Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > A klasa (Kraków I)
Złoty gol M. Malca i Prądniczanka wraca z Zelkowa z niczym

JKS Zelków - Prądniczanka Kraków 1-0 (1-0)

1-0 M. Malec 23

ZELKÓW: T. Malec - Radwanek, Kozubowski, Makowski, Mitana – Chachlowski(Skotniczny), Para, Strzeboński, Rokosz (Kopowski)- Wiatr (Bargieł), M. Malec.

PRĄDNICZANKA: Misiak - Bąk, Ptak, Kania, Pieniążek - Niemczyk (65 Dziurzyński), Panek, Gajoch (25 Dankiewicz), Karpij, Kokoszyński - Piskorz.

Czołowym  zespołom A klasy przyszło się dziś mierzyć w bardzo trudnych warunkach pogodowych. Porywisty wiatr niesamowicie utrudniał im grę. Lepiej w tej sytuacji poradzili sobie zawodnicy Zelkowa, którzy objęli prowadzenie w 23. minucie po strzale M.Malca. Goście po tej stracie mogli szybko wyrównać. Zaskakujący strzał Piskorza i dobitkę Karpija, dwukrotnie dobrze obronił T. Malec.

Po chwili znów zakotłowało się pod bramką gospodarzy. Po mocno bitym rzucie rożnym piłka nabrała dziwnej rotacji i niemal bezpośrednio wpadła do bramki Zelkowa. W odpowiedzi Strzeboński długim podaniem uruchomił Wiatra, lecz ten nie wykorzystał sytuacji sam na sam.

Zadowoleni prowadzeniem gospodarze w drugiej części cofnęli się do obrony i skupili się na kontratakach. Mecz toczył się praktycznie na jedną bramkę, lecz przewaga Prądniczanki nie przekładała się na sytuację bramkowe. Duża ilość rzutów wolnych i rożnych nie przyniosła żadnego efektu. Dopiero w końcówce goście stworzyli sobie dwie wyborne okazje. W  pierwszej pomocnik gości znalazł się oko w oko z T. Malcem ,lecz uderzył w sam środek bramki. W drugiej zaś po wrzutce z kornera strzelał głową Karpij, lecz i tym razem golkiper Zelkowa nie dał się zaskoczyć i sparował kąśliwe uderzenie na poprzeczkę.

Dużo groźniejsze były kontry JKS-u , który wykorzystał fakt, iż Prądniczanka skierowała  wszystkie swoje siły do ataku. Najpierw Para powinien strzelić gola po podaniu M. Malca,  lecz przymierzył minimalnie obok słupka. Następnie piłka po „bombie” Strzebońskiego o centymetry minęła spojenie słupka z poprzeczką. W jednej z ostatnich akcji meczu powinno być 2:0 . Para wszedł „jak w masło” w pole karne Misiaka i wyłożył futbolówkę  Strzebońskiemu, któremu jednak piłka za bardzo odskoczyła i bramkarz zdołał w ostatniej chwili ją wygarnąć.

Był to mecz walki obfitujący w wiele sytuacji podbramkowych. Więcej zimnej krwi zachowali  podopieczni Dariusza Ćwieczka i  to oni na końcu mogli cieszyć się z kolejnego zwycięstwa.

Jak padła bramka?
1-0 M. Malec 23

Para idealnym prostopadłym podaniem obsłużył  M. Malca , który w sytuacji jeden na jeden mocnym uderzeniem w długi róg bramki nie dał żadnych szans bramkarzowi przyjezdnych.

TM

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty