Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
Puchar Króla: Z Singapurem trzy karne i 6-12010-01-23 10:53:00 AnGo

W trzecim, a zarazem ostatnim meczu na turnieju o Puchar Króla Tajlandii, reprezentacja Polski wygrała z Singapurem 6-1, choć na dobrą sprawę wynik powinien być dwucyfrowy.

DANIA POKONAŁA TAJLANDIĘ 3-0 I ZDOBYŁA TROFEUM


Polska - Singapur 6-1 (3-1)

1-0 R. Lewandowski 26 (karny)
2-0 R. Lewandowski 36
2-1 Jiayi 40
3-1 Iwański 45+5 (karny)
4-1 Piotr Brożek
5-1 Małecki 80
6-1 Tomasz Nowak 86 (karny)
Sędziował Caleb Amwayi Sikobe (Kenia). Żółta kartka - Yunos. Widzów 2500.
POLSKA:
Przyrowski - Mierzejewski (70 Tosik), Glik, Jodłowiec, Sadlok - Kiełb (46 Gol), Iwański, Bandrowski (70 Tomasz Nowak), Dawid Nowak (63 Małecki) - R. Lewandowski (46 Robak), Rybus (63 Piotr Brożek).
SINGAPUR:
Sunny - Baharudin, Chiang (46 Alias), Yunos, Shah (55 Rahman) - Ishak (71 Sulajman), Jiayi, Mushadad (85 Chang), Zailan (64 Noh) - Nawaz (46 Nizam), Durić.


Trener Radojko Avramović, Serb prowadzący reprezentację Singapuru od 2003 roku, cieszy się zaufaniem i ma czas na spokojną pracę. Na turniej o Puchar Króla Tajlandii - podobnie jak Franciszek Smuda - zabrał młodych graczy i dał odpocząć doświadczonym graczom. W meczach z Tajlandią (0-1) i Danią (1-5) zadebiutowało aż ośmiu piłkarzy. Dziesięciu jest z klubu Young Lions grającego w profesjonalnej S-League od 2003 roku. To właśnie za namową serbskich szkoleniowców zdecydowano się dołączyć do singapurskiej ekstraligi młodzieżowy zespół, w którym obowiązuje limit wiekowy. W większości drużynę tworzą reprezentanci do lat 23, choć są i kilkunastoletni chłopcy.
Smuda chciał osiągnąć dobry wynik, bowiem wystawił teoretycznie najsilniejszy skład. Zabrakło Sławomira Peszki, który w poprzednim spotkaniu zobaczył czerwoną kartkę. Zastąpił go pomocnik Korony Kielce - Jacek Kiełb. W podstawowym składzie wybiegł też napastnik GKS-u Bełchatów Dawid Nowak, który nie mógł zagrać z Tajlandią z powodu urazu.
Biało-czerwoni rozpoczęli bardzo źle i chyba sądzili, że skoro Duńczycy łatwo poradzili sobie z Singapurem, to rywale się przestraszą. Tymczasem młodzi chłopcy z defensywy radzili sobie całkiem nieźle, łapali Polaków na spalone, a kiedy była konieczność taktycznie faulowali. Przeprowadzili też kilka ciekawych akcji, w których brał udział blisko 40-letni Aleksandara Đurića (piszemy o nim poniżej). W 8 i 18 minucie Yunos zagroził bramce Przyrowskiego, który musiał pokazać najwyższy kunszt. W 24 minucie Kiełb trafił z bliska do siatki, ale gol nie został uznany, bowiem arbiter uznał, że wcześniej Dawid Nowak był faulowany przez Yunosa i podyktował rzut karny. Pewnym wykonawcą "jedenastki" był Robert Lewandowski, który zdobył czwartą bramkę w 19 występie.
To trafienie było potrzebne naszej drużynie. Od tego momentu gra zaczęła się zazębiać i podopieczni Smudy osiągnęli przewagę. Nie ustrzegli się błędu w obronie i w 33 minucie Ishak powinien wyrównać. Strzelał z narożnika pola bramkowego i trafił w... Đurića. W odpowiedzi Polacy zdobyli drugiego gola. Po prostopadłym podaniu Iwańskiego sam przed bramkarzem znalazł się Lewandowski i technicznym uderzeniem w dłuższy róg umieścił piłkę w siatce. Biało-czerwoni nie wyciągnęli wniosków z poprzednich kiksów. W 40 minucie akcję rozpoczął Đurić, zagrał do Ishaka, ten przedłużył do urodzonego w Chinach Jiayia, który bez przyjęcia przymierzył z 20 metrów i Przyrowski był bezradny. Po chwili polski golkiper zbyt krótko wybił futbolówkę, przelobował go Shah, ale z linii bramkowej piłkę wybił głową Glik. W 43 minucie Kiełb trafił w słupek. W doliczonym czasie gry Lewandowski faulowany był w polu karnym przez Baharudin i kolejną "jedenastkę" wykorzystał Iwański.


