Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Liga Mistrzów
Bayern wyeliminował Fiorentinę, Arsenal na piątkę2010-03-09 22:45:00 JC

Niesamowite spotkanie obejrzeli kibice zgromadzeni na Stadio Artemio Franchi we Florencji. Fiorentina w meczu z Bayernem Monachium dwukrotnie doprowadzała do wyniku zapewniającego jej awans do 1/4 finału Ligi Mistrzów, ale jednak odpadła z rozgrywek.

 


Fiorentina - Bayern Monachium 3-2 (1-0)

1-0 Vargas 28
2-0 Jovetić 54
2-1 van Bommel 60
3-1 Jovetić 64
3-2 Robben 65

Sędziował Alberto Undiano Mallenco (Hiszpania). Żółte kartki: Kröldrup, Felipe - Schweinsteiger, van Bommel. Widzów 42 000.
FIORENTINA: Frey - de Silvestri, Natali, Kröldrup, Felipe (79 Pasqual),  Zanetti, Montolivo, Marchionni, Jovetić, Vargas (82 Keirrison), Gilardino.

BAYERN: Butt - Lahm, van Buyten, Badstuber, Alaba, Robben, van Bommel, Ribery (90+2 Pranjić), Schweinsteiger, Müller, Gomez (30 Klose).
W pierwszym meczu: 1-2, awans: Bayern.

 

Po bardzo kontrowersyjnej porażce w Monachium (decydujący gol Miroslava Klose padł z ewidentnego ofsajdu) AS Fiorentina pałała żądzą wzięcia rewanżu nad Bayernem. Ten jednak wcale nie miał zamiaru pasować.
Jedyny gol do pauzy padł po wyraźnym błędzie Hansa-Jörga Butta. Z dystansu oddał strzał Marco Marchionni, golkiper Bayernu nie utrzymał w rękach piłki, którą dobił do siatki Juan Vargas. Innym winowajcą był Daniel van Buyten, belgijski defensor wyraźnie spóźnił się z próbą zablokowania Vargasa. Już przy stanie 1-0 kapitalną paradą wykazał się Sebastien Frey, który w rewelacyjnym stylu wygrał pojedynek z Arjenem Robbenem.


Zaraz po zmianie stron w idealnej sytuacji do podwyższenia wyniku znalazł się Alberto Gilardino, ale trafił akurat w Butta. Za moment jednak właśnie Gilardino znakomicie asystował przy golu Stevana Jovetića, który z najbliższej odległości uderzył nieuchronnie. Bayern odpowiedział przytomnym strzałem Marka van Bommela, Holendrowi ułatwił sprawę Franck Ribery. Fiorentina znów odskoczyła na dwubramkowy dystans, kiedy ponownie przy pomocy Gilardino Jovetić wygrał starcie z van Buytenem i posłał piłkę między nogami wybiegającego z bramki Butta.


Jednak sekundy później stadion im. Artemio Franchiego zamarł w milczeniu. Oto fantastycznie trafił z dystansu Arjen Robben, futbolówka ugrzęzła w samym okienku zupełnie bezradnego Freya. Po pasjonującej wymianie ciosów do ćwierćfinału Ligi Mistrzów awansował po prostu większy fighter...

 

Arsenal - FC Porto 5-0 (2-0)

1-0 Bendtner 10
2-0 Bendtner 25
3-0 Nasri 63
4-0 Eboue 66
5-0 Bendtner 90+1, karny
Sędziował Frank de Bleeckere (Belgia). Żółte kartki: Vermaelen, Bendtner - Alvaro Pereira, Falcao, Fucile. Widzów 59 661.
ARSENAL: Almunia - Sagna, Campbell, Vermaelen, Clichy, Nasri (73 Denilson), Song, Diaby, Rosicky (57 Eboue), Bendtner, Arszawin (76 Walcott).         
PORTO: Helton - Fucile, Rolando, Bruno Alves, Alvaro Pereira, Nuno André Coelho (46 Rodriguez), Ruben Micael (76 Guarin), Raul Meireles, Silvestre Varela (76 Mariano Gonzalez), Falcao, Hulk.
W pierwszym meczu: 1-2. Awans: Arsenal.

 

„Kanonierzy” zupełnie zapomnieli o wpadkach Łukasza Fabiańskiego w Porto. Rewanż na Emirates Stadium przebiegł absolutnie pod dyktando podopiecznych Arsene Wengera, którzy ostatecznie wygrali zdecydowanie.
Worek z bramkami otworzył Nicklas Bendtner, który po szarży Andrieja Arszawina i odbiciu piłki przez Heltona łatwo dokonał reszty. W 25. minucie, najwyraźniej świeżo po wizycie u fryzjera, Arszawin ponownie wykreował świetną akcję, w której finalnym stadium przyszło Bendtnerowi dopełnić formalności. Już po zmianie stron FC Porto złożyło dwie groźne wizyty. Najpierw Manuel Almunia obronił ostry strzał Falcao, a za chwilę po uderzeniu głową Rodrigueza bramkarzowi Arsenalu przyszedł w sukurs stojący na linii bramkowej Samir Nasri.  
Gol na 3-0 był dowodem kunsztu technicznego właśnie Nasriego, który w kapitalny sposób ograł kilku obrońców gości. Następnie Emmanuel Eboue po wzorowo wyprowadzonej kontrze przez Arszawina minął Heltona i nie zmarnował wybornej okazji. Zaś przybił pieczęć na zasłużonym awansie Arsenalu Bendtner, który wykorzystał rzut karny podyktowany za sfaulowanie Eboue przez Fucile. I pomyśleć, że Arsenal musiał zagrać bez kontuzjowanego Cesca Fabregasa...


JC



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty