Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
Cracovia gromi, w czwartek koronacja?2011-03-09 20:19:00 AnGo

Hokeiści Cracovii po raz drugi wysoko pokonali GKS Tychy 7-3 - tym razem na wyjeździe - i już jutro może dojść do koronacji nowego mistrza Polski. Trzecie finałowe spotkanie play-off także rozegrane zostanie na tyskim lodowisku.


GKS Tychy - Cracovia 3-7 (1-3, 0-2, 2-2)

0-1 L. Laszkiewicz 4:30 w osłabieniu

1-1 Šimiček - Paciga 7:33

1-2 Rutkowski - Kosidło - Šimka 9:07

1-3 Kosidło - Biela 11:06

1-4 Dvořak - Martynowski - Witowski 31:20

1-5 Sarnik - Piotrowski - Noworyta 37:51

1-6 Martynowski - Łopuski - Dvořak 41:22

2-6 Vitek - Gonera 56:39 w przewadze

2-7 Słaboń - Piotrowski - L. Laszkiewicz 58:33

3-7 Woźnica - Šimiček - Jakeš 59:42

Sędziowali: Paweł Meszyński (Warszawa), Zbigniew Wolas (Oświęcim) - Marcin Młynarski (Sosnowiec), Tomasz Przyborowski (Krynica-Zdrój). Kary: 12 (w tym 2 techn.) - 14 (w tym 2 techn.) min. Widzów 2500.

Stan rywalizacji: 0-2. Cracovia mając bonus potrzebuje jeszcze raz wygrać, Tychy aż czterokrotnie.

GKS: P. Jakubowski - Kotlorz (2), Jakeš; Vitek, Šimiček, Paciga - Sokół (2), Majkowski; Witecki, Bagiński, Woźnica - Gonera (2), Csorich; Banachewicz, Garbocz, R. Galant oraz Gwiżdż (4), Gurazda.

CRACOVIA: Radziszewski - Wajda, Kłys (2); L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz - Wilczek (2), P. Noworyta; Łopuski (2), Sarnik, Piotrowski - Witowski, Prokop; Kostuch, Dvořak (2), Martynowski - Šimka, Guzik (2); Biela (2), Rutkowski, Kosidło.

 

W porównaniu z poprzednim spotkaniem gospodarze przystąpili do drugiego finałowego meczu bez pierwszego bramkarza Arkadiusza Sobeckiego, którego dosięgła angina oraz kontuzjowanego Adriana Parzyszka, a więc podstawowych graczy. A przecież nie może występować Sławomir Krzak. U "Pasów" do wyłączonego z gry do końca sezonu Mariusza Dulęby doszedł zawieszony za karę meczu Grzegorz Pasiut. Trener Rudolf Rohaček nie miał jednak problemów ze skompletowaniem składu, bo kilku dobrych graczy - choćby Biela i Guzik - nie mieściło się w meczowej kadrze.

 

Już początek należał do gości, którzy na dodatek objęli prowadzenie w osłabieniu (na karze Guzik). Przy wyprowadzaniu krążka Witecki zostawił go Bagińskiemu, ale ten odjechał i z prezentu skorzystał Leszek Laszkiewicz. Mając przed sobą tylko bramkarza pewnie przymierzył w górny róg. Miejscowi wyrównali po niefrasobliwej postawie Sarnika. Przy bandzie dał się ograć Šimičkowi, który wyjechał zza bramki i pewnie z bliska strzelił. To wyraźnie zdenerwowało krakowski zespół i szybko zrobiło się 1-3. Przy obu golach z dobrej strony pokazała się czwarta formacja. Najpierw podawał przed bramkę - przy biernej postawie Csoricha - Kosidło, a dwie minuty później on sam wykończył akcję Bieli dokładając łopatkę kija. Przy tym golu "Pasy" miały ułatwione zadanie, bowiem zapędził się pod bramkę gości Sokół i nie zdążył wrócić, spóźniony był też Csorich. Tak więc po szkolnych błędach Cracovia prowadziła po pierwszej tercji  3-1.

 

W drugiej odsłonie dominacja krakowskiej drużyny nie podlegała dyskusji, a była o tyle łatwiejsza, że tyszanie często przebywali na ławce kar. Był nawet 40-sekundowy okres gry przyjezdnych w podwójnej przewadze. W 32 minucie padł czwarty gol po świetnym kontrataku Martynowskiego, który zagrał do Dvořaka, a ten pojechał sam na Jakubowskiego i pewnie go pokonał. Sześć minut później nastąpiła kopia - lewą stroną pojechał Piotrowski i zagrał do środka, a Sarnik z korytarza między bulikami huknął nie do obrony.

- Cracovia punktuje nas niemiłosiernie, a my jesteśmy zagubieni. Nie ma się co oszukiwać, rywal jest lepszy, a nam pozostaje walczyć o honor - mówił po drugiej tercji Adam Bagiński.

 

Ostatnia tercja rozpoczęła się od szybkiej bramki. Martynowski wymienił podanie z Łopuskim i przy biernej postawie tyskiej defensywy (znów Csorich) pewnie umieścił "gumę" w siatce. Później miejscowi dwa razy grali w przewadze, a przez 12 sekund nawet w podwójnej, lecz nie zagrozili Radziszewskiemu. Udało się to dopiero w końcówce; Gonera strzelał z linii niebieskiej, "Radzik" odbił krążek przed siebie i Vitek nie miał problemów z dobitką. Wprawdzie szybko odpowiedział Słaboń trafiając do pustej bramki, ale kolejną przewagę znów wykorzystali tyszanie i mecz zakończył się wynikiem 3-7.

 

- Przyjechaliśmy zagrać agresywnie, szybko i to się udało. Wydaje mi się, że decydująca była druga tercja. Gospodarze sporo grali w osłabieniu, co kosztowało ich  utratę sił. Jutrzejszy mecz zaczyna się od wyniku 0-0 i może być różnie. Dla tyszan będzie to najważniejszy mecz w sezonie, bowiem muszą wygrać. Porażka spowoduje, że rywalizacja nie przeniesie się już do Krakowa - podsumował trener Cracovii, Rudolf Rohaček.


AnGo
cracovia w 87.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty