Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
KRAKOWSKIE KORZENIE SELINGERÓW2009-10-03 12:46:00 Ryszard Kołtun

W ostatnich dwóch meczach trenera reprezentacji siatkarek Holandii, Avitala Selingera (50 l.), wspierał w Łodzi z loży VIP-owskiej jego słynny ojciec – Arie Selinger (72 l.). Cały piątek i sobotnie przedpołudnie  Selinger senior spędził w swoim rodzinnym Krakowie, ale kilka razy telefonował do syna.  – Holandia wygra 3-1 – powiedział naszemu reporterowi, który towarzyszył mu w tej krakowskiej wędrówce do polskiej przeszłości (napiszemy o tym wkrótce).

Arie Selinger: - Żałuję, że nie zostałem trenerem reprezentacji Polski przed dwoma laty


Arie Selinger powiedział nam przy okazji, że popełnił błąd nie przyjmując propozycji poprowadzenia żeńskiej reprezentacji Polski przed dwoma laty: - Zatelefonował do mnie z taką propozycją prezydent polskiej federacji. Zgodziłbym się, ale wtedy mój syn Avital poprosił mnie, bym zrezygnował z tej oferty, bo byśmy musieli rywalizować w Europie o awans olimpijski. Dziś widzę, że popełniłem błąd, bo Avital nie miał jeszcze wtedy zespołu, który mógłby zwyciężać, a ja z reprezentacją Polski, z jej potencjałem, osiągnąłbym na sto procent o wiele więcej niż włoski trener (Marco Bonitta – przyp. RK) zarówno na mistrzostwach Europy, jak i na olimpiadzie w Pekinie.
- Teraz jednak przyszedł w końcu czas zwyciężania dla Avitala, który pracuje z reprezentacją Holandii już pięć lat – kontynuuje Arie Selinger. – Zasługuje na to,  by wygrać już w Łodzi. Na przyjazd do Polski zdecydowałem się w ciągu kilku minut, we wtorek wieczorem, na wieść, że mu dobrze idzie w turnieju o  mistrzostwo Europy. W samolocie z Tel Awiwu do Warszawy było jedno wolne miejsce na środowy lot i już tego dnia oglądałem mecz z Belgią, a w czwartek z Rosją.

 

- Czy mu doradzam na bieżąco? Nie muszę, bo całe mistrzostwa Europy przedyskutowaliśmy zanim się zaczęły i to bardzo szczegółowo.  Zresztą od lat jesteśmy w stałym codziennym kontakcie i podobnie patrzymy na siatkówkę. W Łodzi, przed meczem z Polską, podpowiem mu tylko, żeby trochę przemodelował ustawienie tak, by maksymalnie wykorzystać fakt, że trzy zawodniczki z pierwszej szóstki mają bardzo dobrą zagrywkę, a jednocześnie ukryć słabość innych trzech zawodniczek w tym elemencie gry.


- Jak będzie w sobotnim meczu? Myślę, że Holandia wygra 3-1. Holenderski team jest aktualnie lepszy niż polski, ale oczywiście może się zdarzyć, że będzie miał gorszy dzień, a Polki z kolei zagrają na swoim górnym pułapie. Wtedy wynik meczu może być sprawą otwartą. Jeśli Avital wygra, to w finale spotka się z Włoszkami, które powinny pokonać Niemki 3-1. Włoszki są faworytem turnieju, ale jeśli Holandia dostanie szansę zagrania z nimi o złoto, to na pewno uczyni wszystko,  by tę szansę wykorzystać.


- Mój syn i ja, jak już powiedziałem, podobnie patrzymy na siatkówkę.  Trudno, żeby było inaczej skoro był rozgrywającym w czasie gdy prowadziłem klubowy zespół Brother Martinus i reprezentację Holandii, a później pracował ze mną w Japonii. Ma podobny styl prowadzenia drużyny co ja, różnimy się w zasadzie tylko pewnymi koncepcjami dotyczącymi taktyki i bloku. Poza tym on może bardziej niż ja sympatyzuje z drużyną, ja byłem bardziej zasadniczy w tej kwestii. On jest bardziej cierpliwy w doprowadzaniu do perfekcji konkretnych elementów gry, mnie tej cierpliwości czasem brakowało, nadrabiałem to kreatywnością. Jak na niego patrzę teraz, to widzę siebie sprzed 20 lat…


Najkrótsza historia Arie Selingera

Arie Selinger urodził się w Krakowie w 1937 roku. Tu spędził pierwszych pięć lat życia – najpierw mieszkał z rodzicami przy ulicy Smolki na Podgórzu, a następnie na Sarego w Śródmieściu. Później wraz z matką wyjechał na krótko do Brzeska i Bochni, skąd zostali zabrani do obozu koncentracyjnego w Bergen-Belsen (ojciec trafił do Auschwitz, gdzie ślad po nim zaginął). Po wyzwoleniu w 1945 roku już nie wrócił do Polski, osiedlił się w Izraelu.  Został siatkarzem, brał udział w MŚ ’56, a następnie jako trener żeńskiej reprezentacji Izraela zajął 8. miejsce w ME’67. W 1969 roku wyjechał na stałe do USA, otrzymał amerykańskie obywatelstwo, a z reprezentacją siatkarek amerykańskich wywalczył olimpijskie srebro w Los Angeles w 1984 roku. Później zbudował potęgę siatkówki holenderskiej – z męską drużyną narodową zdobył srebro na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie ’92 (rozgrywającym w prowadzonym przez  niego zespole był wówczas jego syn Avital), jego następca doprowadził „Oranje” do złota w Atlancie w 1996. Przez 18 lat pracował w Japonii (zdobywając wiele razy mistrzostwo kraju z zespołami Kobe i Yamagata), a od 3 lat mieszka w Tel Awiwie i obecnie jest trenerem żeńskiej reprezentacji Izraela. Jego osiągnięć nie da się mierzyć tylko medalami. Jest trenerem o ogromnej charyzmie, jego innowacyjne pomysły dotyczące systemu gry i taktyki zrewolucjonizowały siatkówkę.

 

Avital, syn Ariego

Avital Selinger urodził się w Hajfie w Izraelu w 1959 roku. Wystąpił 60 razy w reprezentacji swego rodzinnego kraju. Ożenił się z Holenderką i w latach 1985-1992 reprezentował kraj swojej żony, zdobywając m.in. srebro olimpijskie w Barcelonie, brąz na ME ’89 i ’91. Jako trener najpierw pomagał ojcu w Japonii, później samodzielnie prowadził zespół Daiei Kobe (dwa razy mistrzostwo kraju), wygrał Ligę Mistrzów z hiszpańskim zespołem Tenerife, a od 2004 roku jest trenerem reprezentacji Holandii i jednocześnie klubowej drużyny DELA Martinus Amstelveen. Z ekipą „Oranje” wygrał w 2007 roku turniej World Grand Prix.

Już wkrótce: O polskości w duszy Avitala Selingera

 


Ryszard Kołtun
selinger2.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty