Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
Hiszpański duet łączy ogień z wodą2009-12-22 17:12:00

Jose Ignacio Hernandez i Jordi Aragones kontynuują  z koszykarkami Wisły Can-Pack   niezwykłą serię zwycięstw w Eurolidze. Hiszpański duet trenerski wie już czego chce w tych rozgrywkach, a także w polskiej ekstraklasie.  Odsłaniają dla nas tajemnice  sukcesu w pracy z międzynarodową mieszanką zawodniczek.


- Jesteście w Krakowie od czterech miesięcy. Udało się wam zadomowić?

Jose Ignacio Fernandez/Jordi Aragones: - Czujemy się naprawdę swobodnie ze względu na osoby pracujące w klubie i warunki, jakie zostały nam stworzone do pracy. Jesteśmy naprawdę z tego zadowoleni.

- Jakie różnice na wielu płaszczyznach życia zaobserwowaliście pomiędzy Polską a Hiszpanią?

- Dla nas najmocniej zauważalny jest inny klimat. Natomiast nasze zajęcia powiązane są praktycznie przez cały czas z koszykówką. Jeśli mówimy o stronie sportowej, wygląda to całkiem podobnie jak w Hiszpanii. Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni poziomem ligi, ponieważ wcześniej słyszeliśmy opinie, że poszedł on w dół. W samych superlatywach możemy wypowiadać się również o organizacji rozgrywek.

- A jakie były wasze pierwsze spostrzeżenia po rozpoczęciu pracy z wiślaczkami?

- Przygotowania do sezonu nie należały na pewno do najłatwiejszych. Niemniej pierwszy miesiąc, kiedy pracowaliśmy wyłącznie z polskimi zawodniczkami, dostarczył nam wiele satysfakcji. Ich nastawienie do pracy wywarło na nas pozytywne wrażenie. Schody zaczęły się wraz z przybywaniem zagranicznych zawodniczek. Następowało to stopniowo, co sprawiało problemy w budowaniu drużyny.

- Wspomnieliście o zadowoleniu ze współpracy z Polkami. Niektórzy zagraniczni trenerzy uważają, że my jesteśmy wyjątkowo leniwi...

- To normalne, że są różnie ukształtowani zawodnicy. Możemy powiedzieć, że tak samo „leniwi” są Francuzi, Włosi czy Hiszpanie... A polskie koszykarki mają charakterystyczne zalety. Na przykład prezentują się wyśmienicie od strony atletycznej, co budzi w nas zdziwienie, że nie osiągają sukcesów w międzynarodowych rozgrywkach młodzieżowych.

- Pamiętacie początek sezonu?

- Byliśmy bardzo rozczarowani przegraną z CCC Polkowice, chociaż wiedzieliśmy, że rywalki miały większy komfort w przygotowaniach do sezonu i przystępowały do meczu z pełną kadrą. A to jest czynnik istotny przy obecnym poziomie ligi.

- Kibice wspierali was mocno mimo dwóch porażek na „dzień dobry”. Było to zapewne bardzo ważne?

- Oczywiście, bardzo nam to pomogło. Nigdy zresztą nie ukrywaliśmy podziwu dla atmosfery w hali przy ulicy Reymonta. W tym sezonie należy cieszyć się z frekwencji, szczególnie podczas zmagań w Eurolidze. To dodaje otuchy, kiedy ludzie identyfikują się tak z klubem.

- "Ubolewam nad faktem, że nasz trener nie wziął udziału w konkursie na selekcjonera reprezentacji Polski" – przyznała w jednej z rozmów Ewelina Kobryn. Miło słyszeć takie słowa po tak krótkim okresie pracy w klubie?

- Na pewno to sympatyczna opinia. W Krakowie możemy odczuć, że ludzie doceniają nasze zaangażowanie w pracę i sposoby jej wykonywania.

- "Nasze treningi nie są jedynie jednostkami do wypełnienia, ale mają dostarczać nam również radości" – to komentarz ze strony Kateriny Zohnovej… Jak ważna w waszej filozofii jest atmosfera?

- To jest fundamentalny czynnik, bez którego nie wyobrażamy sobie prowadzenia zespołu. Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu. Jeśli relacje pomiędzy zawodniczkami są właściwe, wówczas praca staje się przyjemnością, a w wysiłku na treningach widziany jest sens. Mamy tutaj mieszkankę narodowości i kultur. Nie łatwo jest znaleźć wspólną drogę dla wszystkich zawodniczek. Mamy jednak nadzieję, że nam udało się to osiągnąć.

- Co dla was jest największym osiągnięciem w dotychczasowej pracy z Wisłą Can-Pack?

- Bez wątpliwości nasza postawa w Eurolidze. Seria 8-0 budzi szacunek. Jesteśmy bardzo skupieni na tych rozgrywkach, co spowodowało problemy w lidze polskiej.

- Jak tłumaczycie sobie tę passę?

- Tak naprawdę nie mamy klarowanego wyjaśnienia. Na początku sezonu nie spodziewaliśmy się udziału w Eurolidze. To mogło odciążyć presję i pomóc nam w osiąganiu tak dobrych wyników. Mamy też świadomość, że nie trafiliśmy do najmocniejszej grupy. Oczywiście są w niej zespoły z górnej półki jak Halcon Avenida Salamanca. Nie można jednak zapomnieć o charakterze naszych zawodniczek, które w trudnych meczach wspięły się na wyżyny swoich umiejętności.

- Dla mnie wielkim pozytywem jest znalezienie roli dla Marty Fernandez, która w poprzednich sezonach stanowiła uzupełnienie. Jej postawa przerosła nasze oczekiwania...

- Objęcie przez nas drużyny mogło mieć wpływ na grę Marty. Na pewno łatwiej jest jej komunikować się ze sztabem szkoleniowym, poprzez co czuje się pewniej na boisku. Nie mamy cienia wątpliwości, że znajduje się obecnie w najlepszym momencie swojej kariery. Ale nie zapominamy o innych zawodniczkach, które pomagają jej w eksponowaniu walorów.

- W Nowym Roku czeka Wisłę Can-Pack twarda przeprawa na krajowych parkietach. Nie wiodło się jej najlepiej z czołówką (Lotos Gdynia, CCC Polkowice i KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski). Znaleźliście już sposób na przełamanie?

- Nieustannie powtarzamy niezrozumienie wahań formy w przeciągu trzech dni. Przeciwko wymienionym drużynom zagramy w play-off i krajowym pucharze. Spotkania te odbędą się w innych okolicznościach. Wtedy będą naszym głównym celem. Skupimy się na nich, a przygotowania będą zorientowane pod kątem określonego rywala.

- A co jeśli drogi polskich drużyn zejdą się w play-off Euroligi?

- Nie chcielibyśmy, aby dwa kluby z tego samego kraju spotkały się w europejskich pucharach. Jeśli mielibyśmy dokonać wyboru, wolelibyśmy grać przeciwko zagranicznemu rywalowi.

- Nie mamy jednej liderki. Każda z nas może się nią stać – zaznaczyła niedawno Marta Fernandez. Jaki jest wasz stosunek do tej kwestii?

- Skład Wisły Can-Pack został zbudowany inaczej niż w poprzednich sezonach. Nie mamy w tym momencie wielkich gwiazd. Nasza amerykańska zawodniczka Janell Burse jest raczej ukierunkowana pod pracę dla zespołu. Lubię taką sytuację, z jaką stykamy się obecnie, kiedy kilka zawodniczek może wziąć odpowiedzialność na swoje barki. Te, które grają mniej, mogą również czuć się ważne w grupie.

- Czas na przerwę świąteczno-noworoczną. To znakomita okazja do odpoczynku... i stracenia rytmu. Jak planujecie utrzymać zawodniczki w optymalnej formie?

- Mamy pewne obawy. W Hiszpanii przerwa jest zdecydowanie krótsza, ponieważ trwa około pięciu dni. Przez pierwszy tydzień podopieczne powinny się zrelaksować, natomiast na kolejny otrzymają indywidualny rozkład zajęć do realizacji.

- Co chcielibyście poprawić przed play-off Euroligi?

- Musimy popracować jeszcze nad obroną. Brakuje nam w niej agresji, a silny rywal będzie potrafił to wykorzystać.

- Życzenia na 2010 rok?

- Staramy się nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość. Wielkim wydarzeniem byłaby obecność w ćwierćfinale Euroligi. Oczywiście chcemy zagrać w Finałach Ford Germaz Ekstraklasy i finale Pucharu Polski. Zdobycie tytułu jest jednym z naszych celów.

Rozmawiał Robert Błaszczyk


hernandez 68.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty