Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
Marcelo głową i Wisła bogatsza o trzy punkty kosztem Zagłębia2009-12-11 21:56:00 Jerzy Cierpiatka

Przed definitywnym skoncentrowaniem się na pracy selekcjonera drużyny narodowej Franciszek Smuda zakończył na minusie pracę w Zagłębiu Lubin. Dziś w Sosnowcu lepsza od lubinian była krakowska Wisła. Jedynego gola meczu strzelił do przerwy Marcelo, ale rozmiary zwycięstwa powinny być znacznie wyższe.


Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 1-0  (1-0)

1-0 Marcelo 34

Sędziowali: Robert Małek (Zabrze) oraz Krzysztof Myrmus, Marcin Lis. Żółte kartki: Małecki (14, niesportowe zachowanie), Jop (59, faul), Boguski (62, niesportowe zachowanie) - Jackiewicz (56, faul), Błąd (74, faul). Mecz bez udziału publiczności.

WISŁA: Cebanu - Burliga, Jop, Marcelo, Piotr Brożek - Łobodziński (90+2 Chrapek), Jirsak, Cantoro, Kirm - Boguski (72 Ćwielong), Małecki.
ZAGŁĘBIE: Ptak - G. Bartczak, Kocot, Stasiak, Costa Nhamoinesu - Świerczewski, Jackiewicz (61 Błąd), M. Bartczak, Hanzel, Ekwueme (46 Kolendowicz) - Micanski.

Wisła zaczęła mecz z Ilie Cebanu w bramce oraz Łukaszem Burligą i Rafałem Boguskim w podstawowym składzie. Mariusz Pawełek, który miał w tygodniu kłopoty zdrowotne ostatecznie nie był w stanie stanąc w bramce. Niedyspozycję zgłosił w ostatniej chwili także Pablo Alvarez. Wcześniej było wiadomo, że nie zagrają Paweł Brożek i za kartki Junior Diaz. Lista nieobecnych w Wiśle była więc dość długa.

 

Zagłębie awizuje rozpoczęcie ofensywy transferowej (chodzi m. in. o transfer napastnika Niedzielana), ale już na początku dzisiejszego meczu musiało łatać dziury w obronie. Oto zaledwie w 66 sekund od pierwszego gwizdka Wisła śmiało powinna prowadzić. W sytuacji „sam na sam” z Ptakiem znalazł się Kirm i niechybnie wpisałby się na listę, gdyby tylko trafił w światło bramki. „Tylko”, piłka minimalnie minęła lewy słupek. W 8. minucie niebezpieczeństwo znów wiązało się z lewą flanką i Kirmem. Słoweniec idealnie wycofał piłkę do Małeckiego, lecz ten z siedmiu metrów nie zdołał pokonać Ptaka.
Golkiperowi Zagłębia należały się słowa pochwały, młodemu „Wiślakowi” - przeciwnie.

Chwilę później doszło do kolejnego pojedynku tych piłkarzy. Boguski podał do Małeckiego, który mógł znaleźć się w idealnej sytuacji. Wszak pod warunkiem trzymania kontroli nad piłką, a nie zbyt dalekiego wypuszczenia jej. Ptak opuścił posterunek, a świadom straconej szansy Małecki symulował popełnienie faulu na nim. Arbiter słusznie „nagrodził” to oszustwo żółtą kartką.


Zagłębie przypomniało sobie o tym, że rozgrywa mecz ligowy dopiero po kwadransie. W okolicach kornerowej chorągiewki nieodpowiedzialnie zachował się Marcelo, który zamiast wyekspediowania futbolówki wdał się w ryzykowną zabawę. Po centrze Ekwueme w nader korzystnym położeniu znalazł się Micanski i uderzył głową „po koźle”. Interwencja Cebanu była jednak znakomita. W niemal natychmiastowej odpowiedzi na długi rajd zdecydował się Piotr Brożek. Przy zdumiewająco biernej postawie lubińskich defensorów Brożek wdarł się w centrum pola karnego, lecz Ptak znów stanął na wysokości zadania.


W 19. minucie zblamował się asystent arbitra Małka. „Biała Gwiazda” wywalczyła rzut rożny, piłkę zgrał głową Marcelo, zaś odwrócony plecami do bramki Boguski popisał się doskonałym strzałem „przewrotką”. Piłka w siatce, więc bardzo efektowny gol? Nic z tych rzeczy, ponieważ poszła w górę chorągiewka. Była to kompletna bzdura, Boguski absolutnie nie tkwił na ofsajdzie, bo oprócz Ptaka bliżej bramki stał jeszcze jeden z defensorów Zagłębia...


Później nastała pora na strzały z dystansu. Takie próby podjęli kolejno Łobodziński, Cantoro i Kirm. W pierwszym i trzecim przypadku były to bardzo konkretne uderzenia, choć trochę niecelne. W końcu jednak nastała pora sprawiedliwości. Świerczewski sfaulował Łobodzińskiego i do egzekwowania rzutu wolnego przystąpił Brożek. Zrobił to doskonale. Piłki lecącej wysoką parabolą dopadł Marcelo i potężnie uderzył głową. Poprzeczka, siatka, w sumie bardzo ładny gol. I równocześnie duży minus dla Ptaka, który mimo czasu na wyjście z bramki bez sensu tkwił na linii. Mieliśmy 34. minutę.

Już przy stanie 1-0 Wisła przeprowadziła akcję wartą aplauzu. Małecki zagrał do Brożka, który po krótkim biegu przymierzył z lewej nogi. Na szczęście dla rywali, tuż obok celu. Zagłębie zrewanżowało się dośrodkowaniem bodaj ze strony Hanzla i reklamowanym przez Micanskiego rzekomym zagraniu piłki ręką przez tracącego grunt pod nogami Brożka. Arbiter pozostał obojętny, czego nie da się powiedzieć przy ostatniej akcji pierwszej połowy o Macieju Skorży. Trenera Wisły wyprowadziło z równowagi zakończenie tej części meczu akurat w chwili, gdy Wisła wyprowadziła bardzo groźny kontratak. Sędzia Małek istotnie wybrał bardzo zły moment, aby chwalić się zegarkiem.


W szatni pozostał Ekwueme, natomiast wyszedł na boisko Kolendowicz. Gra Zagłębia ożywiła się na krótko i w 49. minucie Cebanu mógł odetchnąć z ulgą, że piłka przeszła równolegle do bramki. Z kolei w 56. minucie następną wizytę pod bramką Ptaka złożył Marcelo. Skończyło się na strachu, ale za chwilę znów trzeba było bić na alarm. Marcelo tym razem zgrał futbolówkę głową, pułapka ofsajdowa zastawiona na Boguskiego znów nie powiodła się. Z tą jednak różnicą, że po strzale krakowianina z półobrotu Ptak interweniował skutecznie.

W przeciwieństwie do gwałtownych reakcji Franciszka Smudy na boisku robiło się coraz senniej. Zagłębiu najwyraźniej brakowało środków, aby poważnie zagrozić Wiśle. Ta natomiast nie ingerowała zbytnio w zmianę wyniku, choć wciąż było to tylko jednobramkowe prowadzenie. Że takie podejście do sprawy zawsze bywa niebezpieczne, potwierdziło zdarzenie z 74. minuty. Marcelo nie zdołał poza obrębem „16” sfaulować Hanzla, który przetestował formę Cebanu. Błąd popełniony pod własną bramką przez Stasiaka nie spowodował nieszczęścia dla lubińskiej drużyny. Ładnie rozwijającą się akcję Małeckiego z Burligą przerwało niecelne podanie ze strony młodego obrońcy Wisły. Kolendowicz zainicjował na lewym skrzydle interesującą akcję, Błąd łatwo zgubił Jopa i oddał strzał z lewej nogi. Cebanu nie dał się zaskoczyć. Za moment w stylu akrobaty uaktywnił się w polu karnym przeciwnika Nhamoinesu.

 

Trener Skorża był zmuszony głośno przestrzec swoich piłkarzy przed zbyt wczesnym zakończeniem meczu. Tuż przed upływem dodatkowego czasu gry absolutnie powinien przybić pieczęć Ćwielong, ale po idealnym zagraniu Małeckiego nie zdołał pokonać Ptaka płaskim strzałem.
Wisła zwycięsko zakończyła tegoroczne rozgrywki. To na dziś  znacznie ważniejsze od miernego stylu zaksięgowania kompletu punktów. I od banalnego spostrzeżenia, że oglądanie meczu toczonego przy pustych trybunach rodzi naprawdę duży ból...

 

Czytaj także:

Więcej o piłkarskiej ekstraklasie - tutaj


Jerzy Cierpiatka
zag1.jpg
zag2.jpg
zag3.jpg
zag4.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty