Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > A klasa (Kraków I)
Prądniczanka skuteczniejsza niż Błękitni

Błękitni Modlnica - Prądniczanka Kraków 1-3 (1-1)

1-0 Zaporowski 21
1-1 Karpij 31
1-2 Karpij 48
1-3 Dziurzyński 75

Sędziował Adrian Kulisa. Żółte kartki: Zaporowski - Gajoch. Widzów 30.
BŁĘKITNI: Masiuk - Lusina (55 Zabiegaj), Stokłosa, Kwaśniewski, T. Żurek - Szumny (46 Maciejaszek), Szumiec, Zaporowski (76 Pyzioł), M. Nawrot (83 Baran) - Piszczek, Suchan.
PRĄDNICZANKA: Misiak, Bąk, Ptak, Kania, Pieniążek, Niemczyk (Kokoszyński), Gajoch (Dankiewicz), Cichy, Panek (Dziurzyński), Karpij (Flazik), Piskorz.

Nie udała się inauguracja rundy wiosennej gospodarzom spotkania. Błękitni na znakomicie, jak na panujące warunki atmosferyczne, przygotowanym boisku zaprezentowali się z trzema nowymi zawodnikami: Masiukiem, Stokłosą i Suchanem.

Początek był znakomity w wykonaniu modlniczan. Wysoki pressing na połowie przeciwnika, szybkie wymiany podań, co powodowało, że Błękitni z łatwością dochodzili do sytuacji bramkowych. W pierwszym kwadransie gospodarze powinni prowadzić trzema bramkami i pewnie byłoby już po meczu. W idealnych sytuacjach jednak Suchan i M. Nawrot spudłowali, a wychodzącego na czystą pozycję Piszczka faulem zatrzymał obrońca gości. Sędzia odgwizdał rzut wolny, ale sprawcy nie ukarał nawet żółtą kartką! Wreszcie bramka dla Błękitnych padła  - po bardzo ładnym strzale Zaporowskiego.

Wydawało się, że kolejne gole dla gospodarzy będą kwestią czasu. Nic takiego się nie stało, za to przy próbie wyprowadzania piłki z własnej połowy nastąpiła strata, co skończyło się idealnym podaniem Gajocha do Karpija, który z zimną krwią zdobył swoją pierwszą bramkę.

Zmarznięci kibice oczekiwali, że drugą połowę ich pupile rozpoczną podobnie jak pierwszą.
Tak się nie stało. Ledwo rozpoczęła się druga połowa, a już goście prowadzili 2-1 i znów bramkę zdobył Karpij (z podania Piskorza). Na kilka minut gospodarze byli tym faktem oszołomieni, nie potrafili znaleźć pomysłu na bardzo dobrze grającą drużynę z Krakowa. Jeśli już dochodzili do sytuacji strzeleckich, razili nieskutecznością. Błękitni starali się, jednak ich gra była nerwowa, akcje szarpane, przez co mnożyły się niedokładności.

Kiedy wydawało się, że powoli podopieczni trenera Piotra Pasternaka opanowują sytuację, znów nadziali się na kontrę gości i stracili trzecią bramkę (Karpij podał do wychodzącego na czystą pozycję Dziurzyńskiego).

Błękitni próbowali do końca zmienić niekorzystny wynik, jednak na bardzo dobry zespół Prądniczanki było to za mało.

Krzysztof Król (trener Prądniczanki):

- Cieszę się, że udało nam się zrewanżować za porażkę z jesieni. Obawiałem się tego spotkania i, jak pokazały pierwsze minuty, moje obawy były uzasadnione. Po kwadransie mogliśmy przegrywać 0-2, ale na nasze szczęście zawodnicy Błękitnych nie wykorzystali dogodnych sytuacji. Początek z pewnością należał do gospodarzy, ale z biegiem czasu my zaczęliśmy nabierać właściwego rytmu, co przełożyło się na stwarzane sytuacje i w konsekwencji strzelane bramki. Mecz mógł się podobać, obie drużyny grały, jak na tę klasę rozgrywkową, szybki i otwarty futbol, a wygrał zespół skuteczniejszy. Dziękuję chłopakom za walkę do końca i za to, że przegrywając 0-1 z tak mocnym przeciwnikiem potrafili się podnieść i przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść.

blekitnimodlnica.pl, pradniczanka.futbolowo.pl

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty