Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
Kadra Smudy odleciała: To nie wakacje2010-01-14 17:28:00 ASInfo

- Nie lecimy na wakacje. Musimy być przygotowani i tak się pokazać, żeby z tej kadry nie wypaść - zadeklarował pomocnik reprezentacji Polski Maciej Iwański tuż przed odlotem na Puchar Króla do Tajlandii. - Chcę maksymalnie wykorzystać powołanie - zapowiadał też bramkarz Wisły Mariusz Pawełek. Eksperymentalna kadra odleciała już do Tajlandii. Polacy zmierzą się tam z Danią, Tajlandią i Singapurem.


Iwański, pomocnik Legii Warszawa z czterema występami na koncie jest jednym z bardziej doświadczonych kadrowiczów. Na ten wyjazd selekcjoner Franciszek Smuda powołał bowiem wyłącznie zawodników z polskiej ligi. Do Tajlandii via Frankfurt (godz. 14.10) odlecieli zarówno ci, których selekcjoner już wcześniej próbował jak i tacy, którzy powołań na mecze z Rumunią i Kanadą nie otrzymali, a mogli ich się spodziewać. Iwańskiego trener Smuda zna ze wspólnej pracy w Zagłębiu Lubin. Zresztą publicznie wspominał, że nie zapomni o tym piłkarzu. Choć z drugiej strony zarówno termin wyprawy jak i rywale są dość egzotyczni. Tymczasem tego samego dnia i o tej samej godzinie co kadra po wakacjach w Warszawie zebrała się Legia, by rozpocząć przygotowania do rundy wiosennej.

- Reprezentacja to priorytet dla każdego piłkarza, marzyłem o niej od dziecka. Rywale są egzotyczni, ale jedziemy jako reprezentacja Polski i zawsze trzeba wygrywać. A na Legię zdążę. Razem z Maćkiem Rybusem dolecimy na koniec jej zgrupowania w Hiszpanii -
wyjaśniał wątpliwości Iwański.

Wspomniany jego kolega z klubowej drużyny, 20-letni Maciej Rybus ze swoimi dwoma występami w kadrze i jednym trafieniem to wśród powołanych także niemal rutyniarz. - Rutyniarzem będę jak zaliczę tyle występów, ile ma Michał Żewłakow. Na razie mam dwa mecze i jedną bramkę. Choć oczywiście nie zamierzam na tym poprzestać. Reprezentacja zawsze będzie miała u mnie priorytet. Nie leżałem w łóżku, od razu po świętach zacząłem treningi. Biegałem i chodziłem na siłownię. Dlatego forma jest na tyle dobra, że nie powinniśmy dać plamy w Tajlandii. Nie znamy za dobrze tych rywali, ale w drużynie Danii poznałem nazwiska kilku zawodników, którzy grali w Broendby przeciwko Legii. A na część zgrupowania Legii do Hiszpanii i ostatni sparing jeszcze zdążę - Rybus był także zadowolony, że we wtorek o godz. 11 stawił się w hotelu Marriot by Coultyard na Okęciu, a nie na klubowym stadionie przy Łazienkowskiej.

Smuda i prowadzący w kadrze bramkarzy Jacek Kazimierski zamierzają stawiać na graczy występujących w klubach zagranicznych. Do Tajlandii takowych jednak zabrać nie mogli, więc biorą bramkarzy krajowych. Są to Sebastian Przyrowski z Polonii Warszawa i Mariusz Pawełek z Wisły Kraków. Powołanie tego drugiego (którym Kazimierski zajmował się przez kilka lat w Wiśle) nie wzbudziło entuzjazmu większości ze względu na wiele błędów, jakie popełnił, nie tylko zresztą w rundzie jesiennej. - Bardzo miło, że po długiej przerwie dostałem powołanie do reprezentacji i to u nowego trenera. Na mojej pozycji będzie bardzo ciężko się przebić, ale spróbuję. Wiem, że byłem krytykowany za mecze w rundzie jesiennej, jednak dla mnie najważniejsze jest to, co myślą trenerzy. Czasami chce się tak bardzo, że wychodzi odwrotnie. Trochę pograłem w lidze, mam 29 lat, jestem coraz bardziej doświadczony i czuję, że to idzie w dobrym kierunku. Chcę maksymalnie wykorzystać powołanie. Potem lecę na zgrupowanie Wisły do Turcji, gdzie "dopieścimy" to, czego nauczę się na zgrupowaniu kadry - Pawełek mówił to, co powiedzieć powinien. Z drugiej strony wiadomo, że długofalowo w reprezentacyjnej bramce stać będą inni.

Innym zaskoczeniem było wręczenie powołania Marcinowi Robakowi, bo to piłkarz tylko pierwszoligowy. Napastnik Widzewa nie był jednak przesadnie zdziwiony. - Nie wiem, czy dostałbym powołanie, gdyby do Tajlandii lecieli zawodnicy z lig zagranicznych. Ale od czegoś trzeba zacząć. Powołanie traktuję jako nagrodę za skuteczne występy w Widzewie. Wcześniej z I ligi powołany został Jarek Bieniuk. Cały czas sobie powtarzałem, że jak będę skuteczny, to szansa przede mną. Kadrowicze na turniej w Tajlandii nigdy ze sobą nie grali, ale powinniśmy szybko znaleźć wspólny język i wygrać ten turniej - powiedział i pomknął na odprawę. Nieco przestraszony, bo Smuda nie toleruje spóźnień, a było już po terminie, na który trener wyznaczył wystąpienie przed piłkarzami.
Robak ma niewielkie szanse, by współtworzyć linię ataku polskiej reprezentacji podczas Euro 2012.

Natomiast wielkie szanse, by być jej podstawowym stoperem ma Tomasz Jodłowiec. Obrońca Polonii Warszawa większość rundy jesiennej stracił z powodu kontuzji. Zresztą pod jego nieobecność drużynie wiodło się fatalnie, na koniec rundy zajęła trzecią pozycję od końca, a punkty zaczęła zdobywać dopiero, gdy przejął ja trener Jose Mari Bakero.

- Przez pół rundy jesiennej nie grałem z powodu kontuzji, ale już jest dobrze, czuję się pewniej. Rzadko mamy okazję do gry w połowie stycznia, chociaż w ubiegłym roku grałem z Serbią u Leo Beenhakkera. Nie znamy rywali w Tajlandii, nie wiemy, co reprezentują. Musimy patrzeć na siebie, grać na tyle, na ile to możliwe. Będzie pierwsza okazja potrenować na dobrych boiskach. Wszystkie kluby uciekają od tej naszej pogody do ciepłych krajów. Gdy wrócę, potrenuję trochę w kraju, a potem lecimy z Polonią do Hiszpanii - opowiadał przed odlotem Jodłowiec.

Problem tylko w tym, że nie wiadomo, co czeka go po powrocie, w klubie sytuację ma bowiem niewyjaśnioną. - Miałem ofertę z Lecha, chciałem odejść, ale mnie nie puszczono stawiając zaporową cenę. Mam jeszcze półtora roku kontraktu. Najważniejsze, że po rozmowach z trenerem Bakero wiem, iż na mnie liczy. On chce mieć reprezentanta Polski u siebie. Dlatego ten wyjazd do Tajlandii traktuję bardzo poważnie. Zresztą, jak my wszyscy - dodał.


ASInfo
smuda.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty