Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Liga Mistrzów
Liga Mistrzów: Wolej marzeń Robbena2010-04-07 22:48:00 JC

Po wyśmienitym widowisku na Old Trafford monachijski Bayern wyeliminował Manchester United. W Bordeaux z kolei nie postradali zaliczki z pierwszego meczu „Olimpijczycy” z Lyonu. Oto dzisiejsze wyroki Champions League.


Manchester United - Bayern Monachium 3-2 (3-1)

1-0 Gibson 3
2-0 Nani 7
3-0 Nani 41
3-1 Olić 43
3-2 Robben 74

Sędziował Nicola Rizzoli (Włochy). Żółte kartki: R. da Silva - van Bommel, Badstuber. Czerwona kartka Rafael (50, druga żółta). Widzów 74 482.
MANCHESTER UNITED: van der Sar - R. da Silva,  Ferdinand, Vidić, Evra, Valencia, Fletcher, Carrick (80 Berbatow), Gibson (81 Giggs), Nani, Rooney (55 O’Shea).
BAYERN: Butt - Lahm, van Buyten, Demichelis, Badstuber,   Robben (76 Altintop), van Bommel, Schweinsteiger, Ribery, Müller (46 Gomez), Olić (84 Pranjić).
W pierwszym meczu: 1-2. Awans: Bayern Monachium.

Tuż przed wielkim spektaklem w „Teatrze Marzeń” nagle ozdrowiał Wayne Rooney i od razu pokazał się z doskonałej strony. To właśnie po akcji z Rooneyem ładnym strzałem po ziemi popisał się Darron Gibson i ManU objęło prowadzenie. Pochwały dla pomocnika gospodarzy nie zwalniają od spostrzeżenia, iż przy uderzeniu Gibsona nijako interweniował Hans-Jörg Butt. - Stał na złej nodze - skomentował reporter niemieckiej stacji SAT. 1.

Już w 3. minucie rewanżu ulubieńcy Old Trafford znajdowali się w strefie półfinałowej, ale to był dopiero początek piekła zgotowanego Bayernowi. Cztery minuty później Antonio Valencia kilkakrotnie zakpił sobie na prawym skrzydle z Holgera Badstubera, aż zreszcie zagrał w poprzek pola karnego. Nadbiegający Nani tzw. krzyżakiem posłał futbolówkę do siatki. I pomyśleć, że ledwie w ostatnią sobotę Manchester  United stracił niemal w bliźniaczych okolicznościaach bramkę w superważnym boju ligowym z Chelsea... Z tym, że wtedy w roli głównej wystąpił Joe Cole.

Bawarczycy wciąż zupełnie nie wiedzieli co jest grane. Nie umieli poszanować piłki, seryjnie przegrywali pojedynki, byli w absolutnym dołku. Utratę trzeciego gola prawie „zafundował” sobie i kolegom fatalnym wybiciem piłki Butt, lecz Michael Carrick strzelił niecelnie. W pewnym momencie błyskawiczną kontrę wyprowadził Rafael da Silva i po długim biegu, podczas którego nie potrafił zachować płynności ruchów, nie trafił do celu. A w środku był idealnie ustawiony Rooney...

Bayern przypomniał o sobie dopiero w 38. minucie, gdy po zagraniu Thomasa Müllera w poprzek boiska oko w oko z Edwinem van der Sarem znalazł się Ivica Olić. Chorwat jednak źle przyjął piłkę, resztę zrobiło raptowne wybiegnięcie Holendra z bramki. Zamiast 2-1 za chwilę było 3-0. Doskonale dysponowany Valencia jak dziecko ograł Martina Demichelisa, Rooney chytrze przepuścił futbolówkę, którą rozgrywający sensacyjną partię Nani kapitalnie trafił pod poprzeczkę. Już po Bayernie? Fatalną sytuację znacząco poprawił Olić, który po zagraniu głową Müllera i wygraniu pojedynku z Carrickiem ulokował futbolówkę w przeciwległym rogu bramki van der Sara. A tuż przed gwizdkiem na pauzę efektownie uderzył Arjen Robben, ale parada van der Sara była przedniej klasy.  

W 50. minucie „Czerwone Diabły” poniosły kolejną stratę, tym razem w wymiarze kadrowym. Mający już na koncie żółtą kartkę Rafael tak długo chwytał za koszulkę Ribery’ego, aż wreszcie doigrał się kolejnej kary. Relegowania z gry. Wkrótce zszedł z boiska bohaterski Rooney, któremu publiczność podziękowała spontaniczną owacją. W 58. minucie pięknie z półobrotu złożył się do strzału Ribery i van der Sar wykazał bramkarski kunszt.

Chwilę później łatwo stracił futbolówkę Philipp Lahm i Nani świetnie uciekł lewym skrzydłem. W końcu zastopował Portugalczylka skuteczną interwencją Butt, wreszcie na coś się przydał... 4 tysiące fanów Bayernu zawyło z rozpaczy, kiedy po centrze Lahma pięknie „główkował” Mario Gomez, a piłka przeleciała po poprzeczce. W 74. minucie padł dla Bayernu gol marzeń. Wyszła w tej fantastycznej akcji cała mądrość Ribery’ego, który z kornera niespodziewanie wycofał piłkę do Robbena. Ten zaś, jak we Florencji, uratował Bayern absolutnie rewelacyjnym strzałem. Holender perfekcyjnie trafił piłkę z woleja i ulokował ją w siatce, tuż przy prawym słupku bramki van der Sara. Istne cudo!  

Bayern od tego zasadniczego momentu nie szarżował. Trzymał piłkę rozsądnie, stosował arytmię podań, pamiętał o zmianie kierunku akcji. Bardzo dobrą zmianę dał zmiennik Robbena, Hamit Altintop, który stuprocentowo spełnił wymagania taktyczne postawione przez Louisa van Gaala. Dało to Bawarczykom awans do fazy półfinałowej Champions League po raz pierwszy od 2001. Natomiast w Anglii żałoba, ponieważ absencja w półfinałach zdarzyła się ostatnio przed siedmiu laty.

Totalnie oblała egzamin z dojrzałości widownia Old Trafford, która jeszcze przed końcowym gwizdkiem doskonałego arbitra Nicoli Rizzolego zaczęła gremialnie opuszczać trybuny. Dokładnie w myśl zasady, że pięknie to jest tylko wtedy, kiedy wygrywają nasi...

Girondins Bordeaux - Olympique Lyon 1-0 (1-0)

1-0 Chamakh 45
Sędziował Alberto Undiano Mallenco (Hiszpania). Żółte kartki: Cissokho, Toulalan, Gonalons, Källström, Delgado. Widzów 32 000.
BORDEAUX: Carrasso - Sané, Ciani, Planus (84 Cavenaghi), Tremoulinas, Plasil, A. Diarra (70. Chalmé), Jussie, Gourcuff, Wendel, Chamakh.
LYON: Lloris - Reveillere, Cris, Boumsong (77 Bodmer), Cissokho, Toulalan, Gonalons, Källström, Bastos (88 Ederson), Delgado, Gomis (66 Pjanić).
W pierwszym meczu: 1-3. Awans: Olympique Lyon.

„Żyrondystom” z Bordeaux nie udało się w pełni odrobić strat z Lyonu. W 44. minucie w poprzeczkę bramki Hugo Llorisa wypalił z dystansu Alou Diarra. Chwilę później, dzięki asyście Jaroslava Plasila, wepchnął piłkę do siatki Marouane Chamakh. Ale to nie wystarczyło do pełni szczęścia...


JC



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty