Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
BLOG RAFAŁA SONIKA (VI etap): Argentyńczycy jadą na skróty2010-01-08 01:07:00

Był to etap bardzo stały, równy i bez żadnych awarii. Myślę, że straciłem tylko 10-15 minut w końcówce, bo na wydmach przed wjazdem do Iquique się zgubiłem. Na wydmach i na takich szutrowych drogach były ślady we wszystkie możliwe strony i szukałem właściwej drogi. W końcu jak odnalazłem się okazało się, że zajęło mi to parę ładnych minut.

Ale dobrze, przegrałem tylko o 4 minuty trzecie miejsce, więc gdyby nie to byłbym 5-8 minut przed czwartym. Jestem czwarty, ale nie mam powodów do niezadowolenia. Jechałem z luźnym łańcuchem dzisiaj, bo mi się rano naciągnął. Później niestety okazało się, że nie mamy długiej przerwy takiej jak zwykle, 10-15-minutowej, przed odcinkiem specjalnym, tylko krótką, 5-6 minut. W takim krótkim czasie nie udałoby mi się tego zrobić. Dlatego uznałem, że zaryzykuję i pojadę na luźnym łańcuchu. Tak też się stało, pojechałem. Na szczęście wszystko było w porządku.

Na trasie było bardzo dużo pyłu i kurzu. Można się z nim oswoić, ale jak jadę z tyłu to mi strasznie kurzy i to jest zawsze kłopot. Jeden odcinek szczególnie zapamiętam. Był to najpiękniejszy odcinek trasy, jakim kiedykolwiek jechałem quadem. Po wzgórzach, szeroką szutrową drogą z hopkami. Niesamowita przyjemność!

Zaraz po niej był przejazd przez wyschnięte słone jezioro, a to z kolei jest makabra. Na przedramiona w szczególności. Nie życzę nikomu, żeby po czymś takim jeździł. Jest to nierówne i jest taka jakby wyjeżdżona trasa, droga po tej soli. Jest on bardzo nierówna, wąska – ma najwyżej cztery metry szerokości. Jak nią jechałem, to taka prędkość 80-90 km na godzinę była idealna. Szybciej się nie dało. Odcinek ten był długi, kilkanaście kilometrów. Okropnie męczący dla rąk.

Wykruszają się zawodnicy. To są już odcinki, które nie mają przebaczenia. Tutaj trzeba nie tylko bardzo dobrze umieć jeździć, bo są miejsca np. zupełnie triasowe, gdzie się wjeżdża pod takie pionowe prawie skarpy. Albo odwrotnie, zjeżdża z nich. To są już konkrety i to takie twarde konkrety.

Ale nie ma się co rozczulać. Jutro 600 km odcinka specjalnego. Odcinek mieszany, kamienisty, będą takie piargi kamieniste. Ich o tyle nie lubię, że uderzam w nie przednimi wahaczami, albo tylnymi, albo podnóżkami. W tym roku świetnie sprawdzają się tireballsy, ale jeszcze nie wjechaliśmy w rejon gdzie rosną kaktusy. Tam nie będę jechał w tireballsach. Tam potrzebne będzie jak najwyższe ustawienie quada. Jak najwyższe opony do przodu i do tyłu.

Byłem bardzo nisko w klasyfikacji startowej po tych perypetiach w pierwszych etapach. Dzisiaj rano startowałem chyba 80. z motorami. Spodziewam się, że jutro będę może 70. Natomiast Patronelli jest w 30, może nawet w 20. Coś kosmicznego zupełnie. Argentyńczycy prowadzą, mają jakieś tam swoje metody, czy legalne to się okaże. Pewnie ktoś będzie zwracał uwagę na zdjęcia, które zostały zrobione. Tutaj kilka osób protestuje już przeciwko takiej sytuacji, bo jak widać Argentyńczycy są poza zasięgiem kompletnie. Te różnice czasowe są abstrakcyjne. Nie wiadomo czemu to można podporządkować. Chyba, że są perfekcyjni. To znaczy, że nie popełniają żadnych błędów, to znaczy, że nie popełniają błędów ani w nawigacji, ani w jeździe, ani w doborze sprzętu, ale to i tak nie jest wystarczające w zrozumieniu, czemu te różnice są aż tak duże. Dla porządku tylko dodam, że prowadzi czterech Argentyńczyków chyba, a dzisiaj byłem pierwszy za Argentyńczykami. Nie widzę żadnej szansy, żebym wygrał z nimi, chyba że im się coś popsuje, a to z tej prostej przyczyny, że jadą na skróty na trasie.

Dzisiaj jechałem za jednym z nich, który jedzie Can-am, który jest zdecydowanie wolniejszy od mojego quada. I ten facet po prostu zjechał z trasy OS prosto, przez górę na drugą stronę i wjechał z powrotem na trasę z drugiej strony góry. Bladego pojęcia nie mam skąd wiedział, że trasa tak biegnie. I nie wiem również skąd wiedział, że ta góra nie kończy się po drugiej stronie np. klifem. Nie wiem jak to wyjaśnić. Może czas i życie to wyjaśni.

Więc trzeba robić roadbooka i iść spać natychmiast.
RAFAŁ SONIK, 7 stycznia 2010, wieczorem

 

Wiadomości z ostatniej chwili:
www.rafalsonik.pl

www.atvpolska.pl/dakar2010
i na profilu "Rafał Sonik" na Facebook


marcelomaragni2a.jpg
davidsantosjr1a.jpg
marcelomaragni1a.jpg
marcelomaragni3a.jpg
s7a.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty