Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
Asseco Resovii niestraszny bułgarski kocioł!2010-02-10 21:10:00 Tomasz Szeliga

W hali CSKA Sofia poległ w tym sezonie Ligi Mistrzów sam Zenit Kazań, ale wicemistrzowie Polski nie przestraszyli się ani gospodarzy, ani gorącej atmosfery na trybunach. Po zwycięstwie 3-1 stanęli przed ogromną szansą znalezienia się w gronie sześciu najlepszych drużyn Europy!


CSKA Sofia - Asseco Resovia 1-3 (19-25, 16-25, 25-22, 22-25).

CSKA: N. Iwanow, Maiyo, Aleksandrow, Todorow, Samunew, Stefanow, Pejew (libero) oraz Bonew, Manczew, N. Nikołow.
ASSECO RESOVIA: Redwitz, Oivanen, Grzyb, Kosok, Akhrem, Wika, Ignaczak (libero) oraz Perłowski, Papke, Gierczyński.
Sędziowali Andriej Zenowicz (Rosja) i Aziz Yener (Turcja). Widzów 3000.

 

Mecz skończył się przed 21, a powinien dużo wcześniej. Na początku trzeciego seta fani CSKA zapalili race, dym zasnuł halę, widoczność spadła do zera i sędziowie do spółki z delegatem Europejskiej Unii Siatkówki zarządzili przerwę. Kibice nie uspokoili się nawet wtedy, gdy drużyny zeszły do szatni i zaistniała poważna obawa, czy spotkanie uda się dokończyć. Jakby tego było mało, w hali zgasło światło.
Gdyby obiekt był nowocześniejszy, włączyłyby się czujniki antypożarowe, trybuny i boisko zalałaby woda i o kontynuowaniu gry nie byłoby mowy. Gdyby sędzia główny nie pochodził z Rosji, pewnie też szybciej straciłby cierpliwość.
Tymczasem przerwa przeciągnęła się o pół godziny i wybiła z uderzenia tylko jeden zespół - wicemistrzów Polski. Resoviacy deptali rywalom po piętach, lecz nie wykorzystali kilku wyśnionych wręcz okazji w ataku. Aleh Akhrem tak się zablokował, że trener Ljubo Travica w kolejnej partii postawił na Krzysztofa Gierczyńskiego. Bardzo szybko pod siatkę w miejsce Wojciecha Grzyba powędrował Łukasz Perłowski i to on został bohaterem ostatniej akcji, gdy zablokował Nikołaja Nikołowa.
To był najbardziej zacięty i dramatyczny set. Gospodarze niszczyli nas blokiem (osławiony Teodor Todorow), prowadzili już 11-7, ale wtedy fantastycznie zaczął serwować Marcin Wika. Zdobyliśmy pięć punktów z rzędu i wróciliśmy do gry. W końcówce prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie, na szczęście rzeszowianie zachowali więcej spokoju.
Zwyciężyli zasłużenie. W pierwszych dwóch setach wręcz zdeklasowali przeciwnika. Resovia była jak zegarek z najlepszej szwajcarskiej manufaktury - dobrze nakręcone elementy wpędzały w ruch skomplikowany mechanizm, który spokojnie robił swoje. Atakowaliśmy ze skrzydeł i ze środka. Serwowaliśmy kapitalnie. Raz mocno, innym razem technicznie. Obrońcy nie pozwalali Bułgarom na łatwe punkty.
Asseco Resovia jest pierwszym zespołem, który w tej edycji Ligi Mistrzów pokonał CSKA w hali w Samokowie (to w tym mieście, oddalonym 70 km od Sofii, wicemistrzowie Bułgarii rozgrywają mecze LM). Drużyna Ljubo Travicy wyrasta zresztą na czarnego konia elitarnych rozgrywek. Wygrała właśnie szósty z siedmiu meczów i jest o krok od awansu do kolejnej rundy. A tam, prawdopodobnie, zmierzy się z jedną z europejskich potęg - Trentino BetClic.
Rewanż z CSKA 17 lutego w Rzeszowie o godzinie 18. Powoli można się szykować do fety.


Tomasz Szeliga
45.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty