- To nie był najlepszy start, ale finisz będzie dobry - mówi nowy napastnik Wisły Kraków, Georgi Christow, o inauguracyjnej porażce jego drużyny z GKS-em Bełchatów.

Wisła wypożyczyła 25-letniego Christowa z Lewskiego Sofia tuż przed zamknięciem okienka transferowego. - Tutejsza liga jest lepsza niż bułgarska - twierdzi. - Organizacyjnie cała liga wygląda lepiej. To coś nowego dla mnie. Potrzebowałem takiej odmiany, bo w Bułgarii wygrałem już właściwie wszystko. To dla mnie zupełnie nowy start. Jestem teraz pełen nowych ambicji.

- Miałem trochę innych ofert, ale chciałem pójść do drużyny, która walczy o coś istotnego. To były oferty zarówno od klubów zachodnich, jak i wschodnich. Chciałem jednak iść do takiego klubu, w którym dąży się do wygrania każdego meczu. Musiałem zadecydować w kilka godzin, czy zostaję w Bułgarii, czy przechodzę do Wisły. Nie było długich rozważań. Stwierdziłem, że przyjeżdżam do Polski.

- Owszem, może w Bełchatowie nie dochodziło do mnie zbyt wiele podań od kolegów, ale to nie problem. Miałem tylko jeden trening z drużyną za sobą - usprawiedliwia siebie i drużynę Bułgar. Napastnik wystąpił w meczu w Bełchatowie od pierwszej minuty, mimo, że dołączył do drużyny zaledwie dwa dni wcześniej. Na drobny uraz narzekał bowiem Paweł Brożek, a Patryk Małecki nie mógł zagrać z powodu kartek. Gdy obaj zawodnicy wrócą do kadry w kolejnym meczu, okaże się, czy trener Maciej Skorża znajdzie miejsce w podstawowym składzie dla nowego nabytku. - Nie zdradzę, co trener Skorża mówił mi w naszej pierwszej rozmowie. To zostanie między nami. Ale to bardzo ambitny i inteligentny facet - stwierdził napastnik.

- Mój ojciec to wielki fan piłki nożnej. Wiele lat temu opowiadał mi o Zbigniewie Bońku, legendzie polskich piłkarzy. Mówił, że to był wyjątkowy zawodnik. Macie tu dużo dobrych piłkarzy, zwłaszcza w Wiśle. Mam nadzieję, że damy temu klubowi kolejny tytuł.