Kiosk
- STANISŁAW STRUG. Dopiero w liceum zyskałem szansę gry na boisku z bramkami
- MARIAN FIDO. Człowiek, któremu chce się chcieć
- JAN KOWALCZYK. Sport bez rywalizacji przestaje być sportem
- FUTBOL MAŁOPOLSKI. Grzegorz Bartosz: Garbarnia jest jedna. Zrobię wszystko, aby mówiła jednym głosem
- Paulo Sousa: Ufam umiejętnościom polskich piłkarzy
- Ranking "Forbesa": Wpływowy Lewandowski
- Za miesiąc Wisła Kraków SA będzie mieć Akademię
- Boniek: Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej same podejmą decyzje w sprawie dokończenia sezonu w III lidze i klasach niższych
- Małopolska chciałaby grać...
- Nie ma decyzji w sprawie III ligi i klas niższych
MISTRZOSTWA POLSKI KIBICÓW SPORTOWYCH
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych: pytania i odpowiedzi
- Adam Sokołowski mistrzem kibiców XXI wieku
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych w Kluczborku
- OMNIBUS SPORTOWY. Któżby inny: Adam Sokołowski!
- Konkurs Piłkarski Ekspert – EURO 2024 na mecie
- KONKURS. Piłkarski Ekspert – Euro 2024
- VII Ogólnopolski Omnibus Sportowy
- Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych: 45 pytań i odpowiedzi
"To był odcinek w większości kamienisty i po górach. Po tej karze 8 minut, którą mi dali spadłem o 30-40 miejsc w dół w połączonej klasie motocykli i quadów. I miałem już czarne myśli wczoraj wieczorem kiedy się dowiedziałem, że tych dwudziestu paru ludzi sędziowie postanowili ukarać.
Startowałem, czego się bałem najbardziej, z motocyklistami, którzy umieją jeździć po prostej, a nie bardzo umieją jeździć po zakrętach. Szczególnie kiedy jest ślisko i bardzo zmienne warunki. Wyprzedzałem tych motocyklistów. Dopóki było pod górę to jeszcze jakoś szło. Była szersza droga, ale później droga pięła się w góry, było bardzo mglisto, padał deszcz i było bardzo ślisko. Za którymś z zakrętów – takim ślepym, którego nie widać, motocyklista jadący tuż przede mną, może minutę wcześniej, przewrócił się i nawet się jeszcze nie zdążył podnieść. Jak wyjechałem z tego zakrętu, a było to w dół i prędkości były spore, to zorientowałem się, że żadnej szansy nie mam, by wyhamować przed nim. No i wtedy miałem wybór: albo wjechać w niego, w jego nogi i przejechać mu po nogach, bo droga była tak wąska, że jak motocykl leżał w poprzek, i on leżał w poprzek to nie było ani z prawej ani z lewej miejsca. Albo uciec w bok.
Niestety, z boku były głazy, na które wpadłem. Jeszcze trochę kontrolowałem co się dzieje, ale już tak właściwie nie bardzo mogłem o czymkolwiek decydować. Po prostu musiałem wybrać pomiędzy nim jakąś drogę. I złapałem gumę – lewe przednie koło się przecięło całkiem. Niestety, pół godziny próbowałem to naprawić, nie dało się. Nie miałem kół na wymianę. Ten odcinek dzisiaj był do przejechania na jednym komplecie bez problemu. No i co? zostało mi 260 km odcinka specjalnego i przejechałem te 260 km na kapciu z przodu. Jestem zdumiony, że felga wytrzymała i że opona nie zeszła z niej całkiem. Musiałem pokonać ten dystans jadąc na oponie bez powietrza. To nieprzyjemne, bardzo męczące i frustrujące, bo nie wiem kto mnie po drodze nie wyprzedził.
Ale trudno. Dojechałem do mety – jestem w La Rioja. Jutro startuję dalej. Strata jest duża, ale to jest Dakar, nie można się poddawać.
Chyba najkrótszy komentarz to: makabryczny pech.”
RAFAŁ SONIK, 3 stycznia 2010, wieczorem
Wiadomości z ostatniej chwili:
www.rafalsonik.pl
www.atvpolska.pl/dakar2010
i na profilu "Rafał Sonik" na Facebook