Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > A klasa (Kraków I)
Od 1-3 do 8-3! Bratniak liderem!

Płaszowianka Kraków - Bratniak Kraków 3-8 (3-1)

0-1 D. Kupka
1-1 Szmalec (karny)
2-1 Szmalec
3-1 Kasprzyk
3-2 Kromka
3-3 Kułaj
3-4 Kromka
3-5 Gdula
3-6 D. Kupka
3-7 Kułaj
3-8 Kułaj

Żółte kartki: Kasprzyk - R. Kupka, Kułaj.
PŁASZOWIANKA: M. Roda - J. Roda, Wajda, Chmielarz, Zdanowski - Pazdyk, Kasprzyk (60 Pilch), Flasiński, K. Chróściel - Szmalec, Kania.
BRATNIAK: Widłak - Pieprzyk, Mazurek, R. Kupka, Gdula - Kutrzyk (78 Mosiołek), D. Kupka, Kromka (83 Słowakiewicz), Popławski (75 Stasiński) - Górka (40 Stec), Kułaj.

Bratniak Kraków jest, jak na razie, największą rewelacją nowego sezonu w A klasie. Studencki zespół ma na rozkładzie dwóch spadkowiczów z VI ligi - Pogoń Miechów i Płaszowiankę; nic dziwnego, że po dwóch meczach zajmuje pierwsze miejsce w tabeli. W Płaszowie studenci dokonali rzadkiego wyczynu. Do przerwy przegrywali 1-3, a w II połowie strzelili aż 7 goli gromiąc gospodarzy 8-3. Niecodzienna historia...

- Do tej pory w głowie mi się to nie mieści
- szczerze mówi parę godzin po meczu grający prezes Płaszowianki, Krzysztof Pazdyk. - Po pierwszej połowie prowadziliśmy przecież pewnie 3-1 i nic nie wskazywało na to, że tak to się skończy. Tymczasem po przerwie w naszej drużynie wyszło na boisko jedenastu "mistrzów świata" myślących, że mecz jest już wygrany. Grając bez koncepcji i bez koncentracji piorunem straciliśmy trzy gole, co tylko dodało skrzydeł rywalom, bo dołożyli nam jeszcze cztery. W drugiej połowie byliśmy o dwie klasy gorsi od rywali, przestaliśmy biegać, graliśmy bez zaangażowania, a przeciwnicy co akcja to gol...

Początek spotkania to wyrównana gra. Pierwsi bramkę zdobyli gospodarze, ale okazało się, że ze spalonego i sędzia jej nie uznał. Przyjezdni odpowiedzieli bramką prawidłową. Po rzucie rożnym i
strzale pod poprzeczkę uzyskał ją D. Kupka. Płaszowianka miała dwie szanse na wyrównanie - z rzutów wolnych z ok. 25 m. Jeden strzał był niecelny, a po drugim piłka trafiła w poprzeczkę i po wielkim zamieszaniu obrońcy Bratniaka wybili ją w pole. Miejscowi w końcu odważniej ruszyli do ataku i uzyskali przewagę, co zaowocowało rzutem karnym (wg gości problematycznym). Wykonał go poszkodowany Szmalec. Gospodarze podkręcili jeszcze bardziej tempo i niebawem po prostopadłym podaniu Pazdyka Szmalec wyszedł na pozycję "sam na sam" i ulokował piłkę w "długim" rogu. Goście reklamowali spalonego, ale arbiter boczny oznajmił, że jeden z bocznych obrońców przysnął. W końcówce I połowy Płaszowianka strzeliła trzeciego gola. Kasprzyk zaatakował wyprowadzającego piłkę Steca (zastąpił kontuzjowanego Górkę), arbiter uznał, że zgodnie z przepisami, minął jeszcze drugiego obrońcę i wygrał pojedynek oko w oko z bramkarzem.

Po przerwie gospodarze postanowili zagrać z kontry, cofnęli się i próbowali szanować piłkę oszczędzając siły na resztę spotkania, co chyba nie było najlepszym pomysłem, bo inicjatywę w meczu przejęli studenci. Wkrótce strzał z dystansu D. Kupki bramkarz płaszowian wybił na poprzeczkę, po czym piłka spadła pod nogi Popławskiego, który trafił do siatki, ale sędzia odgwizdał pozycje spaloną. Kolejne ataki Bratniaka przyniosły już bramkę. Po szybkim rozegraniu wolnego Kutrzyk zamieszał w narożniku pola karnego i zagrał do nadbiegającego Kromki, który strzałem z 8 metrów zdobył swojego debiutanckiego gola w Bratniaku. Napór przyjezdnych po kilku minutach przyniósł im kolejnego gola. Stec zrehabilitował się za interwencję z I połowy, ładnym prostopadłym podaniem obsłużył snajpera przyjezdnych Kułaja, który zrobił to co umie najlepiej i w tym momencie był już remis 3-3.

Płaszowianka na krótko się przebudziła. Nastąpiła piękna kontra, która mogła jeszcze odmienić losy meczu. Chróściel zagrał do Kasprzyka, ten minął bramkarza, po czym strzelił na siłę trafiając w stojącego w pustej bramce stopera Mazurka, który ofiarnie przyjął bombę na klatkę piersiową; piłka następnie wpadła w ręce golkipera przyjezdnych Widłaka.

Niebawem Kupka rzucił piłkę za plecy obrońców, Kromka minął obrońcę i zdobył swoją drugą bramkę. Bratniak objął prowadzenie 4-3 i zaczęło pachnieć sensacją. Nie minęło 5 minut gdy po samotnym rajdzie lewą stroną przez ponad połowę boiska Gdula z 8 metrów strzelił po "długim" rogu i
było już 5-3 dla gości! Miejscowi wypracowali jeszcze ostatnią bramkową pozycję, ale tym razem w  sytuacji jeden na jeden lepszy okazał się bramkarz gości Widłak. Płaszowianie słabli w oczach, ławka rezerwowych po przerwie świeciła pustką i nie miał kto zastąpić słabsze ogniwa, co skrzętnie wykorzystali przyjezdni.

Kolejne trafienie pod poprzeczkę z dystansu zaliczył D. Kupka, a za moment asystował przy golu Kułaja, który z pola karnego oddał niesygnalizowany strzał. Studenci na tym nie poprzestali, w ostatniej akcji grający trener Słowakiewicz dostał podanie od Kułaja, podciągnął parę metrów i rzucił piłkę nad głową obrońcy do rozpędzonego napastnika, a Kułaj spokojnie po ziemi ustalił wynik meczu na 8-3 dla Bratniaka.

Znakomity debiut w bramce Bratniaka odnotował weteran krakowskich boisk Wiesław Widłak. Bramki Płaszowianki (pod nieobecność Strączka i Jurka) bronił natomiast nominalny stoper M. Roda, ale żaden ze straconych goli nie obciąża jego konta.

RK, SL

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty