Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
Sikora: Traktowano nas jak przestępców2010-02-25 20:06:00

- Czy dotrwam do Soczi? Wielu twierdziło, że nie dotrwam do Vancouver. Nie wiem jeszcze jak długo będę trenował, na razie chcę zamazać złe wrażenia ze startu na igrzyskach w czasie trzech Pucharów Świata - mówił po powrocie z igrzysk do Polski biathlonista Tomasz Sikora.


36-letni Sikora, który był nadzieją medalową, wrócił z igrzysk bez krążka. - To media mówiły o medalu, ja chciałem przede wszystkim dobrego występu - zastrzegał. Wyraźnie przygaszony  na lotnisku stawił czoła pytaniom. - Moje możliwości są większe niż by wskazywały wyniki z igrzysk. Nie jestem z nich zadowolony. Strzelanie nie było najlepsze, ale przecież na tym polega biathlon. Gdyby wszyscy w nim dobrze strzelali, nie byłoby sensu go uprawiać, tylko przenieść się do biegów narciarskich. Taki jest sport. Ktoś musi przegrać, żeby ktoś mógł wygrać.  

Sikora podkreślał, że nie podjął jeszcze decyzji o zakończeniu kariery. - Na razie o tym nie myślę. Będę się zastanawiał po ostatnim Pucharze Świata. Z sezonu na sezon decyduję co robić dalej. Gdybym zakończył karierę, polski biathlon na pewno nie zginie. Nie ma ludzi niezastąpionych, na pewno pojawią się nowe twarze. Mamy dobrą drużynę biathlonistek - twierdzi Sikora.


Pytany czy mógłby w przyszłości zająć się prowadzeniem kadry narodowej odpowiadał: - Za wcześnie na takie pytania. Na razie mój cel to dobre starty w trzech Pucharach Świata. Dodawał, że jeśli z pracy z kadrami odejdą Nadia Biłowa i Roman Bondaruk trudno będzie znaleźć ich następców w Polsce: - U nas ciężko będzie kogoś wybrać. Nie widzę w Polsce szkoleniowca, który ma takie doświadczenie z Pucharów Świata jak oni - mówił biathlonista, zastrzegając jednak, że to nie do zawodników należy wybór, a do zarządu Polskiego Związku Biathlonu.

Sikora przyznawał, że nie będzie miał zbyt miłych wspomnień z Kanady. Owszem, Kanadyjczycy to mili ludzie, ale... -  Tak częstych badań antydopingowych jeszcze w życiu nie miałem. W ciągu dziesięciu dni cztery razy miałem pobieraną krew. Nie jestem przeciwnikiem kontroli, ale nie może być tak, że się rozwala zawodnikowi bardzo ważny etap przygotowań do startu. Wzięto mnie na badanie podczas oficjalnego treningu, gdy testowałem narty. Odebrano mi w ten sposób szansę na lepszy wynik. Traktowano nas jak przestępców -  mówił polski biathlonista.

Cała ekipa biathlonowa narzekała na stroje startowe, dostarczone im przez firmę Craft, wybraną przez Polski Związek Biathlonowy. Miały niewłaściwie rozmiary, stroje rozgrzewkowe były letnie, a nie zimowe, a w dodatku naklejone na nich barwy narodowe były czerwono-białe a nie biało-czerwone. - Stroje to kompromitacja. Kto za to odpowiada - nie wiem - twierdził Sikora.

"Gazeta Wyborcza" ujawniła tymczasem, że stroje dostarczył zawodnikom wiceprezes Polskiego Związku Biathlonu Leszek Stelmach, który jest przedstawicielem producenta ubiorów na Polskę. Stelmach i prezes związku Zbigniew Waśkiewicz podpisali umowę z Craftem, przy czym Waśkiewicz powiedział "Gazecie", że ze względów etycznych był przeciwny takiemu wyborowi dostawcy sprzętu, ale wraz z trzema innymi członkami zarządu został przegłosowany przez sześciu pozostałych członków.

ST


tomaszsikora.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty