Kiosk
- STANISŁAW STRUG. Dopiero w liceum zyskałem szansę gry na boisku z bramkami
- MARIAN FIDO. Człowiek, któremu chce się chcieć
- JAN KOWALCZYK. Sport bez rywalizacji przestaje być sportem
- FUTBOL MAŁOPOLSKI. Grzegorz Bartosz: Garbarnia jest jedna. Zrobię wszystko, aby mówiła jednym głosem
- Paulo Sousa: Ufam umiejętnościom polskich piłkarzy
- Ranking "Forbesa": Wpływowy Lewandowski
- Za miesiąc Wisła Kraków SA będzie mieć Akademię
- Boniek: Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej same podejmą decyzje w sprawie dokończenia sezonu w III lidze i klasach niższych
- Małopolska chciałaby grać...
- Nie ma decyzji w sprawie III ligi i klas niższych
MISTRZOSTWA POLSKI KIBICÓW SPORTOWYCH
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych: pytania i odpowiedzi
- Adam Sokołowski mistrzem kibiców XXI wieku
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych w Kluczborku
- OMNIBUS SPORTOWY. Któżby inny: Adam Sokołowski!
- Konkurs Piłkarski Ekspert – EURO 2024 na mecie
- KONKURS. Piłkarski Ekspert – Euro 2024
- VII Ogólnopolski Omnibus Sportowy
- Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych: 45 pytań i odpowiedzi
W meczu 17. kolejki ekstraklasy pomiędzy Lechią i Cracovią emocje były do końca. Wygrali gdańszczanie 1-0 i zakończyli serię czterech z rzędu zwycięstw "Pasów". Gospodarze zdobyli w lidze trzy punkty - na własnym boisku - po raz pierwszy od 25 września.
Lechia Gdańsk - Cracovia 1-0 (0-0)
1-0 Dawidowski 75
Sędziował Piotr Siedlecki z Warszawy. Żółte kartki: Wiśniewski, Wołąkiewicz - Tupalski. Widzów 7000.
LECHIA: Kapsa – Wołąkiewicz, Kożans, Cvirik, M. Kaczmarek - Ł. Surma, P. Nowak, Piątek (64 Pietrowski) - Lukjanovs, Zabłocki (72 Dawidowski), Wiśniewski (44 Buzała).
CRACOVIA: Cabaj – Mierzejewski, Tupalski, Polczak (79 Wasiluk), Derbich – Pawlusiński, A. Baran (85 Szeliga), Goliński, Klich, Jeleń (74 Kaszuba) – Sacha.
Spotkanie poprzedziła minuta ciszy ku czci Antoniego Browarczyka, kibica Lechii, jednej z pierwszych ofiar stanu wojennego. Przez całą szerokość jednej z trybun zawieszono transparent z napisem: "Pamiętamy mord na narodzie". Po 20 minutach kibice musieli go ściągnąć.
Już w 3 minucie Cracovia, występująca bez kontuzjowanego Radosława Matusiaka, stworzyła wyborną okazję. Po rzucie rożnym obrońcy gospodarzy zbyt krótko wybili piłkę i strzelał zza linii pola karnego Goliński. Uderzenie nie było silne, więc futbolówkę przejął Polczak i znalazł się sam przed Kapsą, którego uratowało to, że stoper gości nie przyjął zbyt dokładnie piłki. Później przez długi okres czasu nic ciekawego się nie działo - akcje rozgrywane były w środkowych rejonach boiska i żadna z drużyn nie uzyskała wyraźnej przewagi. Dopiero w 23 minucie prawą stroną przedarł się Zabłocki i kiedy wbiegł w pole karne fatalnie strzelił, choć powinien podawać do dobrze ustawionego Wiśniewskiego. Ten drugi miał swoją szansę, lecz strzelił zbyt słabo, by Cabaja zaskoczyć. Siedem minut później Kaczmarek zagrał piłkę ręką i stworzył "Pasom" szansę, bowiem Goliński egzekwował rzut wolny z 20 metrów. Przymierzył jednak w środek bramki i Kapsa nie miał problemów z obroną. Po chwili znów w roli głównej wystąpił Goliński, który znakomitym podaniem uruchomił Pawlusińskiego. Ten jednak zgubił futbolówkę, a powinien się znaleźć sam przed golkiperem. W kolejnej akcji Goliński strzelał zza linii pola karnego i po rykoszecie Kapsa sparował futbolówkę na rzut rożny, a w 45 minucie przymierzył obok słupka.
Pierwsza odsłona zakończyła się bezbramkowym remisem, ale lepszą organizacją gry, szanowaniem piłki i szybkością mogła imponować Cracovia. Na jej tle gospodarze zaprezentowali się bardzo słabo.
Po przerwie mecz stał się trochę szybszy, ale zapewne przez temperaturę, która oscylowała w okolicach zera. W 53 minucie defensywa gości popełniła pierwszy poważny błąd. Po nieudanej pułapce ofsajdowej strzelał z 12 metrów Zabłocki, ale obok słupka. Po chwili ten sam piłkarz wykonywał rzut wolny z lewej strony boiska. Zapewne chciał dośrodkować, tymczasem futbolówka szybowała w górny róg i Cabaj musiał ratować sytuację wybiciem jej na róg. "Pasy" odpowiedziały akcją Klicha, który z prawego skrzydła wbiegł przed pole karne i uderzył w dłuższy róg. Piłka zmierzała przy słupku do bramki, ale fantastyczną interwencją popisał się Kapsa.
W 72 minucie - po okresie kilkuminutowej dominacji Lechii - piłkę w środkowych rejonach boiska przejął Dawidowski, który na murawie pojawił się trzy minuty wcześniej. Były wiślak (od 2004 r. leczył kontuzję i rozegrał tylko 14 spotkań) podał na lewo do Buzały, który po wymianie piłki z Pietrowskim dośrodkował na 7 metr. Zupełnie nie pokryty Dawidowski wykorzystując zawahanie kulejącego Polczaka tylko dołożył nogę do futbolówki i skierował ją w środek bramki. Po raz ostatni w ekstraklasie ten zawodnik strzelił gola w sezonie 2003/04 w barwach Amiki Wronki. Od tej chwili miejscowi złapali wiatr w żagle, opanowali środek boiska i groźnie atakowali. W 85 minucie z bliska strzelał Lukjanovs, ale Cabaj był na miejscu. Krakowianie powinni wyrównać w doliczonym czasie gry, kiedy to po wrzutce z lewego skrzydła Tupalskiego w słupek "główkował" Goliński. W dobitce szansę miał jeszcze Pawlusiński, lecz został zblokowany.
- Przegraliśmy na własne życzenie. Lechia stworzyła sobie jedną sytuację i ją wykorzystała. Byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą, ale ta nie zawsze wygrywa - podsumował Michał Goliński.
Zdaniem trenerów
- To nie był najlepszy mecz w wykonaniu moich zawodników – podsumował na pomeczowej konferencji prasowej Tomasz Kafarski. – Szczególnie na początku nie potrafiliśmy złapać właściwego rytmu i narzucić swojego stylu przeciwnikowi. Lepiej wyglądało to po przerwie, a zwieńczeniem była przepiękna bramka, zdobyta przez przebywającego zaledwie chwilę na boisku Dawidowskiego. Dziś możemy cieszyć się ze zdobytych tej jesieni 26 punktów. Ten kapitał pozwoli nam ze spokojem przygotowywać się do rundy wiosennej.
- W ostatnim czasie wierzyłem, że uda nam się na dobre odrzucić ten cień przegranej, który od początku bieżącego sezonu ciąży nad Cracovią – powiedział po meczu trener gości Orest Lenczyk. – Lechia dziś jednak pokrzyżowała nam szyki. Nie wiem co było przyczyną metamorfozy zespołu po pierwszej połowie… W 75 minucie Lechia wykorzystała nasze niezdecydowanie, a Tomek Dawidowski to już nie takie bramki strzelał. W końcówce zabrakło nam odrobiny szczęścia.
www.lechia.pl
Czytaj także:
Więcej o piłkarskiej ekstraklasie - tutaj
AnGo