W drużynie Standardu Liege w rewanżowym meczu z Wisłą dwóch zawodników nie zagra z powodu pauzy za żółte kartki. Dodatkowo w belgijskim zespole są problemy z kontuzjami.  –  Jeśli mamy problemy indywidualne, musimy liczyć na kolektyw – powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej trener gospodarzy, Jose Riga.

Z powodu żółtych kartek pauzują Kanu i Vainqueur, kontuzjowani natomiast są Seijas oraz Mujangi, co oznacza, że Standard został bez klasycznego lewoskrzydłowego. Na ten pozycji zagra więc najpewniej lewy defensor, Sebastien Pocognoli. Dodatkowo cały czas problemy ze zdrowiem ma pierwszy bramkarz standardu, Sinan Bolat.  –  Decyzja co do występu Bolata zapadnie po środowym treningu – poinformował trener Riga i dodał:  –  Jest wiele elementów, które grają przeciw nam. Nie jesteśmy w łatwej sytuacji, ale wiele razy udowadnialiśmy, że w takich chwilach potrafimy wygrać.

Do listy tych kłopotów dodać należy jeszcze przykrą informację o śmierci trenera przygotowania fizycznego Standardu, Guya Namuroisa.  –  Nie chciałbym się odnosić szeroko do tej sprawy, ale na pewno grając nasi zawodnicy będą myśleli o zmarłym trenerze – krótko powiedział Jose Riga.

Szkoleniowiec Standardu, odnosząc się do samego czwartkowego meczu, podkreślił, że zna Wisłę lepiej niż tydzień temu.  –  Wiem o zespole z Krakowa więcej, chociaż już przed pierwszym meczem sporo wiedziałem. Przed spotkaniem w Krakowie byłem przekonany o jakości polskich piłkarzy, a po meczu utwierdziłem się w tym przekonaniu – komplementował Wiślaków szkoleniowiec Standardu. Belgijscy dziennikarze dopytywali się go, czy Wisła jest najmocniejszym rywalem, z jakim Standard mierzył sie w tegorocznych rozgrywkach Ligi Europejskiej.  –  Porównywać jest zawsze delikatną rzeczą, bo porównać też trzeba wartość Standardu w poszczególnych meczach. Nie ma łatwych przeciwników, a im dalej w rozgrywkach, tym więcej trudnych rywali – odpowiedział Riga.

M. Górski/wisla.krakow.pl