcie korzystnego rezultatu piłkarzom ręcznym z Przeworska. W trakcie zimowej przerwy czeka ich dużo pracy nad poprawieniem swojej sytuacji, a Unia dzięki tej wygranej dalej dzielnie utrzymuje się w czołówce ligi.