Pięć minut po przerwie Nowak otrzymał prostopadłe podanie od Robaka i wbiegł z piłką w pole karne, ale przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Singapuru. W 54 minucie Iwański obsłużył Robaka, ten także miał przed sobą tylko Sunny'ego i trafił w jego nogę. Po chwili trzecią "setkę" zmarnował Nowak, a golkiper Singapuru po raz kolejny miał sporo szczęścia. W pierwszym kwadransie Azjaci stworzyli jedną sytuację bramkową, w której rezerwowy Nizam nie trafił z kilkunastu metrów do pustej bramki! W 70 minucie z 20 metrów strzelał prawą nogą Piotr Brożek i futbolówka po rękach źle ustawionego bramkarza wpadła do siatki. Pięć minut później Małecki nie trafił do bramki z... dwóch metrów. I jakby tego było mało, to w 77 minucie Robak po raz kolejny przegrał pojedynek sam na sam z Sunnym.
Na 10 minut przed końcem z prawego narożnika pola karnego lobował golkipera Małecki, piłka odbiła się od słupka, pleców Sunny'ego i wpadła do siatki. Gola zapisujemy wiślakowi, choć zapewne będą dyskusje czy przypadkiem nie było to trafienie samobójcze.  5-1 to rezultat, jaki uzyskali z Singapurem Duńczycy. My wygraliśmy wyżej, bo kenijski arbiter trochę na wyrost podyktował trzeci rzut karny wykorzystany przez poszkodowanego, czyli Tomasza Nowaka.

Olimpijczyk w kajakarstwie został piłkarzem

Trener Avramović nie miał zahamowań, aby w kadrze występowali naturalizowani futboliści. Za jego kadencji debiutowali Anglicy Daniel Bennett i John Wilkinson, Chińczycy Qiu Li i Shi Jiayi, Brazylijczyk Egmar Goncalves, Chorwat Mirko Grabovac, Nigeryjczycy Itimi Dickson, Precious Emujeraye i Agu Casmir czy Bośniak Aleksandar Đurić. Ten ostatni, którego dzisiaj mogli zobaczyć w akcji polscy kibice, to postać niesamowita. Kto wie, czy kiedyś na podstawie jego życiorysu nie powstanie film sensacyjny.
Đurić, obywatel świata (paszporty Jugosławii, Serbii, Bośni/Hercegowiny, Australii, Singapuru), urodził się w 1970 roku w jugosłowiańskim Doboj (obecnie Bośnia/Hercegowina). W czasie wojny domowej w obawie przed utratą życia uciekł poza granice kraju, trafił na Węgry i później do Szwecji. Po ekstradycji ze Skandynawii ponownie znalazł się na Węgrzech. W 1992 r., a był w Szeged znanym kajakarzem, otrzymał propozycję wyjazdu na Olimpiadę w Barcelonie (pamiętano, że był mistrzem Jugosławii). I reprezentując skromną, 10-osobową ekipę Bośni/Hercegowiny wystartował w C-1 na 500 metrów. W eliminacjach był najsłabszy, także w pierwszym biegu repasażowym zajął ostatnie 5. miejsce za Polakiem Mariuszem Walkowiakiem i nie zakwalifikował się do półfinału. Trzeba jednak dodać, że przed igrzyskami nie trenował, a na miejsce zbiórki olimpijczyków w Lublanie dotarł autostopem. Po igrzyskach karateka i kajakarz postanowił zostać... piłkarzem. To bowiem dawało szanse na lepsze życie i zagraniczny wyjazd. Zaczynał w macedońskiej Slodze Skopje, skąd trafił do serbskiej Slogi Požega i do węgierskiego Szegedi LC. W 1994 roku po tragicznej śmierci matki, którą rozerwał granat, wylądował w Australii i grał w wielu klubach profesjonalnej ligi (także w Chinach). Kiedy otrzymał australijskie obywatelstwo nadarzyła się okazja gry w Singapurze. Szybko stał się idolem kibiców, strzelał bramki jak na zawołanie i nic dziwnego, że w 2007 roku odebrał paszport singapurski, oddając jednocześnie australijski.

 

40. Puchar Króla Tajlandii

Dania - Polska 3-1
Tajlandia - Singapur 1-0
Dania - Singapur 5-1
Polska - Tajlandia 3-1
Polska - Singapur 6-1

Tajlandia - Dania 0-3 (0-2):  Lekić 19, Absolonsen 37, Bernburg 87


1. Dania           3    9    11-  2

2. Polska          3    6    10-  5
3. Tajlandia     3    3      2-  6
4. Singapur     3    0      2-12

 

Aktualizacja 11:58


AnGo
s3db.jpg
s1.jpg
s2db.jpg
s4db.jpg
s5db.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty