Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Żaki > Grupa III (Kraków) Ż
Żaki mają wreszcie wakacje od piłki

Pogoń Miechów – Cracovia II 2-1 (0-1)

0-1 Tomasz Gorczyca
1-1 Bartek Pigulak
2-1 Alan Pypno
Sędziował Marek Podyma. Widzów 40 (głównie rodzice z Krakowa i Miechowa). Mecz w Miechowie.
POGOŃ: Karol Mucha – Mikołaj Haluch, Bartek Pigulak, Kacper Kulisa, Bartek Janus (kpt.), Mateusz Piwowarski, Alan Pypno, Hubert Rał, Jakub Krzykała, Wiktor Duda, Hubert Wilk, Jakub Faracik, Martyna Kurkiewicz, Bartek Piotrowski. Trener Marek Podyma.
CRACOVIA II: Jakub Siekierski – Mieszko Śliwiński, Mateusz Więcław, Andrzej Zębala, Piotr Marusa, Bartosz Siekierski, Tomasz Kuchta, Kacper Kadula, Tomasz Gorczyca, Mateusz Wodnicki, Michał Szałachowski (kpt.). Trener Filip Fryc.

Starsze grupy rozgrywkowe już zapomniały o ligowym futbolu; młodzi i najmłodsi nadal jednak toczyli swoje pojedynki. Ale i oni mają wreszcie długo oczekiwaną labę od piłki.

Na boisku miechowskiego „orlika” dobył się dziś o godz. 10 ostatni w tym sezonie mecz żaków tej grupy, zwieńczony przez miejscowych zwycięstwem wywalczonym do tego w ładnym stylu.

Pierwsi zaatakowali przyjezdni dwójkową wymianą na linii B. Siekierski – Wodnicki, którą mocnym kopnięciem w porę przeciął Janus, by po chwili osobiście przejąć inicjatywę. W 7. minucie Janus mógł lewą nogą zaliczyć trafienie, ale minimalnie przestrzelił. Potem Faracik miał idealną sytuację wybieganą przez niezmordowanego Kulisę, jednak i jemu nie dopisało szczęście. Cracovia II bynajmniej nie próżnowała. Kadula posłał najpierw futbolówkę tuż obok lewego słupka bramki Muchy, a za moment (wykorzystując chwilową dezorientację środkowego defensora Halucha) usiłował lepiej ustawić celownik, ale powtórnie spudłował. Pogoń wreszcie otrząsnęła się ze zmasowanego naporu Cracovii II i zaczęła dziarsko kontrować. Po indywidualnym rajdzie świetną szansę na zdobycie gola miał Pypno, jednak w ostatniej chwili zablokował go Szałachowski. Potem ostrzeliwali „wrota” J. Siekierskiego (cały czas wspieranego doradami przez tatę) znów Faracik i Kulisa.

Bramka w końcu padła; nie z akcji bynajmniej i nie dla miejscowych... W dość rzadko spotykanych okolicznościach zrobiło się 0-1. Jak to się stało? Golkipera Pogoni zgubiła zbytnia pewność siebie i jeszcze brak doświadczenia, którego wkrótce niewątpliwie ten obiecujący zawodnik nabędzie. Jeden z obrońców odgrywał zbyt lekko do Muchy, a ten miast próbować złapać toczącą się wolno futbolówkę, chciał ją przydeptać prawą stopą. Nie przydeptał, nie zatrzymał… Gola zaliczono na konto Gorczycy, który wcześniej się o nią otarł.

Zagrzewani przez kibiców – rodziców głośnymi okrzykami miejscowi zabrali się po przerwie do odrabiania straty. Gra była momentami dość zacięta, ale bez złośliwych fauli. Na sztucznej murawie leżeli z grymasami bólu na twarzy Pypno, Gorczyca, Szałachowski i Faracik. Łez jednak nie było widać, bo tak wszak wyrabia się piłkarskie charaktery… Gospodarze grali z wiatrem i mądrze starali się tego dodatkowego zawodnika wykorzystać mocno strzelając z dystansu. Najpierw wygiął poprzeczkę Faracik, potem posłał bombę w słupek Janus, ale ostatecznie udało się pięknie wyrównać Pigulakowi. "Jeszcze jeden, jeszcze jeden” – skandowali rodzice żaków Pogoni. Ci, niesieni dopingiem (i może wiatrem), jakby dostali skrzydeł. Rwał prawą stroną Krzykała; wspomagali podaniami napastników Pypnę i Faracika - Rał, Duda i Wilk. Harcowali na przedpolu gości Piotrowski i Krzykała. Bardzo dobrych 10 minut rozegrała wprowadzona w końcówce przez trenera – sędziego Marka Podymę Martyna Kurkiewicz.

Zespołowe starania zostały nagrodzone. Uruchomiony z głębi pola Faracik podał z prawego skrzydła (na 6. metr) do Pypny, a ten jak profesjonał zamknął efektowną akcję strzałem prostym podbiciem. Zwabieni gromkim dopingiem mieszkańcy pobliskich bloków przyszli na obiekt, by zobaczyć co się dzieje. I przy okazji wspomogli gardłujących bez przerwy rodziców żaków gospodarzy. "Zróbcie prezent na Dzień Ojca!” – skandowali dodatkowo klaszcząc. I zrobili prezent, choć w ostatnich minutach dość ciężko było… Cracovia II przyparła mocno i chyba jedynie cud sprawił, iż mecz nie zakończył się remisem. A mogli to sprawić B. Siekierski i Wodnicki, który trafił w lewy słupek.

Z. W.

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty