Szczypiornistom Stali w meczu z nieobliczalną Politechniką Radomską szło dzisiaj jak po grudzie. Do przerwy goście sensacyjnie remisowali, w drugiej połowie górę wzięło doświadczenie mielczan.

Stal Mielec - AZS Politechnika Radomska 36-31 (17-17).

Kary: 5 min. - 3 min.
STAL: Jarosz, Lipka - Wilk 5, Janyst 4, Sobut 7, Szpera 1, Babicz 4, Kubisztal 5, Gawęcki 2, Basiak 5, Krzysztofik 3.

POLITECHNIKA: Kuczyński - Dąbrowski 7, Cupryś, Kulig 6, Przykuta 4, Ciećka, Kalita 7, Świeca 7.

- Uszy bolą mnie do teraz, tak nasi obijali słupki - mówił po meczu pół żartem, pół serio kierownik Stali Robert Zawada. Gdyby gospodarze byli skuteczniejsi, jeszcze przed przerwą wszystko byłoby jasne. A tak, rozochoceni nieporadnością lidera radomianie uwierzyli w swoją szansę i bili się dzielnie jak żaden inny zespół w mieleckiej hali. - Nie wykorzystaliśmy tego, że kilka razy graliśmy w przewadze. Zabrakło zimnej krwi. Nie trafiliśmy trzech stuprocentowych okazji i to się zemściło - tłumaczył Piotrowi Dobrowolskiemu z serwisu sportradom.pl trener akademików Karol Drabik.
Stalowcy włączyli drugi bieg w końcówce. W 48 minucie odskoczyli na 29-25, następnie zdobyli trzy gole z rzędu i osiemnaste zwycięstwo stało się faktem.